Kolejny tragiczny wypadek w Tatrach. Turysta spadł z dużej wysokości

Kolejny tragiczny wypadek w Tatrach. Turysta spadł z dużej wysokości

Dodano: 
Śmigłowiec TOPR w Tatrach, zdjęcie ilustracyjne
Śmigłowiec TOPR w Tatrach, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Dawid K Photography
W czwartek turysta spadł z dużej wysokości w rejonie Rysów. Mężczyzna nie przeżył – poinformował TOPR. To już dziesiąty śmiertelny wypadek w Tatrach w ciągu ostatnich dwóch tygodni.

Turysta spadł prawdopodobnie z górnej części tzw. grzędy pod Rysami, czyli niemal spod samego szczytu. Na ciało natknęli się inni turyści w rejonie Buli pod Rysami i zawiadomili TOPR. Toprowcy przetransportowali ciało turysty do Zakopanego – poinformował, cytowany przez RMF FM, ratownik dyżurny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Piotr Konopka.

Czarna seria w Tatrach

W Tatrach trwa prawdziwa czarna seria. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zginęło tam już dziesięć osób. Do sześciu tragicznych wypadków doszło po stronie polskiej, a cztery wydarzyły się po stronie słowackiej. – Bardzo dawno nie było takiej sytuacji, że doszło do tylu poważnych wypadków, w których zginęło tak wiele osób – przyznaje w rozmowie z „Wprost” Bartłomiej Stoch-Michna, ratownik TOPR i międzynarodowy przewodnik wysokogórski.

W górach panują trudne warunki

W Tatrach utrzymuje się słoneczna pogoda, która zachęca do wędrówek, ale wysoko w górach panują bardzo trudne warunki. Zalega tam twardy, zmrożony śnieg a szlaki, również te niżej położone, są bardzo śliskie.

– Jakiekolwiek potknięcie się, czy przewrócenie w takim terenie, skutkuje tym, że zaczyna się spadać po stromych zboczach, po śniegu, z którego wystaje mnóstwo kamieni. Ta pokrywa śnieżna nie jest jeszcze tak duża, żeby dokładnie pokryć stoki. Niestety w te kamienie ludzie bardzo często uderzają, spadając. Dlatego te upadki są tak groźne i tragiczne w skutkach – tłumaczy przewodnik w rozmowie z „Wprost”. Stoch-Michna wyjaśnia, że zimą, kiedy śniegu jest o wiele więcej, sytuacja wygląda inaczej. – Sam brałem udział w akcjach, kiedy ludzie spadali praktycznie spod wierzchołka Rysów, zatrzymywali się nad Czarnym Stawem i w zasadzie nic wielkiego się im nie działo. Ale wtedy śniegu było bardzo dużo, a dodatkowo nie był on zlodowaciały tak jak teraz – mówi.

Konieczny odpowiedni sprzęt

Ratownicy zwracają uwagę, że wielu wypadków udałoby się uniknąć, gdyby turyści mieli ze sobą odpowiedni sprzęt jak kask, raki i czekan, i potrafili z niego korzystać.

Czytaj też:
Tu Polacy spędzą długi weekend. Jeden kierunek zdominował konkurencję
Czytaj też:
Tragedia w Tatrach. Turysta spadł z Orlej Perci

Źródło: RMF FM/Wprost.pl