Dantejskie sceny pod schroniskiem górskim. Zimowy koszmar trwa od lat

Dantejskie sceny pod schroniskiem górskim. Zimowy koszmar trwa od lat

Dodano: 
Zniszczone drzwi schroniska
Zniszczone drzwi schroniska Źródło:Facebook / Bacówka nad Wierchomlą
Ferie zimowe od lat kojarzą się wielu turystom z wyjazdami w góry. Kierunek ten wybierają narciarze, ale również miłośnicy wędrówek, czy kuligów. To właśnie ci ostatni bywają niezwykle kłopotliwi i sprawiają, że życie innych zmienia się w koszmar.

Bacówka nad Wierchomlą to popularne schronisko górskie położone w Beskidzie Sądeckim. To malowniczo położony budynek mógłby być idealnym miejscem dla osób szukających odpoczynku od zgiełku miasta, a także spragnionych kontaktu z naturą. Niestety, z powodu położenia w pobliżu „imprezowego placu”, na którym każdego dnia odbywają się kuligi dla setek osób, o ciszę jest tu trudno. Dodatkowo turyści biorący w nich udział często nie potrafią się właściwie zachować.

Patologia pod drzwiami górskiego schroniska

Na profilu bacówki w mediach społecznościowych w niedzielę 12 lutego pojawił się dość obszerny wpis. Jej przedstawiciele opowiedzieli w nim, jak dużym utrudnieniem, a także zagrożeniem, są masowe kuligi, które w pobliże schroniska docierają z miejscowości Szczawnik.

Okazuje się, że nie wszyscy uczestnicy zabawy potrafią zachować się w odpowiedni sposób. Schronisko informuje, że u jego progu stale dochodzi do awantur i bójek, a podczas jednej z nich turyści uszkodzili nawet drzwi budynku. Do zdarzenia miało dojść w sobotę wieczorem, a powodem aktu agresji była odmowa sprzedaży alkoholu po godzinie 20.

Na tym jednak lista sobotnich interwencji się nie skończyła. „Też wczoraj, opatrywaliśmy młodego mężczyznę pobitego przez awanturujących się uczestników »zabawy na kuligu«, a koledze z GOPR-u skradziono narty turowe” – dodało schronisko w poście.

facebook

Wulgaryzmy przy dzieciach i agresja jeszcze przed wyjazdem na kulig

Bacówka podkreśla również, że z agresją ze strony uczestników „zabawy” spotkała się jeszcze na parkingu w Szczawniku, skąd ruszają kuligi. „Byliśmy świadkami ataku z rękoczynami włącznie. Agresywni, pijani mężczyźni zaatakowali w asyście swoich małżonek, opiekunów obozu narciarskiego dla dzieci, który się u nas właśnie rozpoczyna” – poinformowali przedstawiciele schroniska.

We wpisie dodano, że powodem agresji było zwrócenie uwagi przez opiekunów, aby nie przeklinać przy dzieciach. „To tylko jeden „kuligowy dzień” spośród kilkudziesięciu w sezonie zimowym, obfitujących dodatkowo w dopalające się pod drzewami pochodnie na drodze ze Szczawnika, puszczane petardy i hałaśliwą muzykę, różną z kilku głośników jednocześnie” – zaznaczyli pracownicy bacówki.

Przedstawiciele schroniska dodali również, że próbowali już wielokrotnie interweniować ws. niewłaściwie zachowujących się turystów. Niestety lokalny samorząd, który ma świadomość problemu, jak na razie nie znalazł skutecznego sposobu na radzenie sobie z tą sytuacją. „Co jeszcze musi się wydarzyć, żeby ktoś zaczął nad tym panować skutecznie?” – dodano we wpisie.

Czytaj też:
Słynne schronisko w Tatrach ma problemy z prądem. Wszystko przez lawinę
Czytaj też:
Ryanair otwiera nowe trasy z Polski. Na liście nasz ulubiony wyspiarki skraj

Opracowała:
Źródło: Facebook / Bacówka nad Wierchomlą