Zawodowy żeglarz szczerze o pływaniu. Najlepsze kierunki na rejsy w Polsce i za granicą

Zawodowy żeglarz szczerze o pływaniu. Najlepsze kierunki na rejsy w Polsce i za granicą

Dodano: 
Piotr Jurkowski w Zatoce Gdańskiej
Piotr Jurkowski w Zatoce Gdańskiej Źródło:Archiwum prywatne
Podczas gdy dla jednych udział w rejsie żaglowym jest wyłącznie marzeniem lub rzadką rozrywką, dla niego to chleb powszedni i coś, bez czego nie wyobraża sobie życia. Piotr Jurkowski, żeglarz z powołania, opowiedział nam nie tylko o tym, jak jego praca wygląda od podszewki, ale też zdradził, gdzie rozpocząć swoją przygodę z żeglarstwem. Wszystko po to, by jeszcze przed majówką zainspirować jak największą grupę osób i pokazać, że pływanie jachtem może być niesamowitą przygodą.

Żeglowanie to wyjątkowa forma spędzenia czasu, która nie tylko pozwala zwiedzać piękne miejsca, ale też poczuć prawdziwy zew przygody. Jeśli kiedykolwiek myśleliście o tym, by popłynąć jachtem wraz z kapitanem i innymi członkami załogi, ale brakowało wam szczegółowej wiedzy na temat tej rozrywki, sporo dowiecie się od naszego rozmówcy. Piotr Jurkowski, który jest skipperem i instruktorem żeglarstwa, opowiedział nie tylko o ciekawostkach związanych z jego pracą, ale także polecił mnóstwo przepięknych kierunków na rejsy w Polsce i za granicą.

Paulina Kopeć Wprost.pl: Żeglarstwo nie jest ci obce od czasów dziecięcych. Wiem, że zaczynałeś od krótkich wyjazdów, obozów, później szkoliłeś się na kursach, aż ostatecznie zacząłeś zarabiać na swojej pasji, prowadząc m.in. rejsy żaglowe to właśnie na tej części twojej pracy, czyli rejsach turystycznych chciałabym się głównie skoncentrować. Może, zanim przejdziemy do tzw. konkretów, chciałbyś opowiedzieć o swoich początkach?

Piotr Jurkowski: Bodźcem do rozpoczęcia mojej przygody z żaglami był obóz, na który wysłano mnie na wakcje w wieku 10 lat. Uczyłem się podstaw na małych łódkach, na rzeczce Rządzy, która wpada do zalewu i na wodach Zalewu Zegrzyńskiego pod Warszawą. Na pewno pomocne było to, że mój wuj był kapitanem i jego hobby to żeglarstwo, więc to pewnym sensie też inspiracja rodzinna. Później były inne wyjazdy na obozy, gdzie zdobywało się patenty i sporo uczyło.

Wszystko to, co się działo, pozwalało poczuć niepowtarzalny klimat – przebywanie w gronie rówieśników, atrakcyjne zajęcia, ogniska, śpiewy przy gitarze, poranne zbiórki i aktywności fizyczne – to pozostawiało niesamowite wspomnienia w głowie. Później dowiedziałem się o działaniu klubu Bryza – który już nie istnieje, ale tam zaczynałem rejsy żeglarskie z doświadczonymi kapitanami.

Początkowo pływałem jako członek załogi, a z czasem samodzielnie. Już jako nastolatek na Mazurach płynąłem sam z kolegą jachtem, ale dość późno – jak na staż i uprawnienia, które miałem – wziąłem odpowiedzialność za własne rejsy, początkowo koncentrowałem się na prowadzeniu szkoleń. Pierwszy raz prowadziłem większy rejs dla swojego klienta w Chorwacji, chyba we wrześniu i to doświadczenie było fajne, podchodziłem do tego ostrożnie, ale pomimo obaw chciałem działać dalej.

Piotr Jurkowski na jachcie

No właśnie i dzięki temu, że się odważyłeś, dziś aktywnie prowadzisz rejsy i odpowiadasz za przeróżne załogi. W Polsce właśnie zaczyna się sezon na letnie urlopy, robi się ciepło – jak ty, jako żeglarz, przygotowujesz się do takiego sezonu?

Właściwie sezon żeglarski obecnie trwa cały rok. W Polsce są miłośnicy pływania zarówno latem, jak i zimą. Coraz więcej osób decyduje się na pływanie po Bałtyku nawet w grudniu. Ponadto zawsze w miarę możliwości finansowych można zdecydować się na żeglowanie tam, gdzie na przykład aktualnie warunki pogodowe czy finansowe nam odpowiadają.

Ja do sezonu przygotowuję się poprzez zawieranie umów z organizatorami rejsów i szkoleń oraz rozmowy z klientami na temat ich potrzeb i możliwości odnośnie rejsów na najbliższe miesiące. Wśród potencjalnych klientów jest sporo osób, które są moimi znajomymi z różnych środowisk, co często ułatwia otwarte rozmowy i planowanie wspólnych wydarzeń.

Rejsy i wydarzenia, które organizujesz odbywają się zarówno w Polsce, jak i za granicą. Pewnie któreś z nich lubisz najbardziej, są dla ciebie lepsze.

Nie wiem, czy jest coś gorszego i lepszego, czy można to tak oceniać. Jeżeli chodzi o rejsy szkoleniowe, to Polska jest dla mnie bardzo w porządku – lubię zwłaszcza Zatokę Gdańską, która ma mnóstwo atrakcji, natomiast jeśli chodzi o te, w których można zobaczyć więcej, to moim numerem jeden jest Norwegia. Gdybym miał powiedzieć, gdzie najbardziej lubię pływać, to poza Chorwacją, jest to cała Skandynawia – m.in. Dania, Szwecja. Daje to możliwość poczucia bycia na otwartym morzu, zmierzenia się z żywiołem, a miejsca są przepiękne. Nawet w tygodniowym rejsie z Zatoki Gdańskiej można popłynąć do kilku miejsc w Szwecji np. na Gotlandię czy Bornholm w Danii.

Jakie rejony w naszym kraju są według ciebie najlepsze na pływanie jachtem żaglowym? Czy któreś szczególnie polecasz osobom, które dopiero zastanawiają się nad pierwszym rejsem?

Jeśli mowa o czymś na pierwszy rejs, dla mniej doświadczonych, to u nas w Polsce poleciłbym żeglugę po Zatoce Gdańskiej – odwiedzimy wtedy Hel, Sopot, Gdynię, Jastarnię, Wyspę Sobieszewską. W ramach atrakcji można zobaczyć foki czy pójść do rezerwatu Ptasi Raj. Każde z miejsc ma ciekawy punkt i daje możliwość miłego spędzenia czasu. Jest to żegluga osłonięta, gdzie w razie złej pogody zawsze możemy się schować, bo odległości między portami są niewielkie. Zaletą jest też to, że możliwość korzystania z restauracji czy innych obiektów miejskich jest na wyciągnięcie ręki.

Alternatywną propozycją są Mazury. Dziś wielu żeglarzy narzeka, że kiedyś tamtejsze rejony były takie puste i dziewicze, a obecnie w wakacje jest tłum turystów i duży ruch. To niektórych zniechęca, ale jest też dowodem na to, że ludziom tam się podoba. Można zatrzymywać się na dziko wśród natury i w przystaniach. Popularnych miejsc jest dużo – da się zacząć np. w Giżycku i płynąć na południe Mazur, odwiedzić np. Zimny Kąt i przybić jachtem do pomostu. Dopływając do danego miejsca, fajny będzie wieczór ze śpiewem, z ogniskiem, a kolejnego dnia można płynąć dalej.

Sopot

A jeśli wolimy jednak wyruszyć na szersze wody, poza granice Polski? Co polecasz swoim przyszłym załogom?

Pierwszym wyborem, gdy mam zaproponować rejs dla osób z niewielkim doświadczeniem, ale które chcą odwiedzić jednak cieplejsze miejsce niż Polska, na pewno jest Chorwacja. Bardzo ją lubię. Chociaż ceny rosną i to trochę odstrasza, jednak ja uważam, że warto ją wybrać. Mamy tam bogatą linię brzegową, jest mnóstwo wysepek, dzika przyroda, miejsca wyjałowione z roślinności np. rezerwat Kornati z malowniczym krajobrazem i zatokami. Z kolei duża część Chorwacji jest zielona, mamy dobrą kuchnię – mięso, owoce morze. Znajdziemy mnóstwo zatoczek, gdzie można zakotwiczyć się w ciągu dnia i zatrzymać m.in. na kąpiel. Możemy odwiedzić pozostałości historyczne m.in. zamki – to wszystko zwiedzimy podczas trwania rejsu.

Zanim jednak zaczniemy pływać, musimy dotrzeć do Chorwacji...

Bardzo dużo Polaków dociera na miejsce samochodem, wynajętym busem, albo autokarem. Do kilku miast w Chorwacji wchodzi w grę również samolot. To, gdzie się udamy w Chorwacji, nie ma większego znaczenia, nie ma jakiejś mekki żeglarstwa w konkretnym punkcie – cały ten kraj i linia brzegowa są bogate w łodzie motorowe i żaglowe.

Chorwacja

Coś jeszcze z zagranicznych kierunków polecasz innym? Mówiłeś, że lubisz Norwegię.

Zdecydowanie polecam Norwegię, zwłaszcza południową czy centralną. Jest tam dużo zieleni, wodospady, wyspy, bogata linia brzegowa i fiordy. Płynąc morzem można oglądać ośnieżone szczyty w sezonie letnim i równocześnie być lekko ubranym. Będąc tam, cumujemy w mało zatłoczonych miejscach, w mikromiasteczkach i mamy możliwość z poziomu morza ruszyć w góry na spacer. To świetny pomysł na tygodniowy rejs, jednak też warto wcześniej dolecieć na miejsce. Na końcu trzeba pamiętać, że to wymagający akwen dla osób, które potrzebują mocniejszych wrażeń.

Norwegia – droga między fiordami

A jeśli chcemy popłynąć za granicę bezpośrednio z Polski?

Mamy kilka baz wypadowych z Polski np. Świnoujście czy Kołobrzeg. Oba miasta będą fajnymi miejscami, z których da się wyruszyć na podbój Bornholmu, Christiansø czy niemieckiej wyspy Rugia, stamtąd także można wybrać się w cieśniny duńskie do Kopenhagi czy Malmo. Tydzień w zupełności wystarcza na posmakowanie tego, dopłynięcie, zwiedzenie i powrót.

Gdybyśmy jednak chcieli popłynąć jachtem żaglowym do Norwegii, to potrzeba więcej czasu. Tutaj raczej zalecałbym wypożyczyć jacht dopiero na miejscu i po tygodniu wrócić albo skorzystać z oferty rejsu etapowego i dołączenie na wybranym odcinku we wskazanym porcie. W przeciwnym razie droga w jedną stronę zajmie nam jakieś dwa lub trzy tygodnie.

Bornholm

Gdybyśmy mieli wytłumaczyć lub przybliżyć osobom, które nigdy nie brały udziału w rejsie żaglowym, jak to wszystko wygląda, jakie są warunki na jachcie, czego można się spodziewać, to co byś powiedział?

Standardowo wygląda to tak, że jeśli decydujemy się np. na tygodniowy rejs, to jest to właściwie mieszkanie na jachcie, to jest jak dom, camper na wodzie. Na współczesnych jachtach mamy toaletę, często prysznic, koje – czyli łóżka w których możemy spać, czasem jedno- lub dwuosobowe, czasem piętrowe lub materace. Kabiny bywają zwykle zamykane, możemy korzystać z messy – miejsca na środku jachtu, które pełni funkcję salonu, mamy wspólny stół i aneks kuchenny. Ważne jest, że z pryszniców i toalet podczas rejsu możemy korzystać również w portach. Tam czekają na nas m.in. pralnie.

Wszystkie podstawowe rzeczy, które możemy zrobić w domu – ugotować coś, wyspać się – możemy zrobić na takim jachcie. Taką łodzią pływa się samodzielnie, parami lub grupami znajomych. Przeciętnie na rejs, który prowadzę, zabieram do 12 pasażerów. Czasem jest 6, czasem 8 osób. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, na jakim komforcie nam zależy, i ile pieniędzy możemy wydać.

Ogólnie jest to forma rozrywki dla każdego i nie ma ograniczeń. Organizowane są rejsy dla niewidomych czy dla osób z innymi niepełnosprawnościami – jak sam miałem na pokładzie takie osoby. Nikt nie musi czuć się wykluczony i wszystko zależy od przygotowania. Najważniejsze jest oswojenie lęku.

Podczas rejsu można oczywiście uczyć się żeglować i pomagać przy podstawowych czynnościach. Można samemu gotować i zajmować się niezbędnymi rzeczami oraz wynająć ekipę do obsługi, czuć się jak w hotelu.

Gotowanie na jachcie

Czy to musi być drogie, czy da się wziąć udział w rejsie niskobudżetowym?

Oczywiście, że tak. Rejsy nie muszą być długie i drogie, bo np. w Sopocie można popływać jachtem przez 2 godziny – koszt w zależności od jachtu jest różny, ale od 130 zł od osoby już jest to możliwe. Relatywnie niedrogo wychodzą wszystkie krótkie rejsy 3- i 4-dniowe, realizowane z polskich portów. Przy tygodniowych rejsach będzie to Zatoka Gdańska, Kłajpeda w Litwie czy Gotlandia, Olandia i Rugia.

Dodatkowo na ogół tańsze będą Mazury. Tamtejsze jachty są mniejsze i nie muszą mieć takiego standardu, jak te przystosowane do pływania po morzu. Jest to żegluga śródlądowa, więc jest taniej niż na Bałtyku. Jeśli mowa o ogólnych dodatkowych kosztach w czasie rejsów, to poza opłatą za wynajęcie łodzi za granicą musimy pamiętać o taksie turystycznej płaconej od osoby, dodatkowo czekają nas opłaty portowe. Są też kwestie ubezpieczenia dodatkowego, paliwa do jachtu, żywności oraz honorarium dla osoby, która prowadzi rejs.

Bardzo często wakacje w Polsce na jachcie mogą być tańsze niż te tradycyjne, gdy wynajmujemy np. pokoje. Po zliczeniu wszystkich kosztów może się okazać, że jest to naprawdę opłacalne. Choć ostatecznie wszystko zależy – znaczenie ma m.in. to, jak często żywimy się na mieście, zamiast gotować samemu.

Słyszałam jeszcze kiedyś o jachtostopie.

To też się sprawdza. Jachtostop jest najtańszą opcją żeglowania. Polega on na tym, że oferujesz swoją pomoc przy prowadzeniu jachtu i pracach niezbędnych na jachcie takich jak gotowanie, sprzątanie, drobne naprawy w zamian za możliwość udziału w rejsie. Internet jest pełen ogłoszeń tego typu niemal na całym świecie.

Szukanie kierunku

Jak szukać rejsów, jak wziąć w takim udział?

Mamy trzy drogi – możemy dzwonić do firm, które specjalizują się w czarterze jachtów ze skipperem, wyszukiwać gotowe oferty w sieci, już wcześniej zorganizowane, które nie są szyte na miarę, albo kontaktować się bezpośrednio z osobami, które organizują takie wydarzenia, można wtedy zaplanować coś według konkretnych oczekiwań. Nie zawsze musimy mieć własną załogę, możemy dołączyć do grupy.

instagram

Co może się nam przytrafić podczas reju? Co może nas zaskoczyć i na co warto się przygotować?

Ważne jest zadbanie o odpowiedni ubiór – ja wysyłam do klientów informacje o tym, co powinny ze sobą zabrać np. coś przeciwdeszczowego, latarkę czołówkę lub śpiwór. Słyszałem, że pewnego razu panie przyjechały na jacht z lotniczymi walizkami i w szpilkach, a nie sposób poruszać się tak po jachcie żaglowym. Warto sprawdzić wcześniej, co musimy spakować.

Przykładowo w Chorwacji – jeśli chce się wchodzić do wody – trzeba pamiętać o odpowiednich butach, bo na dnie morza pełno jest jeżowców. Każdy region ma coś innego. Na samym jachcie może nas zaskoczyć tzw. choroba morska – zdarza się, że bujanie jachtu wpływa negatywnie na samopoczucie, jednak są na to pewne metody – np. zmienianie punktu patrzenia, zażycie odpowiednich środków farmaceutycznych, oddychanie świeżym powietrzem, wzięcie steru do ręki i wiele innych.

Niektórzy są rozczarowani tym, że podczas rejsu należy unikać alkoholu. Niektórym wydaje się, że będzie to pływanie z wakacyjnym imprezowaniem, a tak naprawdę trzeba mieć umiar i czasem nawet całkowicie powstrzymać się od używek. Jacht to nie jest pokój hotelowy, tylko statek, obok nas jest żywioł, musimy przestrzegać zasad związanych z bezpieczeństwem.

Z innych rzeczy zaskoczyć nas mogą warunki na danym akwenie np. skały, prądy, pływy i rzeczy wymagające nawigacyjnie. To może być wyzwanie i możemy czuć się niekomfortowo, jeśli nie jesteśmy na to przygotowani. Z ostatnich rzeczy wspomnę, że podczas rejsu nie możemy brać prysznica cały czas. Woda jest na wagę złota. Musimy ją tankować w odpowiednich portach i oszczędzamy ją nie tylko do mycia, ale też gotowania i korzystamy z umiarem.

Kąpiel w morzu – Chorwacja

Najbardziej nietypowa sytuacja, która przytrafiła ci się podczas rejsu to?

Mam w pamięci kilka sytuacji, które wiązały się z różnymi rodzajami awarii, ale też takie, w których nadużywano alkoholu. Kiedyś przy sztormowym wietrze rozwinął mi się pełen żagiel przedni, co mogło skutkować rozbiciem się na skałach. Najstraszniejsze było ułamanie części masztu, część wisiała załodze nad głowami. Musieliśmy go zabezpieczyć, część niezbędnych urządzeń wpadła do wodu i straciliśmy łączność. Płynęliśmy z Kołobrzegu do Gdańska i musieliśmy zatrzymać się w najbliższym porcie, by opanować sytuację i ustabilizować maszt linami oraz ściągnąć go dźwigiem.

Podobnych sytuacji było mnóstwo. Emocjonujące było, kiedy silnik zatrzymał mi się na torze, gdzie pływały statki wycieczkowe. Nie miałem wiatru i nie mogłem płynąć pod żaglami, ale nie miałem też silnika. Musiałem kontaktować się ze służbami, by nas zabezpieczyć i nie spowodować zagrożenia w ruchu.

A któryś rejs wspominasz najlepiej?

Myślę, że nie ma jednego takiego. Wiele rejsów miało swoje bardzo przyjemne strony – wiązały się z fajną załogą, ludźmi, z którymi przyjemnie spędzać czas i magicznymi miejscami. Czasami rejs trwa tylko kilka godzin, a czasem mamy przed sobą kilka dób intensywnego płynięcia i wtedy daje to największą satysfakcję. Jeśli chodzi o miejsca, do których chętnie będę wracał to na pewno Norwegia, są tam rejony, w których jestem całkowicie zakochany – najdłuższy fiord, góry i widoki, możliwość wejścia na lodowce. Za tym tęsknię.

To na koniec zapytam o plany na najbliższy czas.

W tym roku będę pływał głównie do Dani i Szwecji. Chciałbym i planuję Karaiby – nie jest to marzenie, które bardzo mnie rozpala, ale jest to dla mnie miejsce całkiem nieznane i bardzo mnie ciekawi. Myślę też o Tajlandii. Byłem tam kiedyś i zwiedzałem ją turystycznie, natomiast nigdy nie pływałem po tamtych wodach, a chciałbym. Poza tym może jeszcze Turcja – jestem jej ciekaw żeglarsko. Słyszałem, że nie jest to region przyjazny dla żeglarzy i chciałbym to zweryfikować. Na końcu została mi Grecja – też nigdy tam nie pływałem, a jestem ciekaw Morza Jońskiego, które jest bardzo łagodne i swoją drogą też polecane dla początkujących.

*Piotr Jurkowski jest Instruktorem Żeglarstwa Polskiego Związku Żeglarskiego oraz Jachtowym Sternikiem Morskim. Z wykształcenia psychologiem. Obecnie zawodowo zajmuje się prowadzeniem rejsów turystycznych i szkoleniowych oraz szkoleń żeglarskich. Dotychczas pływał po akwenach 13 krajów tj. Polska, Szwecja, Dania, Norwegia, Niemcy, Niderlandy, Belgia, Wielka Brytania, Hiszpania – w tym wybrzeże Atlantyku, Wyspy Kanaryjskie i Baleary, Portugalia, Chorwacja, Włochy, czyli Sardynia, Francja, czyli Korsyka.

Wschód słońca na BałtykuCzytaj też:
TOP 5 miejsc na rower w okolicach Warszawy. Tu warto pojechać na wycieczkę
Czytaj też:
Pomysł na majówkę: kamienica secesyjna w Płocku. Wybierzcie się z nami w podróż w czasie!

Na morzu norweskim
Źródło: Wprost