Granat w bagażu i bójki w samolocie to dopiero początek. Lotniskowe grzechy Polaków

Granat w bagażu i bójki w samolocie to dopiero początek. Lotniskowe grzechy Polaków

Dodano: 
Kontrola bezpieczeństwa na lotnisku
Kontrola bezpieczeństwa na lotnisku Źródło:Shutterstock
Straż Graniczna na polskich lotniskach widziała już chyba wszystko. Awantury po alkoholu, torby z napisem bomba i wyznania, że w bagażu jest granat to początek listy grzechów polskich turystów. Do tego dochodzi załatwianie potrzeb fizjologicznych poza toaletą i przemyt „zapomnianej” amunicji w walizkach. – Sezon wakacyjny sprawia, że Polacy się odprężają i takich zjawisk mamy coraz więcej – mówi w rozmowie z Wprost.pl por. Anna Michalska, rzecznik prasowy Straży Granicznej.

Polacy latają coraz chętniej i coraz częściej.

– Tylko w pięciu pierwszych miesiącach tego roku ruch na przejściach lotniczych wzrósł o ponad 44 proc. i mówimy tu tylko o lotach poza Unię Europejską, gdzie kontrolę prowadzi straż graniczna – mówi Anna Michalska. – W tym roku odprawiliśmy już 7 milionów osób i widać wyraźnie, że Polacy coraz częściej zaczynają korzystać z podróży lotniczych. W związku z tym, że wzrósł ruch, to oczywiście rośnie liczba interwencji.

Często zdarza się, że pasażerowie podróżują bez ważnych dokumentów. Niebywałe jest to, że część z nich do kontroli granicznej stawia się bez żadnego dokumentu. Zdarza się także, że na odprawie pojawiają się osoby, które mają niezapłacone mandaty i są za to ścigane sądownie.

– Tacy podróżni niestety nie wylecą z kraju. Taką osobę musimy zatrzymać – tłumaczy por. Michalska.

Granaty, zapalniki i niebezpieczne żarty

Tylko w tym roku straż graniczna podjęła 280 interwencji na pokładach statków powietrznych, 121 razy interweniowała w terminalach i 158 razy na terenach przyległych.

– Nałożyliśmy 32 mandaty karne na kwotę 31 tysięcy złotych – dodaje por. Michalska. – Często o interwencje proszą nas kapitanowie statków powietrznych, bo podróżni nie zachowują się zgodnie z ich poleceniami, wszczynają awantury... Często są to też interwencje, kiedy zachowują się nieodpowiednio na kontrolach lotniczych, kiedy mówią, że mają w bagażach przedmioty niebezpieczne: bombę albo jakiś zapalnik.

Lista „wyskoków” pasażerów samolotów jest długa. W Gdańsku 43-letni mężczyzna poinformował załogę lotniska, że w walizce przewozi dwa granty. Pasażer tłumaczył później, że miał to być żart. W Krakowie 34-latek, podczas kontroli bezpieczeństwa, na pytanie pracownika ochrony o zawartość bagażu podręcznego odpowiedział, że może w bagażu mieć nawet bombę. Chwilę później na miejscu pojawili się pirotechnicy, a część portu została objęta strefą bezpieczeństwa. Inny pasażer na tym samym lotnisku mówił, ze przewozi trotyl, a w Katowicach koledzy przed wieczorem kawalerskim chcieli zrobić panu młodemu żart i oświadczyli, że w jego walizce mogą być dwa zapalniki do bomby.

– Na terenie jednego z lotnisk pojawił się podróżny, który zostawił torbę z napisem „bomba”. Chciał się w ten sposób odegrać na obsłudze lotniska, która, w jego ocenie, w czasie poprzedniego lotu była dla niego niemiła – dodaje Anna Michalska.

Często pasażerowie „zapominają” także o niebezpiecznych przedmiotach w bagażu.

– Później udają, że kilka sztuk amunicji zostało w walizce przypadkowo albo, że ktoś musiał je podrzucić – wylicza rzeczniczka Straży Granicznej.

Alkohol, sikanie za fotelami i wysiadanie z samolotu podczas lotu

Kolejną kategorię występków stanowią sytuacje wywołane nadmiernym spożywaniem alkoholu.

– Widzimy, że spożywają alkohol, bo nudzą się czekając na podróż, chcą wcześniej zacząć wakacje albo po prostu boją się latać. Potem są tacy odważni i chce im się żartować. My żarty lubimy i często żartujemy, ale jeżeli chodzi o tego typu rzeczy, że ktoś mówi, że w bagażu jest bomba, tu nigdy żartujemy.

Do tego dochodzą częste awantury po alkoholu.

– Problemy są przede wszystkim na pokładach statków powietrznych, bo te osoby się awanturują, już nie wspomnę o tym, że potrafią i nasikać gdzieś, gdzie nie trzeba – między fotelami, przy toalecie. Do tego dochodzi palenie papierosów i kłótnie o to, że tego robić nie wolno. Pasażerowie po alkoholu zaczepiają załogę, panie z obsługi, stewardesy, więc w takim przypadku kapitan statku powietrznego nie może ryzykować – wyjaśnia por. Michalska.

Ostatnio w jednym z samolotów, podczas trwającego rejsu, 32-letni mężczyzna chciał otworzyć drzwi samolotu i z niego wysiąść.

– Dlatego jeżeli kapitan samolotu ma takiego podróżnego, to nie wie, czy za dziesięć minut, po starcie, nie będzie chciał mu wejść do kabiny, a i takie rzeczy się zdarzają. Więc jeżeli jeszcze nie wystartował, to prosi nas o interwencję. My takiego delikwenta zabieramy i niestety jego podróż automatycznie się kończy – opowiada Anna Michalska. – Zdarzają się też międzylądowania, których kosztami obciążeni są uciążliwi podróżni. O takich zachowaniach można byłoby napisać książkę, bo do tego dochodzą awantury między żonami i mężami, bójki między braćmi... Turyści są tacy rozluźnieni, bo lecą na wakacje i zupełnie przestają się kontrolować.

Pozostawiony bagaż to zagrożenie

Problemy sprawiają także agresywni pasażerowie. Jeden z nich zdewastował stoisko do samodzielnej odprawy, bo nie mógł sobie z nią poradzić. Na lotnisku w Warszawie mężczyzna wyłamał bramki przy wejściu do kontroli osobistej, bo zbyt wolno się otwierały. W samolocie pasażer wyłamał stolik, bo było mu za ciasno. Zdarzają się też pościgi po płycie lotniska. Funkcjonariusze Nadodrzańskiej Straży Granicznej ukarali mandatem karnym kobietę, która spóźniła się do odprawy granicznej i usiłowała wtargnąć na płytę lotniska. Zdeterminowana pasażerka próbowała przecisnąć się między podróżnymi, którzy właśnie przylecieli i wchodzili do budynku terminala. Inny pasażer chciał z bliska obejrzeć start samolotu i zamiast do autobusu, który miał go zawieźć po odbiór bagażu, pobiegł w kierunku pasa startowego. W wydychanym powietrzu miał ponad 2 promile alkoholu.

– Problemem są też pozostawione bagaże. W tym roku było ich aż 238, a na ich właścicieli nałożyliśmy łącznie 21 tys zł. grzywny. Dla nas to jest to obciążające, ale też podróżni muszą mieć świadomość, że całe lotnisko zostaje wtedy sparaliżowane, musimy ewakuować osoby, przeprowadzić badania pirotechniczne. To oznacza opóźnione loty, opóźnione podróże, koszty, nerwy podróżnych. Do tego dochodzą koszty takich interwencji, a dla nas każdy pozostawiony bagaż to jest potencjalne zagrożenie.

Często się zdarza, że pasażerowie nie do końca zapoznają się z regulaminem przewoźnika lub liczą na to, że uda się go oszukać i stawiają się do odprawy z bagażem o większych wymiarach lub o większej wadze niż regulaminowa. Kiedy stają przed wyborem: uiszczam dodatkową opłatę albo nie zabieram bagażu ze sobą, często dochodzą do wniosku, że wartość bagażu jest mniejsza niż ewentualna dopłata za niego i porzucają go w ustronnym miejscu na terenie portu. Straż Graniczna wtedy także musi interweniować.

Por. Anna Michalska przypomina, że za każde niewłaściwe zachowanie można otrzymać mandat lub karę grzywny, a niektóre sprawy kończą się także w sądzie.

– W dobie dzisiejszych zagrożeń terrorystycznych, nie ma żartów na temat bomb. Trzeba pamiętać, żeby się odpowiednio zachowywać i przede wszystkim wykonywać polecenia służby. Nam wszystkim zależy na tym, żeby ta odprawa graniczna przebiegła sprawnie. Żeby podróżni po prostu jak najszybciej dolecieli do swoich celów podróży – podsumowuje rzeczniczka pograniczników.

Czytaj też:
Za to nie lubią Polaków za granicą. Hałasowanie i nieodpowiedni strój to początek
Czytaj też:
Zgubiony lub uszkodzony bagaż? Nie jest łatwo o odszkodowanie, ale nie odpuszczaj