Na Mazurach nad jeziorem Dobellus Duży znajduje się niepozorna miejscowość Stańczyki. Leży ona na północny zachód od Suwałk, zaledwie 10 km od granicy polsko-rosyjskiej, i zamieszkuje ją zaledwie kilkadziesiąt osób. Jednak wiosną, latem i jesienią do tego regionu udają się turyści z całej Polski, którzy chcą zobaczyć tutejszą niesamowitą atrakcję.
Mowa o wyjątkowych bliźniaczych mostach, które górują nad regionem. Te charakterystyczne wiadukty szczególnie upodobali sobie fani filmów o Harrym Potterze. Do złudzenia przypominają one bowiem most, który „występował” w tej produkcji.
Mosty w Stańczykach. Unikatowa atrakcja w Polsce
Mosty w Stańczykach to ogromne betonowe konstrukcje, które nie bez powodu zostały wpisane do rejestru zabytków nieruchomych województwa warmińsko-mazurskiego.
Dwa ogromne wiadukty mają aż 36 metrów wysokości i 180 m długości. Powstały ponad 100 lat temu (budowano je od ok. 1912 do 1917 roku). Wyglądem przypominają nieco rzymskie akwedukty, ale turyści kojarzą je też z inną atrakcją.
Doszukują się w nich bowiem podobieństwa do wyjątkowego wiaduktu Glenfinnan, który znajduje się w Szkocji. Jest to wiadukt znajdujący się nad doliną rzeki Finnan w pobliżu miasta Glenfinnan na północy kraju. Swego czasu był jednym z największych przedsięwzięć inżynieryjnych wykorzystujących beton – został zbudowany w latach 1897-1901 w całości z tego materiału. Ma w sumie 21 15-metrowych przęseł i wznosi się na maksymalną wysokość 30 metrów. Popularność zyskał jednak za sprawą filmów o Harrym Potterze. To właśnie tutaj kręcono ujęcia do niektórych scen z kilku części przygód o młodym czarodzieju. Po tym wiadukcie przejeżdżał bowiem pociąg Hogwart Express wiozący adeptów magii do magicznej szkoły.
Mosty w Stańczykach rzeczywiście wyglądają jak ich starszy szkocki „kolega” i dlatego też przyciągają uwagę fanów sagi o Potterze.
instagraminstagram
Wyjątkowe losy mostów w Stańczykach
Jednak ich historia jest zupełnie inna. Niegdyś jeździły nimi pociągi łączące ze sobą miasta i mazurskie wsie. Trasą tą miały też przejeżdżać kolejki prowadzące na Litwę. Niestety po zaledwie 10 latach zaprzestano użytkowania mostów, a plany ich dalszej rozbudowy zniweczył wybuch wojny.
Tak jak wiadukt w Glenfinnan, tak i mosty w Stańczykach budowane były rewolucyjną metodą. Jeden z nich wykonany jest z żelbetu, ale za to drugi wybudowano zupełnie inaczej. W betonie bowiem zatopiono pnie drzew.
Od kilku lat mosty w Stańczykach należą do osoby prywatnej, dlatego możliwość ich zobaczenia wiąże się z koniecznością zapłacenia niewielkiej opłaty (bilet normalny kosztuje 8 zł, a ulgowy 4 zł; zwiedzanie rozpoczyna się o 8, a ostatni goście mogą oglądać mosty o zachodzie słońca). Warto jednak przyjrzeć się im z bliska choć raz.
Czytaj też:
Nowa atrakcja w Rzymie. Do tej pory była niedostępna dla turystówCzytaj też:
Mało kto wie o tym zjawiskowym jeziorze. Znajduje się w polskim lesie