Weekendowa wycieczka po Polsce z dala od tłumów. Tutaj odpoczniesz i znajdziesz historyczne perełki

Weekendowa wycieczka po Polsce z dala od tłumów. Tutaj odpoczniesz i znajdziesz historyczne perełki

Dodano: 
Park Etnograficzny w Tokarni – Muzeum Wsi Kieleckiej
Park Etnograficzny w Tokarni – Muzeum Wsi Kieleckiej Źródło:WPROST.pl / Marzena Tarkowska
Stolica województwa świętokrzyskiego i okolice to bardzo dobra propozycja na weekendową wycieczkę, której intensywność można dobrać do swoich możliwości. Lokalne muzea przeniosą nas do osiemnastowiecznych i dziewiętnastowiecznych wsi albo do prywatnych wspomnień z dzieciństwa, za sprawą bogatej kolekcji zabawek. Także tutaj znajduje się najsłynniejsze z drzew w Polsce – dąb Bartek.

Mniej więcej w połowie drogi między Warszawą a Krakowem – to było jedyne założenie weekendowego zwiedzania Polski z przyjaciółką. Padło na świętokrzyskie i okolice Kielc. Jedną z najbardziej znanych atrakcji tego regionu jest Zamek Królewski w Chęcinach z przełomu XIII i XIV wieku. Plan weekendowego zwiedzania z łatwością można wypełnić także innymi atrakcjami położonymi w odległości maksymalnie 25 km od miasta.

Województwo świętokrzyskie i Kielce na weekend

Muzeum Zabawek i Zabawy (bilet normalny 22 zł, bilet ulgowy 11 zł)

W dawnym budynku Hal Targowych Landaua w Kielcach znajduje się Muzeum Zabawek i Zabawy. Znajdziemy tu zbiory podzielone na kilka kategorii – m.in. zabawki historyczne, współczesne, ludowe i kolekcje modelarskie. Na zdjęciu jeden z najciekawszych eksponatów – telefon w kształcie Czeburaszka ze stałej wystawy „Zatkało kakao?” poświęconej zabawkom z PRL. Ciekawe, czy miały go tylko dzieci radzieckich dygnitarzy, czy można go było w miarę łatwo kupić w bloku państw radzieckich?

Telefon Czeburaszek w Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach

Wraz z upływem lat od otwarcia nowej siedziby (w 2006 roku) oczekiwania gości wzrosły – dziś nie wystarczą już tylko gabloty z zabawkami, zwiedzający oczekują więcej interaktywności, o czym świadczą niektóre komentarze w opiniach zamieszczonych na stronie muzeum w Google. Rzeczywiście większość ekspozycji jest prezentowana w bardzo tradycyjnej i statycznej formie. Jednak liczba zgromadzonych eksponatów, polskich i zagranicznych, rekompensuje początkowy głód wrażeń.

Na samym końcu zwiedzania znajduje się sala, która uzasadnia drugi człon nazwy muzeum – z zabawkami optycznymi popularnymi w XIX wieku. Tutaj można pobawić się np. zootropami. Do cylindra wkładamy paski z seriami obrazków i przez nacięcia oglądamy, jak „poruszają” się na naszych oczach. Jeszcze bardziej efektowny jest wynaleziony później praksinoskop, w którym obrazki odbijają się w małych lusterkach.

Muzeum ewidentnie przyniesie więcej radości osobom urodzonym w czasach PRL niż po 1989 roku. Jest niemal pewne, że rozpoznają w nich swoje zabawki albo podobne do tych, które mieli. Na wystawie znalazły się też oryginalne lalki z filmów animowanych, m.in. miś Colargol kupiony przez muzeum od reżysera i scenarzysty Tadeusza Wilkosza. Wśród zabawek, które miały w domu młodsi zwiedzający, znalazłyśmy tylko pluszowe postaci z „Kubusia Puchatka” dodawane do zestawów Happy Meal w restauracjach McDonald's. Ciekawe, czy z czasem muzeum poszerzy ekspozycję o zabawki z lat 90. i dwutysięcznych. Zaskoczeniem dla niektórych może być to, że nie znajdziemy tu klocków LEGO.

Colargol kosmonauta w Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcachinstagram

Dąb Bartek

Liczący (prawdopodobnie) 685 lat pomnik przyrody w nadleśnictwie Zagnańsk warto zobaczyć choć raz. Mimo sędziwego wieku i próchniejącego pnia Bartek wspaniale zieleni się latem, a jedna z jego gałęzi od strony drogi sięga już niemal do ogrodzenia otaczającego dąb. W sobotę przed południem spotkałyśmy tu może kilka, kilkanaście odwiedzających z wyjątkiem małej wycieczki dzieci w wieku szkolnym. W okolicach majestatycznego dębu znajdują się zadaszone miejsca do siedzenia, gdzie można odpocząć w czasie dłuższych wycieczek. Niestety kod QR, dzięki któremu można było zobaczyć się w kamerze, nie zadziałał na naszych telefonach.

Dąb Bartek

Park Etnograficzny w Tokarni (bilet normalny 20 zł)

Zwiedzanie skansenów trzeba lubić, a wiele z nich może wydawać się do siebie podobnych. Dlatego początkowo perspektywa wizyty w Parku Etnograficznym w Tokarni (część Muzeum Wsi Kieleckiej) nie wydawała mi się zachęcająca. Niepotrzebnie, bo park oferuje bardzo dużą porcję wiedzy historycznej w cenie biletu. Od wejścia widać, że to ogromny teren – zwiedzających wita mapa, na której widać dużą liczbę zaznaczonych obiektów. Są one podzielone na sektory, m.in. Małomiasteczkowy, Lessowy oraz Dworsko-Folwarczny. Na teren skansenu zwożono zabytkowe chaty, chałupy i obiekty z różnych epok historycznych oraz regionów Kielecczyzny. Ich wnętrza odtwarzają styl życia mieszkańców, zarówno ubogich chłopskich rodzin, jak i inteligenckich, np. rodziny aptekarskiej Górbielów z Suchedniowa. Zróżnicowanie przeznaczenia tych obiektów sprawia, że naprawdę można poczuć się jak na spacerze po dawnej wsi i małym miasteczku. Warto zajrzeć do bogato wyposażonej apteki (wystawę urządzono w domu organisty z Bielin), gdzie pracownik muzeum opowiedział nam ciekawostki o lekach z poprzedniego wieku. Wrażenie robi też typowy sklepik z wyposażeniem z I połowy XX wieku (w domu z Wąchocka). Przed chatami znajdują się zadbane przydomowe ogródki, co sprawia, że sceneria jest bardzo malarska. Niestety, większość pokoi i sklepowych lad obejrzymy tylko zza barierki znajdującej się przy wejściu do pomieszczeń.

Park Etnograficzny w Tokarni. Wnętrze sklepu w Domu z Wąchocka

W trakcie wizyty w skansenie w niewielkim barokowym kościele odbywał się ślub. Teren parku jest jednak na tyle rozległy, że ani goście pary młodej, ani zwiedzający nie wchodzili w sobie w drogę. Obejrzenie wszystkich pomieszczeń za jednym razem jest raczej niemożliwe, chyba że na zwiedzanie zarezerwujemy przynajmniej trzy godziny. Po terenie muzeum wprawdzie prowadzą drogowskazy, ale papierowa mapa obiektu z oznaczonymi obiektami byłaby bardzo przydatna. Dzięki niej łatwiej byłoby rozeznać się w najbardziej interesujących nas miejscach. W dowolnym momencie można wybrać się na wirtualny spacer po skansenie w Internecie i zajrzeć do wspomnianych wnętrz.

Muzeum Narodowe w Kielcach (bilet normalny 20 zł, wnętrza pałacowe, galeria malarstwa polskiego i europejskiej sztuki zdobniczej 20 zł)

To obowiązkowy punkt dla amatorów sztuki i historii w Kielcach. Muzeum Narodowe w stolicy świętokrzyskiego znajduje się w Dawnym Pałacu Biskupów Krakowskich (najlepiej zachowanej rezydencji z epoki Wazów). Dzięki temu zwiedzający mogą obejrzeć historyczne wnętrza biskupich posiadłości, z bogatą kolekcją dawnych mebli i malowideł, a oddzielnie galerię malarstwa polskiego i sztuki zdobniczej. Na bilecie wstępu do galerii znajduje się jeden z obrazów, który przeniknął do zbiorowej świadomości, czyli „Portret dziewczynki w czerwonej sukni (Józefy Oderfeldówny)” Józefa Pankiewicza. Nie sposób opisać dużą kolekcję sztuki w krótkim tekście, więc warto wspomnieć o kilku perełkach. W środku zobaczymy m.in. widowiskowy „Wyjazd Marysieńki z Wilanowa” Józefa Brandta o wymiarach 2 x 4 metry oraz niewielką, ale niezwykle klimatyczną i pełną szczegółów „Katedrę w Amalfi” Aleksandra Gierymskiego. Dla nas pozytywnym zaskoczeniem była bogata kolekcja malarstwa Jacka Malczewskiego – nie wiedziałyśmy, że znajduje się tu cała sala z obrazami artysty.

Ważna uwaga dla zwiedzających galerię malarstwa – kupując bilet, można wziąć ze sobą audioprzewodnik. Zrezygnowałam z niego, żeby przeczytać tylko wybrane opisy w ciszy, ale tym razem okazało się to błędem. Obok ram znajdują się jedynie tabliczki z nazwiskami autorów i latami powstania dzieł, więc informacji na temat przedstawionych postaci i kontekstów zabrakło.

Po wyjściu z Pałacu można odpocząć w cieniu stuletnich drzew, nad sporym Stawem Podzameckim z fontanną w Parku Miejskim im. Stanisława Staszica. Stąd już tylko rzut beretem do rynku i uliczek pełnych kawiarni oraz restauracji. Znajdziemy tu bardzo dużo lokali z kuchnią międzynarodową i regionalną.

Podczas weekendowego zwiedzania Kielc i okolic najbardziej zaskakujący był brak tłumów, zarówno przy tak topowych atrakcjach regionu, jak Dąb Bartek, w muzeach, jak i w parku miejskim. W lipcową niedzielę w okolicach kieleckiego Muzeum Narodowego można się było poczuć trochę jak w czasach pandemicznych pustek. Takie wrażenie pewnie jest silniejsze, gdy „przeskoczy się” tutaj w ciągu dwóch godzin z dużego miasta. Zapewne w upalny weekend turyści i lokalni mieszkańcy spędzali wolny czas na okolicznych kąpieliskach.

Dlatego jeśli ktoś naprawdę lubi pozwiedzać na spokojnie albo połączyć przyjemne z pożytecznym i przetrwać upał w chłodnym muzeum, województwo kieleckie w sezonie wakacyjnym będzie bardzo dobrym kierunkiem weekendowym. Muzeów w okolicy jest dużo więcej. Ulotki z propozycjami znajdują się w punkcie informacji turystycznej przy głównym kieleckim deptaku, ul. Sienkiewicza 29.

Czytaj też:
5 nietypowych miast na city break w Polsce. Odwiedź je w wakacje
Czytaj też:
Jak oszczędzać na wakacjach? Te wskazówki w dobie inflacji pozwolą uniknąć bankructwa

Źródło: WPROST.pl