Weszłam na „polskie Kilimandżaro”. Droga zajęła mi 2 godziny

Weszłam na „polskie Kilimandżaro”. Droga zajęła mi 2 godziny

Dodano: 
Babia Góra
Babia Góra Źródło:WPROST.pl / Paulina Ermel
Nazwę tej góry zna w Polsce każdy, ale nie wszyscy wiedzą, że nazywana jest również „polskim Kilimandżaro”. Co to za szczyt i dlaczego tak się go tytułuje? Postanowiłam sprawdzić, jak wygląda droga na ten wierzchołek i czy warto się tutaj wybrać.

Kilimandżaro to nie tylko najwyższy szczyt Afryki, który sięga 5895 m n.p.m. To także jedna z najbardziej charakterystycznych gór na świecie. Jej wybitność, roślinność, a także otaczający ją krajobraz znane są wielu osobom – nawet tym, którzy nigdy na nią nie weszli. Okazuje się, że w Polsce znajduje się wierzchołek, który ma wiele wspólnego z tanzańskim szczytem. Nazywany jest „polskim Kilimandżaro”, a zaprawieni wędrowcy twierdzą, że bywa tak samo kapryśny jak jego afrykański „brat”.

Postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy nasze „polskie Kilimandżaro”, czyli Babia Góra, jest rzeczywiście tak magiczne. I czy droga na jego szczyt jest trudna. A pogoda we wrześniu tego roku tylko mnie do tego zachęciła. W drodze okazało się jednak, że nie tylko mnie.

Dlaczego Babia Góra to „polskie Kilimandżaro”?

Babia Góra, zwana inaczej Diablakiem, położona jest w Beskidzie Żywieckim. Zlokalizowana jest na granicy polsko-słowackiej, którą w trakcie wędrówki przekracza się zresztą wiele razy. Ma wysokość 1725 m n.p.m i poza Tatrami jest drugim najwyższym szczytem w Polsce. Zaliczana jest do Korony Gór Polski, nic więc dziwnego, że rocznie przyciąga też tysiące pasjonatów gór.

Dlaczego Babia Góra zyskała tytuł „polskiego Kilimandżaro”? Ma ona wiele cech wspólnych z „Dachem Afryki”. Pnąc się po każdej z tych gór, mijamy po drodze różne piętra klimatyczno-roślinne. U podstawy rozpoczynamy wędrówkę przez las, następnie mijamy malowniczą kosodrzewinę, a na samym końcu czekają nas skały.

Zarówno Kilimandżaro, jak i jego polski odpowiednik leżą na terytorium dwóch państw – Diablak w Polsce i Słowacji, a Kilimandżaro w Tanzanii i Kenii. W dodatku jeden i drugi znajdują się na terenie parków narodowych.

I choć Babia Góra jest znacznie niższa niż afrykański szczyt, ciągnie się za nią renoma niezbyt łatwej do „podbicia”. Na Kilimandżaro może nam zagrozić choroba wysokościowa, ale na Diablaku można trafić na naprawdę kapryśną pogodę. Latem zdarzają się tutaj silne wiatry i gwałtowne burze, a zimą turyści skarżą się na śnieżyce, a także możliwość zejścia lawin.

W drodze na Babią GóręSokolicaPiętro kosodrzewiny na Babiej Górze

Weszłam na „polskie Kilimandżaro”

Aby dostać się na Kilimandżaro, należy przebyć najpierw kilka tysięcy kilometrów samolotem. Za to ze stolicy Polski do Babiej Góry można dostać się w ok. 5 godzin. Warszawa jest bowiem oddalona od wierzchołka o ok. 400 km. Nocleg najlepiej zarezerwować sobie w Zawoi, najdłuższej wsi w Polsce i jednocześnie miejscu, które znajduje się dość blisko szlaków.

Drogę rozpoczynamy od Przełęczy Krowiarki (1012 m n.p.m.), gdzie znajduje się wygodny parking samochodowy. O godzinie 8 rano jest tu już pełno aut. Pogoda dopisuje, na szlakach na pewno będą tłumy.

Babia Góra położona jest na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego, a wstęp na trasę jest płatny. Bilet dla dorosłej osoby kosztuje 7 zł. Po uiszczeniu opłaty ruszamy w góry.

Początkowy odcinek szlaku czerwonego biegnie schodami utworzonymi ze skał. Droga wiedzie przez las, dlatego nawet w wyższej temperaturze idzie się tu przyjemnie. Trasa pnie się dość stromo w górę, tętno nam lekko skacze. W prześwitach między drzewami podziwiamy pasma gór, ale interesuje nas głównie to, co przed nami. Po niedługiej, około 45-minutowej wędrówce, docieramy do Sokolicy. Jest to najniższy i położony najdalej na wschód wierzchołek w północno-wschodniej grani masywu Babiej Góry w Beskidzie Żywieckim. Ma wysokość 1368 m n.p.m. Znajduje się tutaj punkt widokowy, na którym w okolicach godziny 9 są tłumy. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej.

Wejście na Babią Górę

Las powoli zaczyna się przerzedzać, a my wkraczamy na ścieżkę, która biegnie przez gęstą kosodrzewinę. Wszędzie pojawiają się nie tylko słupki wyznaczające granicę między Polską a Słowacją, ale też ostrzeżenia dla turystów przed żmijami. W takich miejscach lepiej nie zbaczać z trasy. Nikt w tak pięknym dniu nie chce doświadczyć pilnej interwencji lekarza, która byłaby niezbędna w przypadku ukąszenia.

Piętro kosodrzewiny prowadzi nas do Gówniaka (1644 m n.p.m.) – jest on jednym z tzw. pięciu szczytów grzbietowych Babiej Góry i jest często mylnie brany przez turystów za właściwy szczyt Babiej Góry. Idąc na Diablaka, warto bowiem wziąć pod uwagę, że przynajmniej kilka razy będzie wam się wydawało, że właśnie zdobyliście wymarzony szczyt. Wdrapując się na jeden, na horyzoncie będzie majaczył już kolejny. I tak jeszcze kilka razy.

Po drodze na właściwy wierzchołek możemy podziwiać zlokalizowane po lewej stronie Jezioro Orawskie na tle Tatr. Je również widać ze szlaku.

O tym, że docieramy do wierzchołka Babiej Góry, świadczy coraz rzadziej występująca roślinność i coraz częściej pojawiające się skały. Na samym szczycie na turystów czeka tablica informacyjna oraz charakterystyczny stalowy krzyż.

Roztacza się stąd panorama na wszystkie strony świata. Obejmuje ona Beskid Żywiecki, Śląski, Mały, Makowski, Wyspowy, Gorce, Kotlinę Orawsko-Nowotarską, Tatry po stronie polskiej i słowackiej, a także góry znajdujące się na Słowacji.

Na Diabelski Szczyt dotarliśmy w nieco ponad 2 godziny. Teraz czeka nas jeszcze zejście.

Widok z Babiej GórySzczyt Babiej GóryBabia Góra

Z wierzchołka czerwonym szlakiem idziemy w kierunku Schroniska PTTK Markowe Szczawiny (1180 m n.p.m.). Najpierw czeka nas jednak ostrożne schodzenie ze skał wierzchołka. Następnie droga się wypłaszcza, aby znów płynnie przejść w skaliste schody i doprowadzić nas do obiektu, w którym zamierzamy chwilę odpocząć. Na taki sam pomysł wpadają setki innych turystów, którzy chcą się tu posilić przed dalszą wędrówką. Ze schroniska kierujemy się szlakiem niebieskim w kierunku Przełęczy Krowiarki. Ta droga, choć szutrowa, niemal płaska i bardzo przyjemna, zajmuje nam nieco więcej czasu. Całe 17 km – na szczyt, przez schronisko i do samochodu – pokonujemy w ok. 6 godzin.

Czy było warto? Późne lato i wczesna jesień to zdecydowanie najbardziej bajkowy okres w górach. Wierzchołki stają się w wielu miejscach żółto-pomarańczowe, ale pogoda wciąż pozwala na wielogodzinne bezpieczne wędrówki. Minusem jest liczba osób, które także lubią wędrować o tej porze roku.

Czy było trudno? Zdecydowanie nie. Trzeba pamiętać, że podczas całej wędrówki pokonuje się ok. 700 m przewyższenia. Serce momentami bije mocniej, ale zawsze można się zatrzymać i zrobić sobie przerwę, aby je nieco uspokoić. Na szlaku mijaliśmy ludzi w najróżniejszym wieku, w tym kilkuletnie dzieci i seniorów. Każdy szedł pod górę z szerokim uśmiechem na ustach. Dochodząc do szczytu, szybko zapomina się o zmęczeniu. I już planuje się kolejną wyprawę na Diablaka.

Widok z Babiej GóryCzytaj też:
Ten szlak w polskich górach oznakowano trupią czaszką. Specjaliści nie mieli innego wyjścia
Czytaj też:
Zagraniczny serwis zachwycony polskim parkiem. Znajduje się 40 minut drogi od Krakowa

Źródło: WPROST.pl