W wielu liniach lotniczych panują surowe zasady. Część z nich dotyczy wyłącznie pasażerów, innych muszą przestrzegać pracownicy. Niezależnie od tego, o co chodzi, ważne jest, by się dostosować. Teraz głośno zrobiło się o rewolucji w Ryanairze. Okazuje się, że przewoźnik pozwolił stewardesom na więcej niż zwykle. Kobiety już nie muszą mieć związanych włosów.
Zmiany w linii Ryanair. Stewardesy są zadowolone
Do sieci trafiło krótkie nagranie. Znajdziemy je na tiktokowym profilu o nazwie @lifebyklaudia. Kobieta obserwowana jest przez ponad 19. tys. osób i na co dzień pracuje jako stewardesa linii Ryanair. To właśnie ona pokazała się w swoim służbowym stroju i z zadowoleniem poinformowała, że teraz może przebywać na pokładzie w rozpuszczonych włosach. Do tej pory takie praktyki nie były możliwe. Wszystkie pracownice linii musiały mieć kucyk, kok lub inne upięcie. „Po dwóch latach się doczekałam. Cudownie!” – skakała ze szczęścia pani Klaudia, eksponująca swoje długie blond kosmyki. Na filmik zareagowano ponad 30 tys. razy.
Kobieta wyjaśniła, że nowe zasady zostały przekazane w aplikacji i na specjalnej grupie dla pracowników latających na pokładzie samolotów Ryanaira oraz Buzza. Zmiany w linii Ryanair spodobają się wielu stewardesom, zwłaszcza tym, dla których upinanie włosów było udręką. Do tej pory zakaz funkcjonował m.in. ze względów bezpieczeństwa – m.in. dlatego wciąż utrzymują go inne znane linie. Teraz pojawiają się pytania, czy te również pójdą w ślady irlandzkiej firmy. Tego niestety nie wiadomo.
Zmiany w Ryanair. Nie wszystkim się spodoba?
Po tym, gdy stewardesa linii Ryanair pochwaliła się zmianami, nie wszyscy zareagowali z entuzjazmem. „Ja jestem na nie” – napisała jedna z osób. „Mi stewardesa kojarzy się z elegancko upiętymi włosami. W poważnych liniach lotniczych to raczej mrzonka, żeby stewardesy latały w rozpuszczonych włosach” – dodawał ktoś inny. „Standardy coraz niższe a ceny wyższe” – pisano dalej. Nie brakowało też słów zachwytu i komentarzy pracownic innych przewoźników. „Fajnie gdyby by weszło też do innych linii, bo mi się nie chce usuwać tatuażu za uchem” – pisała jedna z kobiet. „Będzie testowane w sobotę. Boję się jedynie, jak ludzie z bazy zareagują” – dodawała inna.
Jak widać, kwestie wizerunku pracownic linii lotniczych są kwestią sporną. Nie bierze się to z niczego, bowiem do tej pory wygląd kandydata na stewarda lub stewardesę był jednym z głównych kryteriów przyjęcia do pracy. Trzeba było być przygotowanym nie tylko na nienaganny wizerunek, ale też spinanie włosów czy zakrywanie kolczyków i tatuaży. W niektórych miejscach zasady te powoli przechodzą do lamusa i nie wszyscy są na to gotowi.
Czytaj też:
Zbigniew Preisner ma żal do linii Ryanair. „Moi adwokaci przygotują skargę”Czytaj też:
Stewardesa ostrzega. Tych miejsc w samolocie należy unikać