Do tragedii doszło 2 listopada w sobotę w porcie Helsinki-Vantaa w Finlandii. 61-letni doświadczony pracownik lotniska wykonywał swoją pracę wczesnym rankiem i wszystko przebiegało bez zarzutu. Okazało się, że tego dnia mężczyzna miał potwornego pecha. Gdy znalazł się między kadłubem samolotu a pojazdem do opróżniania toalet samolotowych, nie mógł się wydostać, przez co został kompletnie zmiażdżony.
Śmierć pracownika lotniska
Informacje na temat zdarzenia przekazała linia lotnicza Finnair. Poinformowano, że w wypadku brał udział szerokokadłubowy samolot, który przyleciał z Tokio około 4:21 po długiej nocnej podróży. Maszyna była transferowana do hali serwisowej w celu przeprowadzenia standardowych czynności konserwacyjnych. Nic nie wskazywało na to, że zaraz dojdzie do takiego koszmaru.
Mężczyzna pracujący w obsłudze naziemnej lotniska wykonywał swoje zajęcia od lat, ponadto działał w ochotniczej straży pożarnej oraz w lokalnym zespole służby ratownictwa. Trudno mówić o błędzie popełnionym przez niego, choć nie można wykluczyć, że do incydentu doszło z powodu niezachowania odpowiedniej ostrożności.
Sytuacja zostanie zbadana
Aktualnie policja sprawdza, czy na lotnisku nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci pracownika. Wiadomo, że zanim doszło do wypadku, wszyscy pasażerowie wysiedli. Pracownicy naziemni byli zajęci przygotowywaniem samolotu do następnego lotu, a załoga holownicza zaczęła odpychać samolot od bramki, by dało się zaparkować w odległym miejscu. Niestety gdy zaczęto wypychać samolot z bramki, nikt nie zdawał sobie sprawy, że ciężarówka ze śmieciami z toalety nadal stoi zaparkowana pod samolotem i że operator wciąż aktywnie działa w tym miejscu.
Policja otrzymała zgłoszenie o wypadku już około godziny 5:14. Rzecznik niezależnej firmy zajmującej się obsługą naziemną, która zatrudniała m.in. poszkodowanego 61-latka, poinformował, że firma zorganizuje specjalne spotkania z pracownikami, aby omówić wypadek.
To oczywiście nie pierwsza podobna sytuacja, do której doszło na lotnisku. W pierwszej połowie tego roku śmierć poniósł człowiek, znajdujący się w pobliżu samolotu w porcie w Amsterdamie. Miał zostać wciągnięty przez pracujący silnik turbowentylatorowy.
Czytaj też:
Chwile grozy podczas lądowania Ryanaira. W samolocie pękły oponyCzytaj też:
Dramatyczne chwile na pokładzie samolotu. Żona pilota była zmuszona przejąć stery