Winter Wonderland na pewno nie znalazłby się na mojej liście miejsc, które warto odwiedzić w Londynie. Popularna zimowa atrakcja łącząca świąteczny jarmark z parkiem rozrywki i lodowiskiem miała być najjaśniejszym punktem krótkiej wycieczki do Londynu w Wigilię Bożego Narodzenia. Byłam przygotowana na wysokie ceny i tłumy, ale najgorszy okazał się brak świątecznej atmosfery.
Cena za wejście to prawie 40 złotych
O Winter Wonderland słyszałam już w zeszłe święta, podczas poprzedniego wyjazdu do stolicy Wielkiej Brytanii. Wielki baner w malowniczym Hyde Parku położonym tuż przy centralnej stacji London Victoria od razu zwrócił moją uwagę, jednak kolejka do zdobycia biletów była zdecydowanie zbyt długa. Postanowiłam, że przy następnej okazji kupię je z wyprzedzeniem. Jak informuje strona internetowa parku, opłata nie zawsze jest wymagana. W mniej oblegane dni w godzinach porannych obowiązuje zarezerwowana w serwisie darmowa wejściówka. Niestety w wigilijny wieczór jej koszt wynosił 7,5 funta od osoby (prawie 40 złotych). Nie jest to duża kwota, ale nawet ona mogłaby zostać zagospodarowana w tym drogim mieście zdecydowanie lepiej.
Aby skorzystać z atrakcji, należy przejść przez specjalnie przygotowane bramki, co bardziej przypomina wejście na koncert lub do parku rozrywki, czym w rzeczywistości Winter Wonderland jest. Chociaż w wielu internetowych rankingach figuruje jako najlepszy londyński jarmark, więcej tu rollercoasterów i domów strachu niż uroczych świątecznych alejek i ręcznie wykonanych ozdób. Dziki tłum atakuje już przed samym wejściem. Jest Wigilia, a prawdziwe świętowanie w Wielkiej Brytanii zaczyna się dopiero w bożonarodzeniowy poranek. 24 grudnia to czas, aby wyjść i spotkać się z przyjaciółmi, często przy ulubionych trunkach. Ci mieszkańcy, którzy w tym celu ustawili się w kolejce do bram Winter Wonderland bez zarezerwowanego biletu, zostali zawróceni. Obsługa z megafonem biegała pomiędzy napływającą masą ludzi, informując o wyczerpaniu wszystkich dostępnych miejsc.
Wszystkie atrakcje są dodatkowo płatne
Oczywiście nie spodziewałam się niczego innego, bo organizator informuje o dodatkowych opłatach już na stronie internetowej. To normalne, że musimy zapłacić za przejazd kolejką czy zabawę na karuzeli. Co więcej – jeżeli podczas rezerwacji biletów online wydamy na te przyjemności dodatkowe 25 funtów (125 złotych), kwota ze wejście zostanie nam zwrócona. To świetny pomysł, ale podczas rezerwacji nie zawsze wiemy, na co danego dnia będziemy mieć ochotę. Na miejscu niezależnie od tego, czy mieliśmy wcześniej zarezerwowany przejazd, czy dopiero kupujemy żeton – trzeba odczekać w kolejce. W przypadku największych atrakcji jak Munich Looping czy diabelski młyn – nawet długie godziny. Nie wszystkie przejazdy są drogie – za bilet na klasyczną karuzelę łańcuchową zapłaciłam jedyne 5 funtów. Większość rollercoasterów to koszt od 10 funtów od osoby, a maksymalnie 20-minutowa wizyta w Ice Barze z drinkiem w cenie wynosi 16,50 funta (około 85 złotych).
Ceny jedzenia podobne do polskich
Za cztery sztuki popularnych w Anglii „pigs in blankets”, czyli niewielkich kiełbasek owiniętych bekonem zapłacimy 3 funty. Kubek grzanego wina (niezbyt dobrej jakości) to wydatek od 5 do 10 funtów. Za większe przekąski, jak kiełbasa z grilla z pieczywem czy burgery zapłacimy od 15 funtów wzwyż. W porównaniu do polskich jarmarków nie widać wielkiej różnicy w cenach. Stali bywalcy tego typu atrakcji z pewnością nie odczuliby wyraźnej różnicy w portfelu spędzając bożonarodzeniowy czas w stolicy Wielkiej Brytanii. Londyn jednak pełen jest tylu wspaniałych miejsc (również w świątecznym klimacie), że nie stracimy wiele odpuszczając wizytę w Winter Wonderland. Największą jego wadą jest brak magicznego klimatu, który co roku znajduję nawet na zatłoczonym jarmarku we Wrocławiu.
Czytaj też:
Byłam na najpiękniejszym jarmarku świątecznym. Ceny? Zaskakująco niskieCzytaj też:
Polski jarmark wyróżniony przez CNN. „Jest jednym z największych w Europie”