Weszłam na polski wulkan. Choć śląska Fudżijama nie jest wysoka, może stanowić wyzwanie

Weszłam na polski wulkan. Choć śląska Fudżijama nie jest wysoka, może stanowić wyzwanie

Dodano: 
Ostrzyca Proboszczowicka
Ostrzyca Proboszczowicka Źródło:Shutterstock
Wiedzieliście, że w Polsce znajdują się wulkany? Od kiedy tylko ta informacja do mnie dotarła, wiedziałam, że chciałabym na jeden z nich wejść. Jak wyglądała wędrówka na Ostrzycę Proboszczowicką? Choć nie jest to wysoka góra, podczas pewnych dni może stanowić wyzwanie.

W Polsce mamy nie tylko pustynie, ale również wulkany. Zdawaliście sobie z tego sprawę? Na jeden z nich postanowiłam wejść. Wybrałam ten najwyższy i jednocześnie z mojej perspektywy najciekawszy. Z daleka wygląda jak małe Kilimandżaro, a to wszystko przez jego wybitność. Kształt tego wzgórza krzyczy wręcz, że kiedyś było ono wulkanem. I choć samo w sobie nie jest wysokie – Ostrzyca Proboszczowicka to szczyt o wysokości 501 m n.p.m. – wejście na niego może sprawiać trudności. Dlaczego?

Weszłam na Ostrzycę Proboszczowicką. To polski wygasły wulkan

Ostrzyca Proboszczowicka znajduje się w Krainie Wygasłych Wulkanów na Pogórzu Kaczawskim w paśmie Sudetów. Z Warszawy trzeba udać się w prawie 5-godzinną podróż, aby dotrzeć do tej góry. Leży ona mniej więcej na wysokości Jeleniej Góry tylko nieco na północ. Można tu zaplanować samodzielną wycieczkę, gdyż wdrapanie się na szczyt nie zajmuje dużo czasu. Ja postanowiłam wybrać się na wulkan przy okazji urlopu, który spędzałam w Górach Izerskich. Stąd bowiem dzieliło mnie od niego ok. 30 km i 40 minut jazdy samochodem.

Szlak na Ostrzycę

Ostrzyca Proboszczowicka znajduje się ok. 2,5 km od miejscowości Proboszczów. Tuż przy początku szlaku na wzgórze znajduje się parking, na którym poza sezonem na pewno znajdziecie miejsce. My odwiedziliśmy wulkan późną zimą/wczesną wiosną – w okolicy nie było… nikogo. Wdrapywanie się na wulkan, choć wygasły, w takiej atmosferze – pewnego rodzaju osamotnienia – tylko dodawało całej sytuacji dreszczyku emocji. Warunki też nie były najlepsze, cały czas mżyło i wszędzie było mokro.

Na Ostrzycę idzie się około 30-40 minut i prowadzi na nią droga, którą przejdą również dzieci. My na ten spacer zabraliśmy ze sobą psa, który był absolutnie zachwycony możliwością towarzyszenia nam. Szlak rozpoczyna się od drogi gruntowej, a później przechodzi w kamienne schody. Niestety przez deszcz były one na tyle śliskie, że momentami musieliśmy – mimo posiadania dobrych butów w góry – wspomagać się rękami.

W drodze na Ostrzycę

U podnóża góry można zauważyć osady polodowcowe, które wskazują, że w tym obszarze znajdował się kiedyś olbrzymi lądolód. Po drodze na szczyt mija się też przepiękne gołoborza bazaltowe, ale momentami można trafić na powalone drzewa. Przy ścieżce na wzgórze znajdują się ławki, na których można odpocząć. Cała droga prowadzi przez las, więc latem, nawet jeśli słońce będzie mocno grzało, wędrówka powinna być przyjemna.

Sam szczyt przypomina nieco kamienno-ziemny kopczyk, który sprawia, że jeszcze bardziej czujemy się, jakbyśmy dotarli do krateru wulkanu. Powinien rozpościerać się stąd piękny widok na okolicę. Nam niestety nie dopisała pogoda, gdyż wszędzie unosiła się mgła.

Szczyt wulkanu w PolsceNa szczycie śląskiej Fudżijamy

Śląska Fudżijama i inne wulkany w Polsce

Śląska Fudżijama, czyli Ostrzyca Proboszczowicka znajduje się w Krainie Wygasłych Wulkanów na Pogórzu Kaczawskim w Polsce. Obszar ten rozciąga się od Legnickiego Pola do Złotoryi. Tutejsze góry liczą sobie 500 mln lat, a obecne tu wulkany wykazywały aktywność 250 mln lat temu.

Prócz najwyższego wulkanu, który udało nam się podbić, w pobliżu zlokalizowany jest również Wilkołak, często zwany również Wilczą Górą. Ma wysokość 367 m n.p.m. i bardzo charakterystyczny wygląd. W dodatku znajduje się tutaj bazaltowy komin powulkaniczny i bazaltowa róża. Jest to unikat na skalę europejską.

Jednak wulkany w Krainie Wygasłych Wulkanów to niejedyne, jakie znajdziemy w Polsce. W innych zakątkach kraju również znajdują się góry, które kiedyś wykazywały aktywność wulkaniczną. Zlokalizowane są w Beskidach, Pieninach, Gorcach czy Górach Świętokrzyskich. Mowa m.in. o Rataju, Wielisławice, Czerwonej Skale, która kiedyś słynęła z kamieniołomów, Bazaltowej Górze czy Stożku Wielkim. Część z nich leży na terenie rezerwatów, które utworzono, by je ochronić. W drodze na te stożki można też spotkać bardzo ciekawe formacje jak np. Organy Wielisławskie.

Dlaczego są one tak wyjątkowe? Są to bowiem riolity, czyli bogate w krzemionkę skały wulkaniczne wieku permskiego. Są one regularnie spękane na podobieństwo wielkiego odwróconego wachlarza. Obecne są dwa główne kierunki pęknięć skały, które wspólnie tworzą setki przylegających do siebie wielokątnych słupów o średnicy 20–30 cm. Ułożenie słupów zmienia się w przestrzeni. W północnej części wyrobiska są one ustawione pionowo, co widać również w ścianach skalnych na północ od kamieniołomu, w części południowej ich nachylenie zmniejsza się, aż do poziomego. Taka zmienność wskazuje, że zastygająca lawa tworzyła formę kopuły. Nic więc dziwnego, że stanowią tak ciekawą atrakcję turystyczną.

Na Dolnym Śląsku znajduje się jeszcze jeden wierzchołek warty uwagi. I to ze względu na błędne myślenie o nim. Mowa o Ślęzy, która osiąga 717,5 m n.p.m. Wystarczy spojrzeć na nią z odległości, by uzyskać skojarzenia z wulkanem. Niestety choć jest tak charakterystyczna, nigdy wulkanem nie była. Nie oznacza to jednak, że nie warto jej odwiedzić. Może następnym razem wybiorę się właśnie na ten dolnośląski stożek, który uznawany jest za jeden z najbardziej tajemniczych. Skoro nie jest wulkanem, to jak powstał?

Na szczycie polskiego wulkanuCzytaj też:
Weszłam na „polskie Kilimandżaro”. Droga zajęła mi 2 godziny
Czytaj też:
Byłam na polskiej Syberii. Latem są tu tysiące turystów

Źródło: WPROST.pl