Wrocław cieszy oczy z każdej strony. Dla mnie to zdecydowanie miasto pełne romantyzmu i uroku. Na tego typu odczucia wpływ ma m.in. kultowy Most Tumski – jeszcze do niedawna pełen kłódek, należących do zakochanych – ale też wiele innych miejskich krajobrazów. Gdy byłam na miejscu jakiś czas temu, skoncentrowałam się nie tylko na klimatycznym rynku z kolorowymi kamienicami czy ratuszem. Wyjątkowych barw szukałam także poza Starym Miastem. Dzięki temu „wylądowałam” na Nadodrzu, w jednej z najciekawszych i wyjątkowych dzielnic położonych niedaleko centrum.
Kolorowe podwórka na Nadodrzu. Co to za miejsce?
O Nadodrzu słyszał pewnie każdy miłośnik murali. Osoby poszukujące ciekawych lokalizacji z kolorowymi obrazkami malowanymi na kamieniach w sieci szybko znajdą informacje na temat słynnej wrocławskiej dzielnicy. To właśnie wśród jej szarych, niepozornie wyglądających budynków skrywają się uliczne dzieła sztuki. Kto za nie odpowiada?
Wszystko jest wynikiem artystycznego projektu, który promują m.in. Mariusz Mikołajek, Witold Liszkowski oraz Jan Mikołajek. To właśnie oni wraz z zespołem artystów Ośrodka Kulturalnej Animacji Podwórkowej namówili okolicznych mieszkańców do ozdobienia ich podwórek kolorowymi muralami. Dzieła tworzone są za pomocą farb oraz ceramiki oraz wykonywane z dużą starannością, dbałością o estetykę i detale. Odwiedzający mogą liczyć m.in. na różnorodną tematykę malunków oraz miłe przyjęcie przez lokatorów kamienic.
Podczas mojej wizyty na terenie kolorowych podwórek Nadodrza czułam się bardzo dobrze. Na szczęście na miejscu nie było tłumów i spacerowało tam raptem kilka osób. Każdy z mieszkańców wychodzących na podwórze np. do swojego samochodu, był nastawiony bardzo pozytywnie i nie miał nic przeciwko temu, że kilkanaście minut wystawałam pod oknami, robiąc zdjęcia. Szczerze mówiąc, murale spodobały mi się na tyle, że trudno było zostawić je w spokoju po krótkiej chwili. Chciało się tam po prostu być i szukać kolejnych barwnych obrazków. Udało mi się znaleźć ich naprawdę sporo.
Murale na wrocławskim Nadodrzu. Oto co zobaczyłam
Podczas wizyty na wrocławskim Nadodrzu, spacer zaczęłam od podwórka, w którym znajdował się m.in. wizerunek artystki Fridy Kahlo. Niedaleko niej na ścianach widniał także portret ojca Pio, a także małe obrazki z myszką z bajek Disneya. Nie brakowało zwierząt domowych jak psy i koty, a także tych bardziej egzotycznych, jak chociażby kameleon. Szybko zrozumiałam, ze tematyka murali jest wyjątkowo różnorodna i płynnie się przenika.
Na jednej ze ścian dominowały akcenty religijne i mitologiczne czy baśniowe, a na innej te związane ze sztuką – mowa tu np. o reprodukcji obrazu pt. „Krzyk” namalowanego niegdyś przez ekspresjonistycznego artystę Edvarda Muncha. Każdy obraz emanował kolorami od błękitów i zieleni po różne odcienie różu, pomarańczu czy żółci. Choć kamienice same w sobie wyglądały bardzo przeciętnie i szaro, to dzięki muralom stawały się wyjątkowe i magiczne. W jednej chwili mogłam zapomnieć, że znajduję się na podwórzu, gdzie mnóstwo lokatorów przeżywa swoje codzienne sprawy i mierzy się z rutynowymi zadaniami. Wyobrażałam sobie, że jestem w minigalerii sztuki, która po prostu mieści się na świeżym powietrzu.
Co jeszcze widziałam? Moim zdaniem jednym z najciekawszych elementów podwórek Nadodrza był mural przedstawiający wnętrze mieszkania – drzwi, stół z całą zastawą, krzesła i obrazy. Wszystko to namalowane w 3d pozwalało uzyskać trójwymiarowy efekt na dwuwymiarowej płaskiej powierzchni – widać było, że twórcy bardzo dobrze poznali tajniki malarstwa iluzorycznego. Choć dominowały tu odcienie szarości, to i tak z dzieła emanowała pozytywna energia. Wszystko to było okraszone cytatami klasyków m.in. poety Antoniego Słonimskiego czy pisarza Alberta Camusa.
Nie brakowało też portretów znanych osobistości jak Maria Skłodowska-Curie, Maria Konopnicka czy Anna Walentynowicz. Hitem były też kolorowe anioły, ptaki, czy egipskie posągi. Jako że jestem miłośniczką dzieł ulicznego artysty Banksy'ego, poszukałam także reprodukcji jego dzieła. Choć nie mogłam ich dostrzec na dwóch najpopularniejszych podwórzach, jedno było ukryte nieco dalej przy małym budynku Caritasu. Obrazek przedstawiał słynną kolorową dziewczynkę z balonami.
Tak trafisz na Nadodrze. Nie poddawaj się na widok szarych kamienic
By trafić na Nadodrze we Wrocławiu, wcale nie trzeba podejmować wyjątkowo dużego wysiłku i wybierać się w daleką podróż poza centrum miasta. Kolorowe podwórka, które odwiedziłam, znajdują się zaledwie 1,7 km od rynku i starówki. Spacer z tego rejonu powinien zająć około pół godziny. Jeśli wybierzecie przejażdżkę rowerem z centrum, dostaniecie się tam w niespełna 10 minut. Można też pojechać tramwajem, wtedy najlepiej wysiąść na przystanku o nazwie Jedności Narodowej.
Kolorowe podwórka na Nadodrzu są nieco ukryte. Gdy podejdziecie pod adres, który widnieje w Google Maps, czyli na ulicę Roosevelta 5A i Franklina Delano, prawdopodobnie zatrzymacie się przy niewielkim skrzyżowaniu, sklepie Kuferek z koralikami i szarej okolicy. To właśnie tam trzeba wejść w jedno z podwórzy. Najlepiej iść przed siebie wzdłuż podanej ulicy Roosevelta i szukać kolorowych obrazków. Gdy już je znajdziecie, nagle otworzą się przed wami prawdziwe artystyczne wrota.
Wspomniane miejsce otwarte jest 24 godziny na dobę, a wstęp do podziwiania kamienic jest zupełnie bezpłatny. Na terenie kolorowych podwórek Nadodrza jest bardzo spokojnie i bezpiecznie. Trzeba jednak pamiętać, że mieszkają tam zwyczajni wrocławianie, dlatego należy zachowywać się cicho i z szacunkiem. Hałasowanie pod czyimiś oknami czy głośne śmiechy na pewno nie wpłyną na to, że zostaniecie odebrani pozytywnie. Jeżeli będziecie przestrzegać odpowiednich zasad, zapamiętacie tę wycieczkę bardzo dobrze.
Czytaj też:
Byłam w niedocenianym mieście w Anglii. Clifton Bridge i prace Banksy'ego to początekCzytaj też:
Spędziłam w Poznaniu 24 godziny. Przez jedną rzecz miasto traci teraz urok