Byłam w niedocenianym mieście w Anglii. Clifton Bridge i prace Banksy'ego to początek

Byłam w niedocenianym mieście w Anglii. Clifton Bridge i prace Banksy'ego to początek

Dodano: 
Bristol
Bristol Źródło:Archiwum prywatne
Bristol to jedno z największych miast w Anglii. Choć jego powierzchnia jest aż pięć razy mniejsza od Warszawy, miałam wrażenie, że otacza mnie przeogromne centrum, które trudno okiełzać za jednym razem. Miałam okazję spacerować po nim zarówno za dnia, jak i w nocy. Za każdym razem było równie magicznie.

Wizytę w Bristolu planowałam od kilku lat. Na miejscu mieszka bliska mi osoba z Polski wraz z rodziną i konsekwentnie zapraszała mnie do siebie na krótki urlop. W czerwcu tego roku wreszcie udało się zrealizować plan. Dzięki temu nie tylko spędziłam czas w dobrym towarzystwie, ale też zobaczyłam sporo atrakcji. Miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie, jednak to, co zauważyłam już na starcie, to to, że nie każdy byłby zadowolony ze spacerów na miejscu...

Do Bristolu dotarłam 9 czerwca w okolicach godziny 14. Leciałam z lotniska Warszawa Modlin przewoźnikiem firmy Ryanair. Ruszyliśmy z niewielkim opóźnieniem, jednak ostatecznie podróż odbyła się bezproblemowo. Bilety kupione odpowiednio wcześnie miały przystępną cenę. Do Polski wracałam rano 12 czerwca. Przed tym wydarzyło się jednak wiele ciekawych rzeczy.

Zaczęło się od Bristolu, ale nie tylko Bristolu

Bristol to szóste co do wielkości miasto w Anglii położone nad rzeką Avon przy jej ujściu do Kanału Bristolskiego. Znajduje się w południowo-zachodniej części kraju, 185 km na zachód od Londynu i blisko wzgórz Mendip oraz Cotswold. Choć swoją powierzchnią – około 110 km² – nie przypomina żadnego z największych miast w Polsce (dla porównania Warszawa ma ponad 517 km², a Wrocław 292 km2), to jednak na pierwszy rzut oka robi wrażenie ogromnego.

Centrum Bristolu prezentuje się atrakcyjnie i różnorodnie. Już na starcie czujemy, że jest bardzo brytyjsko, bowiem po ulicach z lewej strony poruszają się wysokie piętrowe autobusy – będąc na miejscu, kilka razy udało mi się siedzieć na samej górze przy przedniej szybie i zauważyłam, że ciekawie jest – choć przez chwilę – podziwiać w ten sposób miejskie widoki.

AutobusyW autobusie

Ludzie, których odwiedziłam w Anglii, nie mieszkają w centrum wspomnianego miasta, lecz na obrzeżach, w niewielkiej miejscowości o nazwie Patchway. Dzięki temu miałam szansę przyjrzeć się nie tylko zatłoczonej, głośnej i często odwiedzanej przestrzeni, ale też tej spokojnej, sypialnianej. Na miejskim osiedlu pełnym uroczych szeregowców zobaczyłam codzienne, sielskie życie wielu osób. W okolicy znajdowało się wyłącznie parę małych sklepów i szkoła. Dowiedziałam się, że ludzie rzadko zamykają tam domy na klucz, a po drobne zakupy można wyjść w szlafroku i nikt nie zwraca na to uwagi.

Patchway

Największe atrakcje Bristolu. Zwiedzanie może być wymagające

Oczywiście większość czasu na mieście spędziłam, poruszając się pieszo – i tu już na starcie trzeba zwrócić uwagę na ważną rzecz – nie jest to miasto przyjazne dla osób przyzwyczajonych do płaskich przestrzeni. Bristol zaskoczył mnie tym chyba najbardziej – chodzi o górzyste położenie. Poruszanie się po mieście przez dłuższy czas może być męczące, bowiem niektóre ścieżki są mniej płaskie niż proste szlaki w górach. Decydując się na spacer, musimy być przygotowani na wiele regularnie zmieniających się uliczek – raz prowadzą ostro pod górę, innym razem w dół. Oczywiście nie jest tak wszędzie – jednak jest to dość częste i czasem męczy – zwłaszcza w upalne dni.

ulice Bristolu

Most był najważniejszy

Wracając do centrum Bristolu, warto zaznaczyć, że jedną z największych atrakcji miasta jest słynny wiszący most Clifton Bridge. Rozpina się on na wysokości 75 metrów nad poziomem wody rzeki Avon, a w użytku jest już od 1864 roku. Spacer po nim w obie strony był niezwykłym doświadczeniem. Na miejscu podziwiać można było m.in. piękną zieleń, widoczny z daleka las i ekspansywne skały. W okolicach nie brakowało punktów widokowych jak Clifton Observatory w parku Clifton– idealnych do odpoczynku i robienia zdjęć.

Na moście Clifton BridgeWidok z mostu na Clifton ObservatoryWidok z mostu na rzekę Avon

Żal pominąć ten port i Harbourside

Kolejną atrakcją, która najbardziej zapadła mi w pamięć, był kultowy port w okolicy Harbourside. Na miejscu da się zobaczyć marinę jak z obrazka, a w niej mnóstwo łódek czy jachtów motorowych. Bristol Feeder Canal przecinają tam niewielkie mostki, a przy bulwarach znajdują się klimatyczne restauracje i bary. Na miejscu podziwiać można m.in. kultowy zabytek, czyli statek SS Great Britain oraz słynne kolorowe domy.

W porcie. Widok na SS Great BritainHarboursideW porcieW drodze na Harbourside

Monumentalne budynki

Ze wspomnianego portu łatwo przedostać się do parku miejskiego Millennium Square. Wrażenie robią tam między innymi błyszczące planetarium, nietypowe fontanny, których woda wydaje się być tęczowa, trochę dalej znajdziemy też muzeum MShed. W okolicy zobaczymy charakterystyczny budynek w kształcie łuku, będący siedzibą urzędu miasta tzw. Bristol City Council. Obok znajdują się piękne fontanny i zielona przestrzeń tzw. Collage Green, na której ludzie odpoczywają, m.in. leżąc na kocach.

Millennium Square i planetariumFontanny na Millennium SquareBristol City CouncilFontanny prz Bristol City Council i College Green

Do słynnych budynków, które zrobiły na mnie wrażenie, na pewno zaliczę też wieżę Cabot – można z niej podziwiać całą panoramę miasta dosłownie z każdej strony – warto zaznaczyć, że wejście na miejsce jest całkowicie darmowe. Wszystko to w okolicy uroczego parku Brandon Hill. Kolejnym hitem był Wills Memorial Building Tower, czyli neogotycki budynek dzielnicy uniwersyteckiej używany przez uniwersytet m.in. do ceremonii wręczenia dyplomów i egzaminów, które odbywają się w Wielkiej Sali.

Widok na panoramę miasta z wieży CabotWills Memorial Building Tower

Ponadto spacerując po mieście udało mi się zobaczyć m.in. Bristol Museum & Art Gallery, gdzie znajdziemy ekspozycje z dziedziny archeologii, geologii i sztuki i dzieła lokalnego artysty Banksy'ego, słynną katedrę w Bristolu należącą do kościoła Anglii, zamek w Castle Park, Victoria Rooms czy lokalną siedzibę BBC.

Katedra w BristoluBristol Museum & Art GalleryZamek w Castle ParkPod siedzibą BBC Bristol

Bristol to miasto Banksy'ego. Znalazłam słynne prace artysty

W Bristolu dużo mówi się o tym, że to miasto lokalnego artysty street art, Banksy'ego. Choć ten znany jest na całym świecie, to do dziś skrzętnie ukrywa się i chroni swój wizerunek. Prace od lat tworzy na budynkach brytyjskich i innych światowych miast, np. Londynu – tam m.in. wspiął się na klatkę pingwinów i z dwumetrowych liter stworzył napis „We’re bored of fish”, co oznacza: „Mamy już dość ryb”.

Spacerując po Bristolu, udało mi się znaleźć dwa dzieła autorstwa tego artysty. Jednym z nich był kultowy „Well hung lover” – nagi mężczyzna zwisający z okna na skrzyżowaniu Park i Frogmore Street. Przykre jest to, że dzieło zostało zniszczone i zalane niebieską farbą – widać, że to dotyka mieszkańców, bowiem podczas robienia zdjęć podszedł do mnie pewien Brytyjczyk i żalił się na tego typu skandal.

Banksy

Drugą grafiką, którą zobaczyłam, był mural na Hamilton Building w Stokes Croft. Przedstawia on pluszowego misia rzucającego koktajlem Mołotowa w oddział policji prewencji i podobno była odpowiedzią na ówczesną policję, która rozprawiła się z tak zwanymi „nielegalnymi imprezami”. To jedno z najwcześniejszych znanych dzieł Banksy'ego, które istnieje już od końca lat 90.

Banksy/miś

Miejski klimat i jedzenie. Nie obyło się bez fish&chips oraz british breakfast

Wjazd do Anglii nie może obyć się bez spróbowania tamtejszego jedzenia. Jak wiadomo, to nie uchodzi za najsmaczniejsze i wiele turystów zwraca uwagę na to, że jest tłuste i niezdrowe. Po rozmowach ze znajomymi, którzy mieszkają na miejscu, wywnioskowałam, że nie przepadają za lokalnymi produktami, jednak ja i tak postanowiłam zjeść na mieście m.in. fish&chips, czyli frytki z panierowanym dorszem. Do tego spróbowałam lokalnego trunku tzw. Cider Hill. Za taki zestaw przy Harbourside trzeba było zapłacić około 20 funtów, co w przeliczeniu daje ponad 100 zł.

Obiad w Brisolu

Poza tym, że próbowałam również tradycyjnego śniadania z jajkiem, plastrami bekonu, grzankami na maśle i kiełbaską oraz kultowego obiadu zwanego Sunday roast (składającego się z kawałka pieczonego mięsa, ziemniaków, gotowanych warzyw), miałam okazję odwiedzić również bardzo dobrą irańską restaurację o nazwie Kuch. Jedzenie, choć głównie wegetariańskie, było naprawdę wyśmienite.

Restauracja irańska w Bristolu

Zachwyciłam się Anglią po raz kolejny

Wizyta w Bristolu nie była moją pierwszą wyprawą do Anglii. Kilka lat wcześniej zwiedzałam już Londyn i to było moje pierwsze zetknięcie się z brytyjskimi wyspami. Tamtejszy klimat już wtedy uznałam za czarujący i zupełnie inny niż ten panujący w Polsce. Kilka dni temu ponownie miałam okazję wczuć się w styl artystycznego miasta vintage z portowym akcentem.

Wejście do jednego z lokali w centrumTęczowe pasy w centrum

Uwagę w Bristolu zwracają m.in. klimatyczne wąskie uliczki, ciekawie zaaranżowane wnętrza oraz różnorodność mieszkańców. Brytyjczycy wydają się bardzo życzliwi, a obsługa w lokalach zawsze wita wszystkich z uśmiechem. Ciekawe jest, że w Bristolu bardzo poważnie podchodzi się do wykroczeń w sklepach. Na wielu gablotach można było zobaczyć zdjęcia „zbanowanych klientów”.

Gdybym miała podsumować tę kilkudniową wycieczkę, uznałabym ją za udaną i niezwykle ciekawą. Z pewnością chciałabym tam jeszcze wrócić, by dokładniej przyjrzeć się niektórym zabytkom oraz odnaleźć pozostałe prace Banksy'ego. Polecam miasto każdemu, kto gotowy jest na nieco męczące – za to pełne pozytywnych wrażeń – spacery oraz cudowne widoki.

BristolCzytaj też:
Świętować tak nie potrafi nikt. Byłam na żydowskiej pielgrzymce na Dżerbie
Czytaj też:
Spędziłam urlop na Dżerbie. Nigdy wcześniej przez tydzień nie zobaczyłam tak dużo

Zdjęcia klientów na drzwiach sklepu to częsty widok w Bristolu
Źródło: WPROST