Dolce vita i 300 dni słońca w roku. W tym miejscu byłam pierwszym gościem z Polski

Dolce vita i 300 dni słońca w roku. W tym miejscu byłam pierwszym gościem z Polski

Dodano: 
Kaltern w Południowym Tyrolu
Kaltern w Południowym Tyrolu Źródło: WPROST.pl / Marzena Tarkowska, archiwum prywatne
Ten włoski region słynie z 300 dni słońca w roku, łagodnego klimatu i życzliwych gospodarzy. W Bruggnhof byłyśmy z koleżanką pierwszymi Polkami, a od najcieplejszego jeziora w Alpach dzieliło nas 10 minut drogi samochodem.

Wyobraźcie sobie miejsce, w którym zaczniecie dzień od śniadania z lokalnych produktów, wypijecie sok z jabłek oraz bzu zebranych przez gospodarzy i skorzystacie z sauny oraz basenu z widokiem na Dolomity, we włoskiej części Alp.

Kilka minut pieszo dzieli was od kolejki w Alpy, a 10 minut samochodem – od jeziora kąpielowego z turkusową wodą. Tak może wyglądać wypoczynek na północy Włoch, w jednym z gospodarstw agroturystycznych Południowego Tyrolu, gdzie słońce świeci 300 dni w roku, a łagodny klimat sprzyja uprawom owoców i warzyw. Choć Polacy przyjeżdżają do Dolomitów głównie na narty, to ja wraz z koleżanką wybrałam się tutaj u progu wiosny na spokojny wypoczynek w małym rodzinnym gospodarstwie w sercu winnic i sadów jabłkowych.

Południowy Tyrol. Ukryta perła 3 godziny drogi od Bergamo

„Tyrol, czyli to Austria?” „Przypomnij, jedziesz do Szwajcarii”? – takie pytania słyszałam, kiedy wspomniałam, że wybieram się do Południowego Tyrolu, obszaru wchodzącego w skład Trydentu-Górnej Adygi. Sama spojrzałam na mapę jeszcze raz, gdy dowiedziałam się, że spędzę z koleżanką kilka dni w gospodarstwie Bruggnhof w gminie Kaltern an der Weinstraße (Caldaro sulla strada del Vino), kilka kilometrów na południowy zachód od miasta Bolzano. Jest ono zrzeszone w stowarzyszeniu rolników Roter Hahn (Czerwony Kogut), czyli związku rolników Południowego Tyrolu. Symbol koguta jest znakiem jakości i spełniania wysokich standardów tej organizacji.

Dojedziemy tu w 3,5 godziny samochodem z Mediolanu (niecałe trzy z Bergamo), nie licząc przystanków. Tyle dzieli nas od lokalnej wersji dolce vita… czy też raczej sueßes Leben, ponieważ Południowy Tyrol Włoch został przyłączony do Włoch w 1919 roku i większość osób mówi tu po niemiecku. Samochód wydaje się tu niezbędny, ale od gospodarzy dostaniemy także kartę Suedtirol Pass, która pozwala za darmo korzystać z komunikacji publicznej oraz kilkudziesięciu muzeów.

Im bliżej celu podróży, tym więcej imponujących widoków Dolomitów i ciągnących się rzędów winorośli, które o tej porze roku nie jeszcze nie kwitną. Wkrótce trafiamy do zachwycającej wioski usytuowanej na południowotyrolskim szlaku winnym.

St. Anton w Kaltern

Nowoczesne gospodarstwo w Kaltern/Caldaro

Gospodartwo Bruggnhof prowadzą Martin i Kathrin Pillon. Ziemię z sadem Martin odziedziczył w latach 90. po swoim tacie. W latach 50. XX wieku Południowy Tyrol przywrócił zasadę „zamkniętych gospodarstw”, by ochronić je przed rozdrobnieniem – właściciel za życia w całości przekazuje je następcy, nie może podzielić go na mniejsze części.

Dom rodziny Pillon znajduje się na wysokości 520 m.n p m. w St. Anton, czyli malowniczej dzielnicy miejscowości Kaltern. Z tarasu przylegającego do pokoju rozciąga się przepiękny, pocztówkowy widok na leżącą poniżej wioskę ze strzelistymi wieżami kościołów oraz położone daleko za nią ośnieżone wierzchołki gór, które o zachodzie słońca przybierają kolor pomarańczy i różu. Kaltern jest trochę sielskie, a trochę nowoczesne – to dobry wybór dla mieszkańców miast chcących uciec od zgiełku i tłumów, ale lubiących wygodę.

– Utrzymujemy się ze sprzedaży jabłek i winogron, które uprawiamy w dużych ilościach– mówi mi Kathrin, kiedy spacerujemy wokół gospodarstwa, a wypuszczone z zagrody kury rozbiegają się po rzędach winorośli. Jednak słyszę, że są to winnice sąsiadów, więc jak to działa?

– Nasze winnice i jabłonie znajdują się w pobliżu jeziora Caldaro, około 5 km od niego i w kilku innych strefach. Martin zbiera jabłka i winogrona dla spółdzielni Roen Obstgenossenschaft (jabłka) i Kellerei Kaltern (winogrona). Ma również pozwolenie na zbiór części winogron dla naszego użytku. W ten sposób powstaje wino, które jest przeznaczone wyłącznie dla naszych gości – opowiada Kathrin.

I właśnie dlatego możemy tu skosztować białego i czerwonego wina Martins.

Gospodarze z domowym winem MartinsGospodarze Bruggnhof

Kraina jabłek i winogron

Sezon jabłkowy rozpoczyna się w sierpniu i trwa do listopada, natomiast zbiory winogron – we wrześniu i trwają do października. Gospodarz zbiera kilka gatunków jabłek, by podzielić pracę na kilka etapów. Zbiór zaczyna się od jabłek Gala, później przychodzi czas m.in. na Stark albo Red Delicious, a na końcu Envy. Dlatego do pracy potrzeba tylko trzech, czterech dodatkowych osób, a nie np. dwudziestu, które będą zbierać dużo jabłek jednego gatunku, o tej samej porze.

Czy goście chcą pomagać gospodarzom w zbiorach?

– Tak naprawdę niewiele osób o to pyta, ponieważ po prostu wolą być tutaj na wakacjach i odpocząć – mówi mi gospodyni.

Jest też inna możliwość. Od kwietnia do sierpnia gospodarz oprowadzi gości po sadzie jabłkowym, a od sierpnia, gdy pracy jest dużo, na wycieczkę zabierze inna przewodniczka.

Z ogródka obok domu pochodzą owoce i warzywa, które wzbogacają kosz śniadaniowy i spiżarenkę z produktami do kupienia – powstają z nich domowe pasty z moreli, brzoskwiń i mirabelki czy marynowana cukinia. Owoce bzu na soki można zebrać w lesie, a wybrane herbaty przygotowywane są z ziół rosnących blisko domu – mięty, rumianku i melisy.

Roter Hahn. Tak turyści odkrywają spokojne życie wsi

Od rana w St. Anton słychać pianie koguta z przydomowej zagrody. Takich gospodarstw w Południowym Tyrolu, w których już samo położenie zapiera dech w piersiach, organizacja Roter Hahn zrzesza ponad 1600 i czuwa nad tym, by goście mogli wczuć się w autentyczny klimat rolniczego regionu. Wynajem apartamentów wakacyjnych to szansa, by małe farmy położone w otoczeniu gór (w większości mają od 3 do 5 hektarów) mogły na siebie zarabiać. Gospodarze mogą też poradzić się organizacji, o co zadbać, by pobyt i śniadania odpowiadały gościom.

Czy bez turystów utrzymanie małych gospodarstw byłoby możliwe?

– Nasza praca zależy od pogody. Jeśli zbiory są złe, może być ciężko. Przyjmowanie gości jest dobrym drugim źródłem dochodu – wyjaśnia Kathrin. Gospodyni pracuje jako psycholog dzieci i młodzieży w mieście Merano, w tym czasie jej mąż zajmuje się gospodarstwem. Latem, w intensywnym czasie zbioru owoców i przygotowania przetworów, dzielą się obowiązkami.

Choć coraz więcej Polaków odkrywa gospodarstwa Roter Hahn, podczas rozmowy przy degustacji wina okazuje się, że wraz z koleżanką jesteśmy pierwszymi polskimi gośćmi w Bruggnhof. W czasie naszego pobytu w okolicy i w Merano także nie spotkałyśmy też nikogo z Polski. Północ Włoch uwielbiają szczególnie niemieccy turyści, do tego stopnia, że rezerwacje potrafią zrobić nawet na rok wprzód. Poza nimi było tu wiele gości z Austrii i Szwajcarii, dwie rodziny z Izraela i Rosji.

Pytam Martina i Kathrin, czy w ich gospodarstwo było kiedykolwiek więcej zwierząt? Lata temu na miejscu Bruggnhof była tylko winnica, a potem powstał tutaj sad jabłkowy. Wprawdzie organizacja Roter Hahn docenia obecność zwierząt w gospodarstwie i możliwość przyjrzenia się autentycznej pracy na wsi, ale tę turyści mają raczej w wielu innych, górskich gospodarstwach.

Prócz kur mieszkają tu jeszcze udomowione króliki i świnka morska, które dzieci mogą nakarmić pod okiem gospodarzy.

Kury w Bruggnhof

Według gospodyni marka Roter Hahn to wskazówka dla gości i znak jakości produktów rolnych spełniających ścisłe kryteria. Standardy bywają też wyzwaniem.

– Czasami nie jest łatwo spełnić wysokie wymagania dla gospodarstwa takiego jak nasze. Na przykład, otrzymujesz punkty od Roter Hahn, gdy masz wiele rodzajów zwierząt, jak w gospodarstwach górskich. A my tu żyjemy z jabłek i winogron. Zasugerowałabym więc odniesienie tych kryteriów do innego typu gospodarstw, ale chyba nie mam wiele do powiedzenia – śmieje się Kathrin.

Wypoczynek nad jeziorem Caldaro i inne atrakcje

Śniadanie z widokami na Dolomity to dopiero wstęp do wędrówek. Wokół gospodarstwa nie brakuje opcji aktywnego wypoczynku. Można też kąpać się w Caldaro, najcieplejszym jeziorze Alp, choć o tej porze roku temperatura wody raczej na to nie pozwoli. Z tego miejsca widać również zamek Castelchiaro oraz samoloty przylatujące na małe lotnisko Bolzano, gdzie lądują tylko maszyny linii Sky Alps.

Jezioro Kaltern/Caldaro w Południowym TyroluNad jeziorem Caldaro

Trzy minuty na pieszo od domu rodziny Pillon znajduje się kolejka na alpejską przełęcz Mendel (1363 m n. p. m.). Widziałam, jak ruszyła tylko raz, ponieważ jeszcze do 12 kwietnia przechodzi przegląd. Za to w budynku obok stacji znajduje się tętniąca życiem kawiarnia z apetycznymi wypiekami i deserami, już przystrojona przed Wielkanocą.

Trasa kolejki na przełęcz Mendel w St. Anton

Jeśli szukacie swojego urlopowego raju w Południowym Tyrolu, to w rytm slow tourism, „niespiesznej turystyki” warto już wejść na początku planowania wyjazdu, podążając za swoim zainteresowaniami. Na stronie organizacji Roter Hahn można filtrować gospodarstwa agroturystyczne na różne sposoby – np. wybrać miejsce ze zwierzętami, albo takie z samą uprawą winorośli czy owoców. W ramach systemu jakości gospodarstwom przyznawane są kwiatki zamiast gwiazdek, jak w hotelach. Np. wymogiem uzyskania czterech kwiatków, jak w Bruggnhof, jest sklepik z domowymi wyrobami albo całoroczna oferta śniadaniowa z co najmniej czterema własnymi produktami. Wymagana jest także całodzienna obecność gospodarza.

Warto też poszukać swojego wymarzonego gospodarstwa po atrakcjach: np. wellness, lekcji jazdy konnej, pieszych wycieczek z przewodnikiem blisko gospodarstwa czy lekcji gotowania, o czym w kolejnym tekście. Gospodarze podpowiedzą, gdzie iść na spacer albo jakie atrakcje w okolicy wybrać. Mnie bardzo spodobała się codzienna gazetka dostarczana razem ze śniadaniem, z prognozą pogody i listą wydarzeń w Kaltern i okolicach, np. informacją o lokalnym targu.

Choć w okolicy znajdziemy apartamenty i hotele o różnym standardzie, to czas w gospodarstwach agroturystycznych i winnicach pozwala lepiej poznać ten region i jego kulturę. Gospodarze odpowiedzą na pytania, ale zajęci obowiązkami nie będą się narzucać ze swoją obecnością. Dodatkowo wymogiem Roter Hahn jest to, by apartamentów na wynajem w domu nie było więcej niż osiem, więc urlop spędzimy bez tłumów.

Cztery pory roku w Kaltern an der Weinstrasse/Caldaro sulla strada del Vino

O jakiej porze roku najlepiej wybrać się do Południowego Tyrolu? Śródziemnomorski, łagodny klimat sprzyja także wizytom poza sezonem, choć gorące lato wśród roślinności musi tu być naprawdę wspaniałe. Wiosna i jesień będą wymarzone dla osób wypoczywających aktywnie, by wybrać się na mało zatłoczony szlak czy wycieczkę rowerową. Jesienią można się cieszyć kolorami i próbować świeżo zebranych owoców. Za to zimą, według Kathrin, Kaltern zapada w „hibernację”, a turyści oblegają wówczas ośrodki narciarskie.

Z Południowego Tyrolu wyjechałam ze wspomnieniem słonecznych wzgórz, leśnych tras spacerowych, widoków winnic i niezliczonej liczby zamków. Znalezione przez was gospodarstwo pozwoli wam zbliżyć się do życia lokalnych mieszkańców i poznać ten region po swojemu.

Tekst powstał we współpracy z organizacją Roter Hahn.

Czytaj też:
Niedoceniany region Włoch, który czeka na Polaków. Tak trafiłam na urlop do agroturystyki w Południowym Tyrolu
Czytaj też:
Odwiedziłem Południowy Tyrol. Region specka, wina i pustych stoków

Źródło: Wprost