100cznia to popularne imprezowe miejsce w Gdańsku, do którego lubią przychodzić mieszkańcy i turyści. Powstało w 2017 na terenach starej Stoczni Gdańskiej. Od początku maja do końca września działa w pełnym wymiarze, a w sezonie zimowym zabawa przenosi się do zadaszonych i ogrzewanych przestrzeniach hal 100cznia Inside.
Angel drinki w Gdańsku. O co chodzi?
Goście, którzy wejdą tu do toalety mogą zauważyć komunikat dotyczący Angel Drinka. Nie chodzi wcale o zamówienie napoju alkoholowego czy mocktailu, ale o wezwanie pomocy przez klientki lokalu, które czują się napastowane albo zagrożone w inny sposób.
„Jeśli masz poczucie, że ktoś jest w stosunku do ciebie nieprzyjemny, agresywny, narzucający się lub masz obawy o swoje bezpieczeństwo – podejdź do dowolnego z naszych barów i zamów drinka ANGEL. Nasza ekipa zajmie się tobą w dyskretny sposób i zapewni ci przestrzeń, ochronę lub pomoże w zorganizowaniu transportu do domu” – czytamy w komunikacie.
„Nasza ekipa jest przeszkolona na wypadek takich sytuacji zarówno z pierwszej pomocy, jak i sytuacji zagrożenia” – mówiła już w 20022 r. portalowi trojmiasto.pl Alicja Jabłonowska ze 100czni. „Działa to u nas od czerwca tego roku. W damskich toaletach znajdują się informacje dotyczące tego hasła. Nie chcemy jednak zdradzać za dużo na ten temat, ponieważ skuteczność tej procedury polega oczywiście na dyskrecji” – zaznaczyła przedstawicielka lokalu.
Kod bezpieczeństwa w klubach
Nie jest to całkiem nowa inicjatywa. Pomysł narodził się w USA. Najczęściej przyjmuje się kod: czysty angel shot – sugestia, żeby barman poprosił ochronę o odprowadzenie kobiety do samochodu, angel shot z lodem – to prośba o wezwanie taksówki, zaś angel shot z limonką – oznacza natychmiastowe wezwanie policji.
Kartki z informacją o takim kodzie już kilka lat temu pojawiły się w damskich toaletach w jednym z barów we Wrocławiu. Dzięki temu klientki mogą się poczuć bezpieczniej, a obsługa zareaguje w razie zagrożenia.
twitterCzytaj też:
Nie Włochy i nie Grecja. To tutaj najczęściej oszukują turystówCzytaj też:
Tabliczka po arabsku w Zakopanem. Turyści notorycznie łamią zakaz