Opowiedział o wakacjach jak z horroru. 14 godzin opóźnienia, zepsute toalety, zagubiony bagaż

Opowiedział o wakacjach jak z horroru. 14 godzin opóźnienia, zepsute toalety, zagubiony bagaż

Dodano: 
Samolot TUI
Samolot TUI Źródło:Unsplash
Turysta podzielił się w rozmowie z Daily Mail tym, co przeżył podczas wakacji. Wyjechał z żoną, by świętować 30. rocznicę ślubu. Problemy zaczęły się jeszcze zanim doleciał na miejsce.

Pewien podróżny, który postanowił skorzystać z oferty biura podróży TUI i zabrać żonę na Lanzarote z okazji rocznicy ślubu, stwierdził w rozmowie z zagranicznymi mediami, że jego wyjazd został zrujnowany. Zanim jeszcze para doleciała na miejsce, zaczęły się schody. Niemal wszystko poszło nie tak, jak powinno.

Turysta oskarża TUI o zepsucie wakacji

John Salter stwierdził, że TUI „zrujnowało” jego zorganizowane wakacje na Lanzarote. Jego wyjazd z żoną zakończył się niepowodzeniem niemal na każdym kroku.

56-letni mężczyzna i jego żona mieli zamiar wybrać się na Lanzarote, aby świętować 30. rocznicę ślubu. Para mieszka w Merseyside i miała lecieć na Wyspy Kanaryjskie z Manchesteru. Już na etapie wylotu z kraju zaczęły się problemy. Najpierw małżonkowie przybyli na wyspę z 14-godzinnym opóźnieniem. Co oczywiście skróciło ich urlop.

John opowiedział w rozmowie z Daily Mail, że TUI po raz pierwszy poinformowało ich mailem o zmianach w locie – który miał się odbyć o godzinie o 7:10 – o 3:41. Wówczas organizator dodał, że ich lot będzie obsługiwany przez SmartLynx w imieniu TUI.

Para przybyła na lotnisko o 4:25, aby mieć zapas czasu. W terminalu powiedziano im, że pierwotny lot został podzielony na dwa oddzielne samoloty. O 8:20 pierwsi pasażerowie weszli na pokład jego samolotu, ale następnie zakomunikowano, że będą opóźnienia „z powodu problemu z toaletami na pokładzie”.

Opóźnienia, zepsute toalety, zgubiony bagaż

Około godziny 10:00 „poradzono im, aby każdy, kto będzie musiał skorzystać z toalety, cofnął się z powrotem do bramki”. John i jego żona zeszli na ląd, aby skorzystać z okazji, ale nie wrócili do samolotu, bo okazało się, że został on całkowicie wycofany „z powodu problemów na pokładzie”.

Następnie pasażerów poproszono o czekanie na dalsze instrukcje. Po kilku przesunięcia i zmianach godzin lotu John zatrzymał „wyglądającego na zdezorientowanego” pracownika TUI i zapytał go, czy mogą wrócić do domu.

„Powiedział, że możemy opuścić lotnisko i wrócić do domu, ale z racji zerwania umowy z TUI, nie będziemy uprawnieni do zwrotu kosztów wakacji. Poinformował nas również, że o godzinie 16:00 zostanie przesłana kolejna aktualizacja” – relacjonował turysta.

Wreszcie o 20:55 para weszła na pokład samolotu obsługiwanego przez... GetJet.

„Samolot wyglądał na dość stary i muszę przyznać, że był to prawdopodobnie jeden z najgorszych lotów, jaki odbyliśmy. Między siedzeniami było bardzo mało miejsca, a podróż była bardzo niewygodna” – dodał mężczyzna.

Para przybyła do hotelu z takim opóźnieniem, że właściwie straciła jeden dzień wakacji. Jako że dotarli do pokoju dopiero o godz. 2:40 w nocy, kolejny dzień spędzili na dochodzeniu do siebie i „regenerowaniu się” po podróży.

Na miejscu było w miarę spokojnie. Małżonkowie spędzili urlop w hotelu all inclusive, ale ostatniego dnia znów wszystko zaczęło się psuć. TUI wysłało bowiem do Johna maila dotyczącego ich lotu powrotnego.

„Ze względów operacyjnych nasz lot powrotny został podzielony na dwa samoloty. Nasza ostatnia noc została zrujnowana, ponieważ martwiliśmy się o lot do domu i o to, co może pójść nie tak” – powiedział mężczyzna.

Para przybyła na lotnisko na lot, który miał się odbyć o 12:41. Wszystko wydawało się w porządku, a wejście na pokład rozpoczęło się o 13:00.

Jednak dwie godziny później kapitan ogłosił, że TUI usunie cały bagaż z samolotu i przewiezie go w późniejszym terminie, próbując „zmniejszyć zużycie paliwa”. W tym momencie John stwierdził, że niektórzy pasażerowie opuścili samolot, „odmawiając pozostawienia bagażu”.

Mężczyzna i jego żona pozostali na pokładzie samolotu. Trzy godziny później niż planowano samolot „w końcu wystartował”. Para przybyła do Manchesteru o 19:40, ale na miejscu nie było żadnych pracowników TUI, którzy mogliby wyjaśnić im, gdzie jest ich bagaż.

Ostatecznie wrócili do domu bez toreb, a te dojechały do nich dopiero... sześć dni później.

W rozmowie z MailOnline Travel John powiedział, że otrzymał od TUI odszkodowanie, które obejmuje 1400 funtów za oba opóźnienia lotów, 48 funtów za zmianę miejsca, 150 funtów za sześciodniowe opóźnienie w zwrocie walizek i 88 funtów za nieobecność na lotnisku. Stało się to jednak po tym, gdy TUI oferowało im... 24 funty za 14-godzinne opóźnienie. Na to para się jednak nie zgodziła.

Pomimo odszkodowania John ostro skrytykował TUI za „przerażającą” obsługę klienta i oświadczył, że nigdy więcej nie poleci samolotem tej firmy. Marka wysłała tej parze bony o wartości 200 funtów, z których nie zamierzają jednak korzystać.

Przytrafiło wam się coś podobnego?

Czytaj też:
Pojechali na all inclusive do Turcji. Na miejscu grzyb na ścianach i połamane leżaki
Czytaj też:
All inclusive za 9 tysięcy bez picia i klimatyzacji. Na takie wakacje znane biuro wysłało Polaków

Opracowała:
Źródło: Daily Mail