Turyści ryzykują i podchodzą do rozżarzonego wulkanu. „Jedyny taki raz w życiu”

Turyści ryzykują i podchodzą do rozżarzonego wulkanu. „Jedyny taki raz w życiu”

Dodano: 
Turyści obserwujący erupcję wulkanu na Islandii
Turyści obserwujący erupcję wulkanu na Islandii Źródło:PAP / PAP/EPA/Anton Brink
18 grudnia doszło do erupcji systemu wulkanicznego na Islandii w pobliżu miasta Grindavik. I choć wybuch określono jako „nieturystyczny”, podróżni i tak przybywają w okolice, aby go obserwować. Podchodzą niebezpiecznie blisko.

System wulkaniczny Reykjanes wybuchł 18 grudnia. Od połowy listopada w regionie zarejestrowano tysiące trzęsień ziemi, jednak przed samą erupcją było tu nad wyraz spokojnie. Incydent zaskoczył specjalistów oraz mieszkańców. Szczelina erupcyjna o długości 4 km otworzyła się niedaleko miasta Grindavik, które znalazło się w bezpośrednim zagrożeniu.

I choć dla jednych takich wybuch może oznaczać konieczność ewakuacji i skrycia się w bezpieczniejszym miejscu, inni widzą w nim szansę na unikatową obserwację siły natury. Nie brakuje turystów, którzy zbliżają się do wulkanu, aby go obserwować.

Islandzki wulkan w końcu wybuchł

Turyści gromadzą się, aby zobaczyć „jedyną w życiu” erupcję islandzkiego wulkanu w pobliżu Grindavík. Położony jest on na północny wschód od miasta i teraz wokół niego tłoczą się ludzie. Najpierw w okolice przybyli specjaliści, którzy chcieli ocenić na miejscu, jak wygląda sytuacja. Później dołączyli do nich turyści.

Rząd Islandii stwierdził, że jest to czwarta erupcja na tym obszarze od 2021 r. i jak dotąd największa – początkowe otwarcie szczeliny erupcyjnego miało bowiem długość 4 km. Przed erupcją ewakuowano pobliskie miasta, a cały ruch w okolicy został wstrzymany. Pękały tu drogi i zanosiło się na prawdziwy kataklizm. Nie odstrasza to jednak turystów.

Turyści podchodzą blisko wulkanu

Wouter przyjechał aż z Holandii, by zobaczyć wybuch wulkanu. Powiedział, że to „jedyny taki raz w życiu”.

„Obserwowanie natury w akcji jest po prostu fascynujące. To jak coś z filmu” – powiedział.

Z kolei miejscowi mówią, że to erupcja „nie z tego świata”. I zdają się potwierdzać to zdjęcia robione z różnych pobliskich miejsc – widać na nich pomarańczowe niebo i gdzieniegdzie fontanny lawy.

„Samo pęknięcie, które otworzyło się w ziemi, było większe niż to, co widzieliśmy wcześniej w ciągu ostatnich kilku lat” – powiedział w rozmowie z ABC News Channel mieszkaniec Keflaviku, Thor Stein. „To było absolutnie niesamowite i piękne, ale jednocześnie przerażające” – dodał.

Stein powiedział, że znajduje się dziesiątki kilometrów od miejsca erupcji, ale nadal widzi ją za swoim oknem. Mężczyzna ma też nadzieję, że wulkan będzie „bardziej atrakcją” niż powodem, dla którego turyści powinni trzymać się z daleka od wyspy w nadchodzącym okresie świątecznym.

twittertwitter

Naukowcy zaskoczeni wulkanem

Luca D'Auria z Instytutu Wulkanologicznego Wysp Kanaryjskich stwierdził, że po tym, jak w zeszłym miesiącu pojawiły się sygnały ostrzegawcze, naukowców zaskoczyła długość szykowania się wulkanu do erupcji.

„Później wulkan postanowił zrobić sobie przerwę. Nie wiemy dlaczego, więc jest to pytanie naukowe, na które trzeba będzie odpowiedzieć” – powiedział.

Wulkanolog z Uniwersytetu Islandzkiego, Helga Torfadottir, powiedziała, że jest zbyt wcześnie, aby określić, jak długo potrwa erupcja, ale na razie wydaje się ona dość stabilna. „To w sam raz na Boże Narodzenie” – powiedziała. „Mam nadzieję, że tak pozostanie lub się zakończy, ponieważ może mieć to wpływ na część infrastruktury”.

Wulkan nie miał wpływu na loty na międzynarodowym lotnisku w Keflavíku.

Czytaj też:
Turyści pokochali Diamentową Plażę. Zimą jest jeszcze bardziej spektakularna
Czytaj też:
Erupcja wulkanu zaskoczyła turystów. Na zboczach góry znaleziono już 11 ofiar

Opracowała:
Źródło: abc.net.au