Do niebezpiecznego zdarzenia doszło 31 stycznia podczas lotu linii United Airlines z Charlotte w Karolinie Północnej do Houston w Teksasie. Kiedy maszyna była już na wysokości przelotowej, stwierdzono poważną awarię. Boeing 737-800 stracił jeden z silników, a piloci byli zmuszeni do awaryjnego lądowania. Tego typu awarie bywają bardzo ryzykowne i w przeszłości dochodziło do nich również podczas lotów nad Polską.
Silnik w samolocie przestał działać
Lot N76528 rozpoczął się w środę 31 stycznia o 7:09, kiedy Boeing 737-800 wystartował z międzynarodowego lotniska w Charlotte. Na pokładzie samolotu znajdowało się 138 pasażerów. W ciągu 15 minut maszyna znalazła się już na wysokości przelotowej wynoszącej 30 000 stóp (około 9144 km), jednak niespodziewanie zaczęła zniżać się w bardzo szybkim tempie. Kiedy samolot znalazł się na poziomie 5000 stóp (około 1500 metrów), załoga musiała wymyślić sposób zapanowania nad Boeingiem. „Samolot skręcił na południe, północ i z powrotem na południe. Pośród wszystkich zakrętów prędkość samolotu wzrastała” – czytamy w serwisie Simple Flying. Znajdując się z powrotem na wysokości na odpowiedniej wysokości, maszynie udało się ustawić w linii z pasem startowym lotniska w Atlancie.
Federalna Administracja Lotnictwa zbada sprawę
Chociaż pilotom udało się bezpiecznie osiąść na położonej w stanie Georgia Atlancie, sprawą zajmie się Federalna Administracja Lotnictwa. Komisja zbada, jak doszło do rażących nieprawidłowości w samolocie. Po wylądowaniu został sprawdzony również prawy silnik maszyny. „Zaaranżowaliśmy inny samolot, który zabierze klientów do miejsca docelowego i który już przyleciał do Houston” – przekazała linia lotnicza United Arilines. Zastępcza maszyna przybyła do Houston o 11:59 lokalnego czasu, 3 godziny i 39 minut po planowanym czasie przylotu.
Czytaj też:
Wyszedł przez okno na skrzydło samolotu. Inni pasażerowie go popierająCzytaj też:
Załoga usłyszała wołanie o pomoc spod pokładu. Przeszukano wszystkie bagaże