Żaden Polak wcześniej tego nie zrobił. Mateusz Waligóra dotarł na Dach Świata, startując z poziomu morza

Żaden Polak wcześniej tego nie zrobił. Mateusz Waligóra dotarł na Dach Świata, startując z poziomu morza

Dodano: 
Mateusz Waligóra i Mount Everest
Mateusz Waligóra i Mount Everest Źródło:Shutterstock / PAP
Polski podróżnik Mateusz Waligóra rankiem 21 maja stanął na szczycie Mount Everestu. Jako pierwsza osoba z naszego kraju osiągnął wierzchołek słynnej góry, rozpoczynając wyprawę z poziomu morza.

Światowych podróżników jest mnóstwo. Mateusz Waligóra zaliczany jest dziś do grona najbardziej znanych i cenionych. Na swoim koncie ma już m.in. samotną wyprawę przez mongolską część pustyni Gobi. Przeprawił się też przez norweski płaskowyż Hardagervidda czy zrealizował rowerową wyprawę przez najdłuższe pasmo górskie na świecie – Andy. Teraz ma za sobą kolejny wielki wyczyn. Stanął na Mount Evereście, czyli słynnym Dachu Świata, i dotarł tam w nietypowy sposób.

Mateusz Waligóra stanął na Dachu Świata

21 maja na profilu facebookowym podróżnika pojawił się specjalny post. To z niego dowiedzieliśmy się, że Mateusz Waligóra stanął na szczycie Mount Everestu, na wysokości 8848,86 m. Osiągnął ten wierzchołek z poziomu morza. Był to już 63. dzień jego wyprawy pełnej wysiłku i wyzwań. Wszystko zaczęło się nad brzegiem Oceanu Indyjskiego. W ten sposób żaden Polak nie zrealizował dotąd wyprawy na Dach Świata, ale to nie wszystko.

Mateusz Waligóra nie tylko jako jedyny Polak dotarł na Mount Everest, startując z poziomu morza. Także jako pierwszy dotarł na biegun południowy o własnych siłach i bez wsparcia z zewnątrz. W środowisku podróżników miejsce, w którym się znalazł – Himalaje – często nazywane jest też „trzecim biegunem”.

„Stało się to dokładnie – korygując wcześniej podaną godzinę – o 6.55. Wyszedł do ataku dzień wcześniej o 20.30. Natomiast dziś o 12.30 powrócił także do namiotu w obozie IV. W czasie wejścia korzystał z dodatkowego tlenu w butli i asysty Szerpów. Wejście i zejście przebiegało dosyć sprawnie jak na ruch panujący tej nocy i dnia na Evereście” – czytamy na Facebooku.

Relacjonują wyczyn Waligóry. Trzymają kciuki

Z krótkiego opisu dostępnego w mediach społecznościowych wynika, że Mateusz Waligóra w czasie nocnego i porannego ataku na górę mógł liczyć na łaskawą i piękną pogodę. Wiatr miał być prawie niewyczuwalny. „Wschód słońca powitał Mateusza na grani w okolicach Południowego Wierzchołka Everestu. Pięknie było widać sąsiednie Lhotse i bardziej oddalone Makalu. Tyle informacji możemy przekazać na podstawie dość przerywanego kontaktu radiowego z Mateuszem po jego zejściu do C4. Czekamy na jego powrót do bazy i zdjęcia, nie przestając trzymać kciuków. Przed nim jeszcze dwa dni zejścia, jutro do obozu II, a pojutrze do bazy pod Everestem, gdzie dopiero będziemy mogli ogłosić pełny sukces i zakończenie wyprawy” – pisano na koncie facebookowym Mateusza.

Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za powrót podróżnika do Polski i jego osobiste wypowiedzi oraz relacje. O tej przygodzie życia na pewno będzie głośno jeszcze wiele razy.

facebookCzytaj też:
Zdobył Świętego Graala każdego miłośnika gór. Opowiada, jak przeszedł 502 km w 11 dni
Czytaj też:
Polka pokonała sama dziki bałkański szlak. 1250 km przez Góry Dynarskie

Źródło: Facebook / Mateusz Waligóra