Do Paryża wybrałam się, by miło spędzić początek czerwca. Planowałam ten wyjazd dość długo i gdy wreszcie się udało, bardzo się cieszyłam. Nie wiedziałam, czy na miejscu czar nie pryśnie – rozczarowanie turystów oczekujących zbyt wiele od stolicy Francji zyskało nawet miano „syndromu paryskiego”. Jednak na szczęście nic takiego się nie stało. Całość zorganizowałam tak, by jak najlepiej wykorzystać 3 dni pobytu. Jeśli leci się na miejsce pierwszy raz, można czuć dezorientację, jednak im więcej poczytacie o tym mieście i lepiej przestudiujecie mapę, będzie wam łatwiej. Postaram się nie tylko podzielić z wami wrażeniami z mojego wyjazdu, ale też udzielić kilku cennych wskazówek związanych ze zwiedzaniem.
Miasto, które potrafi oczarować i rozczarować. Czy jestem na tak?
Moje pierwsze zetknięcie się z centrum Paryża miało miejsce w weekend, jeszcze przed południem. Dotarłam tam specjalnym autobusem i metrem prosto z lotniska. Może brzmieć strasznie, w końcu mowa tu komunikacji publicznej w obcym, ponad 2-milionowym mieście, jednak muszę przyznać, że ta zorganizowana jest na miejscu bardzo dobrze. Miasto to liczy aż 302 czynne stacje metra, a 58 z nich jest przesiadkowa. Do tego należy doliczyć miejskie autobusy czy kolejkę RER (porównywaną do polskich kolejek podmiejskich). Z punktu do punktu przemieszczało się bardzo łatwo. Dojechałam pod wieżę Eiffla, wysiadając na stacji Bir-Hakeim – to bardzo dobry wybór. Wśród bujnej zieleni wreszcie ujrzałam na żywo słynny, monumentalny obiekt. Zdjęcia w książkach czy internecie w żaden sposób nie oddają tego, jakie wrażenie robi na żywo. Jak dla mnie było magicznie, romantycznie i bajkowo. Przemierzałam klimatyczne uliczki pełne uroczych restauracji oraz słynne Pole Marsowe, czyli Champ-de-Mars. Wykorzystałam zieleń przed zabytkiem i odpoczywałam, przyglądając się wielkiej konstrukcji.
Pozytywne wrażenie robiły na mnie nie tylko miejsca, ale przede wszystkim ludzie. Mieszkańcy okazywali się uprzejmi. Wiele razy miałam okazję pytać o drogę czy wskazówkę – zarówno na ulicy, jak i na terenie atrakcji, a odpowiedzi udzielano mi z uśmiechem. Podobnie było w restauracjach czy kawiarniach. Przed wyjazdem sporo zdarzało mi się słyszeć o tym, że Francuzi nie chcą mówić po angielsku i że bywają uprzedzeni do turystów. Owszem, są miejsca, w których otrzymamy wyłącznie francuskie menu, jednak z dostępem do translatora, bardzo łatwo poradzić sobie nawet w takiej sytuacji.
Oczywiście w Paryżu są też rzeczy, które szokują, bądź – co najmniej – zadziwiają i mogą pozostawiać negatywne odczucia. Mimo wszystko ja starałam się koncentrować głównie na pozytywach. Szukałam pozytywnej miejskiej energii, pięknych krajobrazów akceptowałam to co inne i różne. Być może pomogło mi to, że przed wyjazdem nie miałam zbyt wielu oczekiwań. Chciałam po prostu odkryć to miejsce takim, jakie jest i zobaczyć na żywo miejsce nierozerwalnie związane z europejską kulturą.
Na to warto uważać w lokalach gastronomicznych
Już pierwszego dnia odkryłam, że trzeba uważać i zapomniałam o cennej radzie niektórych podróżników. W Paryżu woda kranowa jest bardzo dobra i zawsze oferowana w lokalach za darmo. Płaci się wyłącznie za tę w szklanych butelkach. Wiedziałam o tym, a mimo wszystko kelnerzy z pierwszej odwiedzonej restauracji uśpili moją czujność i niespodziewanie przynieśli mi dość drogą i płatną wodę. Wspomnę, że na stole mieliśmy już także inne napoje. Podczas pobytu w żadnym innym miejscu już mi to się nie przytrafiło.
Najbardziej trzeba uważać w lokalach, mieszących się przy uliczkach tuż przy samej wieży i Polu Marsowym. Ceny są wyższe niż chociażby na słynnym Trocadéro, oddalonym niewiele od wspomnianej lokalizacji. Turyści są zaczepiani przez obsługę i zachęcani do wejścia do środka, co może być odbierane jako dość natarczywe. Przy samej wieży Eiffla też trzeba być czujnym, bowiem roi się tam od naganiaczy chcących sprzedać pamiątki, zachęcić do udziału w ankietach, czy słynnych grach w trzy kubki. Podobnie jest chociażby w dzielnicy Montmartre i przy bazylice Sacré-Cœur. Jeżeli wykażemy się asertywnością i będziemy ignorować podejrzane „atrakcje”, raczej nie ma się czego bać.
Największe atrakcje w stolicy Francji. To zobaczyłam w 3 dni
Atrakcji i zabytków w Paryżu jest tak dużo, że nie sposób zobaczyć wszystkie w 3 dni. Już teraz wiem, że nawet tydzień by nie wystarczył – zwłaszcza jeśli chcielibyśmy np. wchodzić do środka każdego muzeum czy galerii. Sam Wersal czy Disneyland, to miejsca, na które trzeba poświęcić po całym dniu. Ja skoncentrowałam się na tym, co ważne dla mnie i starałam się nie ulegać presji, narzucanej często z zewnątrz.
Każdego dnia eksplorowałam inne przestrzenie i wszystko rozplanowałam logistycznie, by wykorzystać w pełni lokalizacje, w których się znajdowałam. Dzięki temu byłam m.in. w centrum przy wieży Eiffla i wjechałam na jej szczyt, spacerowałam nad Sekwaną, poszłam pod Łuk Triumfalny, jadłam w restauracji na Trocadéro czy spacerowałam po Polach Elizejskich. Widziałam słynne mosty, odwiedziłam Luwr, katedrę Notre Dam, centrum Pompidou, Ogród Luksemburski, kamienicę artystów przy Rivioli 59, a także dzielnicę Montmartre z bazyliką Sacré-Cœur i pięknym wzgórzem. Ponadto był jeszcze plac Pigalle i słynny kabaret Moulin Rouge – swoją drogą dość nietypowym doświadczeniem było zobaczyć go tuż po tym, jak zawalił się wielki wiatrak, czyli ważna część tego budynku. Dodam, że podczas zwiedzania nie uniknęłam co najmniej kilku przejażdżek metrem, co pozwoliło zaoszczędzić czas, a poza tym jest bezpieczne i łatwe.
Do poruszania się komunikacją miejską wystarczyła mi klasyczna karta Navigo Easy, która kosztuje 2 euro. Na trzy dni najlepiej sprawdza się karnet 10 biletów, chyba że jesteście na miejscu od poniedziałku, wtedy warto sięgnąć po bilet tygodniowy – niestety jest on ważny zawsze tylko od podanego dnia i trzeba go nabyć zawsze tydzień wcześniej. Bilety wstępu do atrakcji także polecam kupić online z wyprzedzeniem na oficjalnych stronach danych miejsc. Tak zrobiłam i dzięki temu uniknęłam stania w długich kolejkach. Dostępność biletów warto sprawdzić nawet dzień przed. Przykładowo, wejściówki na wieżę nie udało mi się kupić z miesięcznym wyprzedzeniem, za to dzień przed wyjazdem, nagle zwolniły się terminy. Warto skorzystać z tych okazji.
Klimat nadchodzącej olimpiady
Spacerując po centrum Paryża tuż przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi nietrudno nie zauważyć akcentów związanych z tym wydarzeniem. Dla niewtajemniczonych warto dodać, że taka impreza odbywa się tylko raz na cztery lata, a tym razem organizowana jest właśnie w stolicy Francji. Wszystko rozpoczyna się już 26 lipca. Obecnie na Wieży Eiffla zobaczymy monumentalne kolorowe koła olimpijskie, ponadto nad Sekwaną stoi ogromna konstrukcja z zegarem, który odlicza dni do rozpoczęcia wydarzenia. W wielu sklepikach czy na straganach nie brakowało też pamiątek nawiązujących do olimpiady.
Te atrakcje i miejsca polecam
Uliczki w historycznej dzielnicy Montmartre i bazylika Sacré-Cœur. Piękno i uroktych miejsc zdecydowanie zapadają w pamięć. Francuski klimat czuć wszędzie – w lokalach, architekturze, a nawet przyrodzie. Spacerując po okolicy, trzeba być przygotowanym na wiele wzniesień i stromych schodów, jednak to tylko dodaje uroku temu miejscu. Wzgórze Butte Montmartre przyciąga setki turystów, a schody pod bazyliką były nimi wręcz zapełnione. Nie brakuje też fontanny i pięknych kwiatów. Odwiedziłam m.in. serce Montmartre, czyli Place des Abbesses czy Place Dalida z pomnikiem ikony francuskiej muzyki, czyli Dalidy. W tej dzielnicy znajduje się też m.in. kabaret Moulin Rouge, przy którym nie omieszkałam zrobić sobie zdjęcia. Hitem na Montmartre zdecydowanie jest kawiarnia Des 2 Moulins, w której kręcono sceny kultowego filmu „Amelia”.
Wieża Eiffla i bulwary nad Sekwaną są moim drugim ulubionym punktem w stolicy Francji. Uważam, że najlepszy widok na nie rozciąga się od strony mostu Pont d'Iéna oraz parku Le Champ de Mars. W trakcie wizyty w Paryżu warto spędzić romantyczny wieczór pod wieżą i poczekać aż zrobi się zupełnie ciemno. Obiekt jest w tym czasie podświetlany, nawet zaczyna migotać, co trwa tylko przez kilkanaście minut. W okolicy nie brakuje barów – m.in. tych stojących na wodzie. Choć turystów jest bardzo dużo, można czuć się bezpiecznie. Dla wielu Polaków szokująca może być liczba bezdomnych, którzy leżą nawet przy przejściach dla pieszych tuż przy wieży. Niestety jest to częsty widok, niezależnie od pory dnia.
Luwr i muzealne ogrody. Tego miejsca również nie trzeba przedstawiać. Zwiedzając największe muzeum sztuki na świecie, trzeba uzbroić się w cierpliwość, zwłaszcza jeśli chcecie zobaczyć słynną Mona Lisę. Jednak warto zrobić to chociaż raz w życiu. Obsługa obiektu jest bardzo pomocna i chętnie udziela wskazówek, gdzie się udać, by ujrzeć konkretne dzieło. Zwiedzanie muzeum i okolic najlepiej zacząć z samego rana. Na dziedzińcu można sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie ze słynną piramidą.
Tej „atrakcji” nie polecam
Jedną z mniej znanych, ale czasem proponowanych turystom atrakcji jest najkrótsza ulica Paryża. Na zdjęciach sprawiała wrażenia klimatycznej, zachęciły mnie też kolorowe grafiki na ścianach budynków. Mowa o Rue des Degrés, czyli tzw. Ulicy Stopni. Ma ona zaledwie 5,75 m długości i nie stoi na niej żaden dom. Wszystko to w 2. dzielnicy, w quartier de Bonne-Nouvelle. Niestety, ten punkt wycieczki był rozczarowujący. Nie dość, że panuje tam odrzucający zapach, to jeszcze wszystko wygląda obskurnie i jest pozbawione kolorów. Czy drugi raz bym tam zajrzała? Raczej tylko przypadkiem.
Plan zwiedzania Paryża na trzy dni
Mój plan wycieczki wyglądał następująco. Pierwszego dnia na liście był krótki pobyt przy wieży Eiffla oraz zwiedzanie dzielnicy Montmartre. Myślę, że na tę okolicę warto mieć cały dzień. Wtedy spokojnie zwiedzicie różne punkty, uliczki czy place, a także zjecie coś pysznego w którymś z lokali. Znajdziecie też czas, by po prostu wylegiwać się na zielonym wzgórzu przy słynnej bazylice.
Dopiero na drugi dzień zaplanowałam wejście na Wieżę Eiffla. Trzeba wziąć pod uwagę, że zajmuje to sporo czasu, tym bardziej że miejsce i jego okolice naprawdę przyciągają tłumy. Tego dnia można też pospacerować nad Sekwaną i przejść przez słynne mosty m.in. Aleksandra III. Z okolic wieży warto kierować się w stronę placu Trocadéro, gdzie znajduje się wiele lokali gastronomicznych, a z niego pod Łuk Triumfalny. Następnie możecie iść Polami Elizejskimi, aż dotrzecie do Obelisku z Luksoru na placu la Concorde. Stamtąd, spacerując wzdłuż Sekwany, warto wrócić pod wieżę i poczekać, aż zrobi się ciemno.
Luwr zaplanowałam na dzień trzeci. Choć zależało mi wyłącznie na obejrzeniu najważniejszych dzieł, to zwiedzanie i tak trwało długo. Najważniejsza jest oczywiście Mona Lisa, ale na mojej liście znalazły się też słynna Wenus z Milo, Nike z Samotraki, kodeks Hammurabiego czy galeria Apollina ze słynnymi klejnotami koronnymi. Na miejscu spokojnie można spędzić cały dzień. Następnie warto odpocząć w muzealnych ogrodach. Mnie tego dnia udało się pójść jeszcze pod katedrę Notre Dame, pod centrum Pompidou oraz wejść do Ogrodów Luksemburskich. Wszystkie są położone względnie niedaleko siebie.
Mój plan zwiedzania sprawdził się bardzo dobrze. Jeśli jednak wybierzecie mniej atrakcji, będziecie zwiedzać w spokojniejszym tempie. Czy wrócę do Paryża? Zdecydowanie tak. Odwiedzenie tego miasta wiosną polecam wszystkim.
Czytaj też:
Tego nie wiesz o Paryżu. TOP 10 sekretów romantycznego miastaCzytaj też:
Odwiedziłam najbardziej niedocenione miasto w Polsce. Byłam zaskoczona liczbą atrakcji