Pociągi kosztują tu więcej, niż przeloty samolotem. Niezależnie od tego, czy wybieramy się w krótką podróż z lotniska do miasta, czy na dłuższą wycieczkę tym środkiem transportu, w tym kraju musimy przygotować się na spory wydatek. Według najnowszego badania przeprowadzonego przez grupę Transport & Environment, to nie Szwajcaria czy Dania słyną z najdroższej komunikacji kolejowej w Europie. Najwięcej za przejazdy po torach zapłacimy w Wielkiej Brytanii.
Najdroższa kolej w Europie
Za nieco ponad trzygodzinną podróż z Londynu do Plymouth, kupioną na ostatnią chwilę przez stronę internetową zapłacimy 149,50 funtów (około 769 złotych). Mowa o bilecie w drugiej klasie, w jedną stronę. Nieco taniej uda się zakupić bilet ze stolicy Wielkiej Brytanii do znajdującego się 90 kilometrów dalej Oxfordu – pojedynczy przejazd w tej samej ofercie to koszt około 40 funtów. Uda się trochę zaoszczędzić, jeśli bilet zarezerwujemy dużo wcześniej, lub podróżujemy poza godzinami szczytu. Nie da się jednak ukryć, że na przejazdy pociągami nie każdy może sobie pozwolić. Problem dotyczy zarówno turystów jak i Brytyjczyków. Drogie są zarówno przejazdy na krótkich dystansach z lotniska jak i długich trasach pomiędzy hrabstwami. „Jak wynika z badania przeprowadzonego przez grupę Transport & Environment (T&E), ceny biletów Great Western Railway są dwa i pół razy wyższe od średniej dla wszystkich operatorów z Unii Europejskiej i Szwajcarii na trasach o podobnej długości” – czytamy w artykule The Independent.
Dlaczego trzeba tak dużo płacić?
Problem wysokich cen biletów kolejowych w Wielkiej Brytanii (a szczególnie w Anglii) związany jest przede wszystkim z wysokimi kosztami infrastruktury i działalnością prywatnych monopoli kolejowych, które windują koszty przejazdów. Od 1997 UK nie posiada narodowego, państwowego przewoźnika kolejowego, a kilkanaście mniejszych firm, obsługujących połączenia w wybranych regionach. Dodatkowo pracownicy prywatnych przedsiębiorstw często doprowadzają do strajków. Pociągi nie kursują też w dni świąteczne, zazwyczaj od godzin popołudniowych 24 do 27 grudnia rano, a także w Nowy Rok. Jak zauważają autorzy artykułu, w pewnych aspektach wyróżniają się oni jednak pozytywnie na tle operatorów z Europy. Podczas gdy wielu przewoźników w Unii Europejskiej za poważne opóźnienie pociągu zwraca jedyne 25 procent ceny biletu, w Wielkiej Brytanii jest to nawet cała wpłacona kwota. W Polsce za opóźnienie powyżej 120 minut po złożeniu reklamacji otrzymamy 50 procent kwoty za zakupiony bilet.
Czytaj też:
Duże problemy z zakupem biletów PKP. „Doszło do usterki”Czytaj też:
To najdroższa trasa lotnicza w Polsce. W tej cenie można polecieć do Egiptu