Kiedyś przyjeżdżały tu miliony turystów. Teraz popularny kraj chce im dopłacić

Kiedyś przyjeżdżały tu miliony turystów. Teraz popularny kraj chce im dopłacić

Dodano: 
Plaża w Jordanii, zdjęcie ilustracyjne
Plaża w Jordanii, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Avallonkino
Turystyczne lata świetności ten kraj ma już za sobą. Teraz chce zapłacić biurom podróży, by znowu przyciągnęły zagranicznych gości.

Jordania walczy z kryzysem wizerunkowym. Z powodu toczącej się za zachodnią granicą wojny niegdyś uwielbiany przez turystów kraj dziś ma spory problem z zapełnieniem miejsc w hotelach. Teraz państwo nad Morzem Czerwonym chce ponownie zainteresować zagranicznych gości swoją ofertą. Na popularność kierunku mają wpłynąć atrakcyjne ceny wycieczek w biurach podróży. Zadba o to Jordańska Organizacja Turystyczna, które chciałaby „wspomóc” touroperatorów oferujących loty czarterowe kwotą od 50 do 80 dolarów za każdego pasażera.

Jordania chce zwabić turystów

Choć tani przewoźnicy wrócili do Jordanii już kilka miesięcy temu, biura podróży wciąż niezbyt chętnie zabierają turystów do tego kraju. Jordańska Organizacja Turystyczna liczy, że uda jej się to zmienić za pomocą systemu dopłat za każdego przysłanego na wakacje turystę. Jak podaje niemiecki portal Reise vor9, o wsparcie w wysokości od 50 do 80 dolarów za osobę może ubiegać się każdy organizator wypoczynku. Wyższe kwoty dofinansowania będą zarezerwowane dla turystów, którzy w Jordanii spędzą więcej nocy. „Przy pobycie na sześć nocy dopłata wynosi 70 dolarów na pasażera, a w przypadku pięciu nocy – 50 dolarów na pasażera. Maksymalna stawka obowiązuje, jeśli pasażerowie lotu czarterowego spędzą w kraju co najmniej siedem nocy” – czytamy.

Sytuacja nie jest łatwa

O tym, że wojna odstrasza turystów od Jordanii, niedawno pisał także Reuters. Aby utrzymać hotele przy życiu, właściciele wielu obiektów musieli obniżyć stawki lub zredukować liczbę etatów. Zamknięte zostały nawet sklepy z pamiątkami przy Petrze, które w przeszłości nie narzekały na zbyt niskie dochody. „Kiedyś odwiedzało nas 4000 osób dziennie. Teraz mamy 300 do 400” – mówi jeden ze sprzedawców. Turystyka opiera się aktualnie głównie na gościach z sąsiednich krajów, których sytuacja w regionie nie napawa lękiem. Na Europejczyków trzeba będzie jednak poczekać. W przyszłym roku Jordania spodziewa się kolejnych spadków liczby rezerwacji.

Czytaj też:
Przez długi czas bano się tej decyzji. Polski przewoźnik wznawia ważną trasę
Czytaj też:
Przez trzynaście lat prawie nikt tu nie latał. Teraz powróci tu popularny przewoźnik

Opracowała:
Źródło: reisevor9.de/reuters.com