Po raz kolejny finałem wyprawy nad Morskie Oko okazał się telefon do ratowników TOPR. Trzydziestoosobowa grupa turystów w zeszłą niedzielę utknęła w okolicy najsłynniejszego polskiego jeziora po tym, jak nad Tatrami zapadł zmrok. „Byli na Włosienicy, zgłaszali, że konie już nie jeżdżą, jest ciemno, a oni są zmęczeni, daleka droga przed nimi. Że nie przygotowali się na takie zakończenie wędrówki” – powiedział w rozmowie z Gazetą Krakowską Krzysztof Długopolski, ratownik TOPR.
Turyści mieli problem z powrotem z Morskiego Oka
Relatywnie prosty szlak z Morskiego Oka znów okazał się zbyt dużym wyzwaniem. Wszystko przez ciemność, której tak wcześnie nie spodziewała się trzydziestokilkuosobowa grupa turystów. Zaniepokojeni wędrowcy w niedzielę 10 listopada około godziny 18 skontaktowali się z TOPR. Szybko ustalono, że nikt z grupy nie był ranny, a problemem były jedynie brak oświetlenia i bryczki, które o tej porze już nie kursowały. „Udało nam się przekonać tych ludzi, by zwarli się w grupę i ruszyli pieszo na Palenicę Białczańską. Ktoś tam miał latarkę” – relacjonuje Krzysztof Długopolski. Turystom udało się bezpiecznie wrócić na parking i nie kontaktowali się więcej z ratownikami.
Niestety, to nie pierwsza taka sytuacja. „Kilka lat temu, w okresie sylwestra, kilkadziesiąt osób utknęło na Włosienicy po zmroku. Postawili na nogi wszystkie służby, bo nie mieli jak się dostać na dół” – pisze Gazeta Krakowska.
Przerwa w kursowaniu busów elektrycznych
Turyści powinni pamiętać nie tylko o tym, że dziś o godzinie 18 w Tatrach jest już zupełnie ciemno (do 30 listopada obowiązuje zakaz poruszania się po szlakach po zmroku).
Z powodu trudnych warunków na drodze zimą nie będą także kursować busy elektryczne, które były alternatywą dla przejazdów konnych. Na szlaku do Morskiego Oka turyści muszą więc poruszać się pieszo.
Czytaj też:
O tej polskiej ulicy słyszał każdy. Chcą ją wpisać na listę zabytkówCzytaj też:
Utrudnienia nie tylko w Dolinie Pięciu Stawów. Te schroniska będą zamknięte
