Inflacja dotarła nad Morskie Oko. Turyści będą w szoku

Inflacja dotarła nad Morskie Oko. Turyści będą w szoku

Dodano: 
Fasiąg do Morskiego Oka
Fasiąg do Morskiego Oka Źródło:WPROST.pl / Klaudia Zawistowska
Morskie Oko to najczęściej odwiedzane miejsce w polskich Tatrach. W weekendy z Palenicy Białczańskiej w kierunku popularnego stawu ruszają dziesiątki, a nawet setki tysięcy turystów. Wielu z nich w te regiony przyciągają nie tylko wspaniałe widoki, ale również bardzo łatwa trasa, a nawet dojazd fasiągiem.

Morskie Oko od lat jest ulubionym punktem tatrzańskich wędrówek. Niestety dla wielu turystów przygoda z Tatrami zaczyna się i kończy w tym wyjątkowym miejscu. Warto jednak zaznaczyć, że dzięki asfaltowej trasie i fasiągom (zaprzęgom konnym) nad Morskie Oko mogą dotrzeć osoby, które z różnych przyczyn nigdy nie mogłyby podziwiać tego miejsca. Niestety za możliwość wjechania nad staw trzeba będzie teraz zapłacić więcej niż dotychczas.

Drożeją fasiągi nad Morskie Oko. Turyści powinni przygotować się na spore wydatki

Dotychczas za przejazd z Palenicy Białczańskiej nad Morskie Oko, a dokładnie na Włosienicę trzeba było zapłacić 50 zł od osoby. Stamtąd turystów czeka jeszcze krótki dwukilometrowy spacer nad Morskie Oko. Za zjazd z Włosienicy do Palenicy trzeba było zapłacić 40 zł.

Pod koniec czerwca „Tygodnik Podhalański” poinformował, że ceny fasiągów wzrosną. Za wjazd trzeba będzie zapłacić 70 zł od osoby, a zjazd będzie kosztował 50 zł. Nietrudno więc policzyć, że 4-osobowa rodzina za przejazd w dwie strony będzie musiała zapłacić prawie 500 zł.

Fiakrzy tłumaczą, że ceny przejazdów nad Morskie Oko nie zmieniały się od sześciu lat. Teraz musiało dojść do podwyżki, ponieważ wzrosły koszty m.in. związane z przewozem i utrzymaniem koni.

Tatry przyciągają tłumy wędrowców. Niestety nie każdy schodzi z gór o własnych siłach

Tatry z roku na rok cieszą się coraz większą popularnością. Wraz z rozpoczęciem wakacji ruch na szlakach pojawiają się rekordowe liczby turystów. Niestety w warunkach górskich wystarczy chwila nieuwagi, po której przyjemna wycieczka zostaje przerwana przez kontuzję.

Tylko w pierwszy weekend wakacji pomocy w Tatrach potrzebowało dwanaście osób. Część z nich do Zakonnego nie wróciła o własnych siłach. „Kilka z nich musiało zostać przetransportowanych do szpitala przy użyciu śmigłowca. Były to urazy kończyn dolnych w Koziej Dolince, Morskim Oku czy Wyżniej Kondrackiej Przełęczy. Kilka osób potrzebowało pomocy podczas powrotu z gór z racji na zapadający zmrok oraz złe warunki atmosferyczne” – przekazał TOPR za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Czytaj też:
„Paragony grozy” z tatrzańskich schronisk? Porównaliśmy ceny z tymi na Krupówkach

Opracowała:
Źródło: Tygodnik Podhalański