W związku z rosnącymi cenami opału problem kradzieży w lasach może się nasilić. Jednak leśnicy już teraz mają pełne ręce pracy. Wszystko z powodu złodziei, którzy wywożą z lasów ogromne ilości mchu, również tego chronionego.
Niemcy dekorują domy skradzionym mchem?
Informację o pladze kradzieży mchu z lasów w rozmowie z naszemiasto.pl potwierdził Piotr Fitas, nadleśniczy Nadleśnictwa Suchedniów. Jak się okazuje, łupem złodziei najczęściej pada gatunek mchu znajdujący się pod ochroną, a dokładnie bielistkę siwą. – To chroniony gatunek mchu, typowy dla uboższych, sosnowych lasów – wyjaśniał nadleśniczy.
Jak się okazuje, skradziony mech nie zostaje w Polsce. Najczęściej trafia on na Zachód, a dokładnie do Niemiec, gdzie nasi sąsiedzi wykorzystują go do pokrywania dachów. – Najczęściej jest wywożony do Niemiec, do pokrywania tak zwanych „zielonych dachów”. W naszym nadleśnictwie takich przypadków nie było, bo u nas siedliska są bardziej żyzne i nie odpowiadają bielistce. Tam, gdzie dominują lasy iglaste, to już problem – zaznaczył Fitas.
Złodzieje nie pogardzą jednak również innymi gatunkami mchu. Zdaniem Romana Wróblewskiego, zastępcy nadleśniczego w Nadleśnictwie Kielce, Niemcy wykorzystują go do dekorowania domów. – Modne stało się używanie mchu do zdobienia bukietów, wianków, popularne są „lasy w słoiku”. Niby ekologiczne, ale do ich urządzania nierzadko stosowany jest mech pochodzący z kradzieży. Niedawno po sąsiedzku, w łódzkim straż leśna zatrzymała busa wyładowanego po brzegi mchem – wyjaśniał leśnik.
Jak podaje portal, łupem złodziei pada również stroisz, czyli gałęzie jodły, które często są wykorzystywane do robienia cmentarnych wieńców. W odpowiedzi na liczne działania złodziei, Straż Leźna rozpoczęła akcje „Jesień 2022”. W jej ramach prowadzone są m.in. kontrole w samochodach, podczas których sprawdzane jest, czy kierowcy nie wywożą z lasu czegoś więcej niż grzybów.
Czytaj też:
Podczas grzybobrania wypatruj muchomorów. Leśnicy zdradzają dlaczego