Zimowe grzybobranie to z pewnością zadanie dla najwytrwalszych. Do wyjścia z domu i długich spacerów nie zachęca przede wszystkim pogoda. Dodatkowo grzybów jest raczej niewiele. Jednak jak zapewnia jeden ze zbieraczy, warto czasami się poświęcić.
Grzybobranie w przerwie świątecznej. Do domu wrócił z pełnym koszykiem
Na jednej z facebookowych grup zrzeszających miłośników grzybobrania, swoimi zbiorami pochwalił się pan Damian Lipczyński. W okresie świąt przebywał on w rodzinnej Wielkopolsce, a na grzyby wybrał się do lasu w powiecie szamotulskim.
Pierwsza wyprawa miała miejsce 27 grudnia i zakończyła się powodzeniem. Zachęcony zbiorami grzybiarz kolejną próbę podjął 29 grudnia. Wtedy również wrócił do domu z koszykiem pełnym leśnych przysmaków. Jak powiedział nam pan Damian, na zapełnienie koszyków podczas każdego z wyjść do lasu potrzebował ok. dwóch godzin.
Co ciekawe, nasz rozmówca nie jest doświadczonym zimowym zbieraczem. – Szczerze mówiąc to moje pierwsze tego typu zbiory. Grzyby zbieram od dziecka, ale zimą do lasu nie zaglądam. Nie jestem fanem chodzenia po nim przy ujemnych temperaturach – przyznał. Tym razem sytuacja była jednak inna, ponieważ termometry pokazywały najpierw 6, a później aż 11℃.
„Zimowa trójca”. To tych grzybów warto wypatrywać zimą
Brak doświadczenia w zimowym grzybobraniu nie oznaczał, że zbieracz poszedł do lasu „w ciemno”. – Naczytałem się sporo o grzybach, które występują zimą, w tym o tzw. trójcy zimowej: płomienicy zimowej, boczniaku ostrygowatym oraz uszaku brzozowym. Pogoda dopisała, więc znając miejsca ich występowania, wyruszyłem na poszukiwania – przyznał.
W tym przypadku „wiedza poszła w las” w pozytywnym znaczeniu, ponieważ panu Damianowi udało się znaleźć aż dwa z trzech słynnych gatunków. Oprócz płomienicy zimowej i boczniaka ostrygowego w jego koszyku wylądowały również okazy wodnichy późnej, a także kilka sztuk gąski niekształtnej. Na znalezienie uszaka brzozowego przyjdzie jeszcze czas.
Galeria:
Udane grudniowe grzybobranie w Wielkopolsce
Grzybobranie było udane nie tylko ze względu na pełne koszyki, ale również wyjątkowe walory smakowe znalezionych okazów. – Zimowe grzyby przypadły mi do gustu, mają ciekawy, delikatny smak. Dlatego pewnie przy cieplejszych dniach wybiorę się jeszcze na poszukiwania – dodał nasz rozmówca.
Jak podkreślił pan Damian, zimowe grzybobranie ma jeszcze jeden duży plus. Leśne ścieżki nie są pełne innych zbieraczy, dlatego podczas wyjścia można cieszyć się ciszą, spokojem i naturą.
Czytaj też:
Grzybobranie w grudniu? Nie zgadniecie, co skrywają leśne ścieżkiCzytaj też:
„Złoto himalajskie” i „ładowarka energii”. Na co pomaga grzyb Cordyceps?