Polka wyjechała do Turcji i się zakochała. „Kiedy wychodzisz za mąż, to za całą rodzinę męża”

Polka wyjechała do Turcji i się zakochała. „Kiedy wychodzisz za mąż, to za całą rodzinę męża”

Dodano: 
Ewa Sarkin z mężem Faithem
Ewa Sarkin z mężem Faithem Źródło:Archiwum prywatne / Ewa Sarkin
Turcja już od wielu lat przyciąga turystów słoneczną pogodą, pięknymi plażami i fascynującymi zabytkami. Turcy są bardzo otwarci i rodzinni, dlatego niektórzy przybysze wnikają szybko w ich kulturę i społeczeństwo. – To była miłość od pierwszego wejrzenia, chociaż trzeba nauczyć się cierpliwości, żeby tu żyć – zdradza nam Ewa Sarkin, która w Turcji mieszka od 2009 roku.

– Obecnie mieszkam w Bodrum, na Wybrzeżu Egejskim, położonym troszeczkę bliżej Grecji, także to trochę inny krajobraz niż Riwiera, którą uwielbiają Polacy – mówi Ewa Sarkin.

Egejskie wybrzeże Turcji bywa często pomijane przez turystów, którzy decydują się zazwyczaj na sławne kurorty śródziemnomorskie. Całkiem niesłusznie, bo jest tu dużo spokojniej i przyjemniej niż na południu kraju, gdzie dominują skupiska olbrzymich hoteli ciągnące się kilometrami wzdłuż plaży.

– Do tego bogata spuścizna historyczna Turcji Egejskiej, bo w tej okolicy znajdują się liczne zabytki sięgające czasów starożytnych – dodaje Ewa Sarkin. – Morze Śródziemne jest cieplejsze niż Egejskie, ale nasze wybrzeże uchodzi za najpiękniejsze w Turcji. Jest tu zielono, mamy malownicze zatoki, wszystkie możliwe odcienie błękitu, turkusu, lazuru… No i łagodniejszy klimat, bo nie ma takiej wilgotności jak na Riwierze. Mimo upałów, człowiek inaczej odczuwa wysokie temperatury.

Nieplanowany urlop i miłość od pierwszego wejrzenia

– Do Turcji przyjechałam po raz pierwszy w 2008 roku. I to tak naprawdę na wakacje z przypadku. Nie planowałam nigdy urlopu w Turcji. Turcja także nigdy nie była na liście moich marzeń, takich podróżniczych, bo myślę, że każdy z nas ma jakieś takie plany i robi sobie listę miejsc, które chciałby zobaczyć: u mnie Turcji na tej liście nie było. Ale dwa dni przed urlopem pojawiła się taka okazja, żeby właśnie do Turcji polecieć, więc stwierdziłam: dobra, raz się żyje, odhaczę, zobaczę i tyle, i z głowy. No i przyleciałam na tydzień wakacji, podczas którego bardzo dużo zwiedzałam, bo postawiłam sobie za cel, aby jak najwięcej zobaczyć, bliżej przyjrzeć się Turcji – wspomina Ewa Sarkin.

Każdego dnia Ewa Sarkin odkrywała coś nowego, o czym nie mogła już zapomnieć i co przyciągało ją do Turcji coraz bardziej.

– Absolutnie przepadłam, zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Turcja skradła całkowicie moje serce i praktycznie po tygodniu postawiłam sobie za cel to, żeby do tego kraju wrócić i tutaj zamieszkać. Tak to wyglądało i może brzmi nieco filmowo, ale tak było – przyznaje.

Ewa Sarkin po tygodniu bajkowych wakacji wróciła do Polski i do swojej pracy, w której zajmowała się rekrutacją.

– Nie miałam absolutnie nic wspólnego z turystyką. Studiowałam też zupełnie inne kierunki, ale zdawałam sobie sprawę, że jeśli chcę zacząć życie w Turcji, to turystyka to jedyna opcja na pracę. Zrobiłam więc kurs pilota wycieczek, znalazłam ofertę pracy, kupiłam bilet w jedną stronę i wyjechałam w 2009 roku – wspomina.

TurcjaEwa Sarkin w Turcji

Turcja na własny rachunek

Na początku nie było łatwo, ale Ewa była uparta i wytrwała.

– Jeśli chodzi o cudzoziemców, którzy mogą pracować w Turcji legalnie, to wcale nie jest takie proste. Turcja jest poza Unią Europejską, więc zawężają się możliwości pracy poza turystyką właśnie. A że ja też uwielbiałam podróżować, stwierdziłam, że dlaczego by nie spróbować? Dlaczego właśnie nie pójść w tę stronę? I tak się zaczęła przygoda z życiem w Turcji – podkreśla Ewa Sarkin. – Od początku mi to pasowało i w branży turystycznej jestem cały czas. Najczęściej jest tak, że wśród osób, które tutaj znam z Polski, to ktoś wjeżdża do Turcji, dlatego, że zajmuje się turystyką lub poznaje przyszłego męża. U mnie było tak, że się zakochałam najpierw w tym kraju i zrobiłam wszystko, żeby w tym kraju zamieszkać i i pracować. Później oczywiście także zakochałam się w pewnym Turku, który jest obecnie moim mężem.

Do 2019 roku Ewa Sarkin pracowała dla chyba wszystkich możliwych touroperatorów i organizatorów turystycznych jako rezydent i pilot wycieczek.

– Trzy lata temu stwierdziłam, że mam swoją wizję turystyki i podróży. Wspólnie ze swoją przyjaciółką i obecną wspólniczką zdecydowałyśmy, że chciałybyśmy prowadzić swoje biuro, które będzie takie, jak sobie wymarzyłyśmy, że będziemy to robić po swojemu, nikt nam nie będzie dyktował warunków. Śmiałyśmy się, że żaden Turek nie będzie uczył nas, co mamy mówić Polakom na wycieczce – podkreśla Ewa Sarkin.

Dziś Aleyna Tours jest jednym z ulubionych biur Polaków, którzy przylatują na tureckie wakacje.

– Pokazujemy Pamukkale, Efez o zachodzie słońca, Dalayan, czyli turecką Amazonię, organizujemy też rejsy do Grecji. Wszystko po naszemu – śmieje się Ewa Sarkin. – Pracujemy jako pilotki i opowiadamy turystom o Turcji naszymi oczami, a jesteśmy już tu kawał czasu, więc jest o czym opowiadać podczas tych wycieczek.

Niejednoznaczny kraj bez prostych odpowiedzi

Ewa Sarkin przyznaje, że mimo tego, że mieszka długo w Turcji, to ten kraj jest dla niej wciąż nieodkryty i zaskakuje ją niemal każdego dnia.

– To jest bardzo niejednoznaczny kraj. Często, kiedy rozmawiam z turystami podczas wycieczek, zadają mi pytania, co Turcy sądzą na jakiś temat, albo jak się zachowują w jakiejś sytuacji, albo na przykład czy są konserwatywni, czy chodzą do meczetu i tak dalej. Na niewiele pytań można w tym kraju bardzo jednoznacznie odpowiedzieć. To jest kraj, który naprawdę się ciągle odkrywa i poznaje.

Na samym początku Ewę Sakin urzekły niesamowite krajobrazy. Turcja bez wątpienia jest pięknym krajem i ma połączenie, którego w Polsce brakuje, czyli góry i morze razem. Do tego turkus wody, kwitnące kwiaty, słońce...

– To było wow. Później okazało się, że żyją tu też fantastyczni ludzie: bardzo życzliwi, bardzo otwarci, bezinteresowni, bez tak zwanej znieczulicy. Na pewno urzekło mnie podejście Turków: bardzo przyjacielskie i bardzo miłe, po prostu życzliwe. Zresztą do dzisiaj ciągle robi to na mnie ogromne wrażenie – przyznaje.

Kolejnym powodem, dla którego Ewa Sarkin zakochała się w Turcji, była kuchnia: dzięki lokalizacji kraju zaobserwować możemy tu wpływy zarówno azjatyckie, europejskie (w szczególności greckie), jak i arabskie. Bogactwo mięs, ryb, owoców morza, warzyw, sałat i przypraw tworzy niepowtarzalną mieszankę. Nie należy zapominać o słodyczach, które są tu wyjątkowo słodkie.

– Kuchnia mnie przekonała. Muzyka mnie przekonała. Ludzie mnie przekonali. Turcja mnie przekonała i tu zostałam – wylicza Ewa Sarkin. – Mimo, że ten kraj ma także mnóstwo wad, to myślę, że każdy by się w nim odnalazł. Myślę jednak, że trzeba mieć duży dystans, żeby tu mieszkać. Ja się tego dystansu nauczyłam, nauczyłam się cierpliwości.

TurcjaTurcja

Nie ma zegarków i idealnych urzędników, ale każdy chce pomóc

Bo w Turcji nie ma czegoś takiego jak punktualność, bo Turcy mają bardzo elastyczne poczucie czasu.

– Jeśli ktoś mówi, że za 5 minut, to za pół godziny można do niego zadzwonić i się przypomnieć. Jeśli się z kimś umawiamy na coś, to też trzeba wziąć poprawkę, bo to bardzo luźna umowa. Trzeba pamiętać też o tym, że jak się tutaj wyjdzie za mąż, czy się się ktoś ożeni, to dostanie w pakiecie nie tylko męża, ale i całą jego rodzinę, bo Turcy są bardzo rodzinni. Trzeba więc się nad tym dobrze zastanowić – żartuje Ewa Sarkin.

Ewa Sarkin podkreśla, że jest także wiele stereotypów, dotyczących Turcji, szczególnie wśród osób, które nigdy tu nie były.

– Często wrzuca się Turcję do worka z rajami typowo arabskimi. Jednak warto podkreślić, że Turcja to nie jest arabski kraj. Oczywiście jest tu islam. Ta religia jest tutaj dominująca, ale ten islam wygląda w Turcji, powiedziałabym, bardzo luźno, czy też bardzo swobodnie. Turcja to jednak państwo świeckie i nie da się go porównać z Arabią Saudyjską czy z Iranem, gdzie kobieta musi chodzić zakryta, nie można kupić alkoholu i tak dalej. Turcja szczęśliwie tę świeckość ma zachowaną. Są ludzie, którzy są bardzo konserwatywni, ale to nie znaczy, że my się musimy dostosowywać, będąc tutaj – wyjaśnia Ewa Sarkin.

Uciążliwa okazuje się natomiast rozbudowana biurokracja i nierzadko brak wykwalifikowanych urzędników.

– Najczęściej, jak się idzie coś załatwić, to wiele osób, które pracują w urzędzie, nie ma zielonego pojęcia o tym, co robią i nie mają zielonego pojęcia, jakie są przepisy. Ale za to są bardzo chętni, żeby ci pomóc, tylko po prostu nie wiedzą jak. Często idziemy np. załatwić coś w urzędzie i okazuje się, że urzędnicy nie znają przepisów. Często mi się zdarza, że w urzędzie w wydziale ds. cudzoziemców, urzędnicy nie mówią po angielsku, więc nie ma szans się dogadać. Z wad mamy teraz bardzo wysoką inflację, czyli kwestie finansowe, bo ceny rosną nam w zastraszającym tempie. Do tego program edukacji coraz bardziej kuleje. Więc są i minusy, ale szczęśliwie tych plusów jest dla mnie więcej – podsumowuje.

Dlatego póki co Ewa Sarkin nie zamierza wracać do Polski. Głównie przez pogodę w nadwiślańskim kraju.

– Robię sobie wakacje w okolicach świąt Bożego Narodzenia, czyli w takim okresie mało przyjemnym pogodowo. Ale zaczęło mi także przeszkadzać, że jako Polacy tak dużo narzekamy, jesteśmy pesymistycznie nastawieni do świata. Ja od tego się już odzwyczaiłam, bo mamy w Turcji piękne słońce przez większość roku, ale chyba też nauczyłam się cieszyć, tak jak Turcy, z takich małych rzeczy i bardziej pozytywnie patrzeć na na życie, więc mentalność mi się trochę zmieniła przez te lata – dodaje Ewa Sarkin.

Czytaj też:
To będą bardzo drogie wakacje. Nie tylko za granicą
Czytaj też:
Nowa trasa lotnicza z Polski. Wakacyjny kraj na wyciągnięcie ręki

Źródło: WPROST.pl