Afera z deserem z włoskiej kawiarni. Burmistrz: Nie masz pieniędzy, możesz popatrzeć

Afera z deserem z włoskiej kawiarni. Burmistrz: Nie masz pieniędzy, możesz popatrzeć

Dodano: 
Kawiarnia we Włoszech/zdj. poglądowe
Kawiarnia we Włoszech/zdj. poglądowe Źródło: Shutterstock
W jednym z włoskich miast otwarto wyjątkową kawiarnię. Lokalne media zwracają jednak uwagę, że ceny serwowanego tu kultowego deseru są bardzo wysokie. Na ten komentarz odpowiedział burmistrz. Jego słowa zaskakują.

We włoskim Trieście, który leży w północno-wschodnich Włoszech nad Morzem Adriatyckim, otwarto kultową kawiarnię serwującą austriacki tort Sachera. To pierwszy lokal, który oferuje ten deser poza Austrią. I choć wydawać by się mogło, że zarówno lokalni, jak i turyści docenią jego pojawienie się tutaj, wokół tego miejsca narosły już kontrowersje.

Lokalne media zwróciły uwagę, że kultowy tort ma zawrotną cenę. Na zarzut ten zareagował burmistrz, który dodatkowo dolał oliwy do ognia.

Afera z deserem z włoskiej kawiarni w tle

We włoskim mieście otwarto pierwszą „Caffè Sacher” poza Austrią. Do tej pory bowiem czekoladowym ciastem można było się rozkoszować tylko w tym państwie. Jedna z włoskich stacji telewizyjnych zwróciła jednak uwagę na wygórowaną cenę tortu Sachera w Trieście. Otóż za kawałek deseru trzeba tu zapłacić prawie 9 euro (ponad 40 zł).

Zaoszczędzić można jedynie kupując do niego kawę. Jeżeli zdecydujemy się na spróbowanie tortu do kawy, ale przy kawiarnianej ladzie, zapłacimy za niego 1,5 euro. Jeżeli kupimy kawę i poprosimy o zaserwowanie deseru do stolika, poniesiemy koszt 3,5 euro. Samo ciasto serwowane na czerwonych aksamitnych sofach to już wydatek rzędu 8,90 euro.

Ceny w lokalu wywołały debatę, w której wziął udział burmistrz Triestu, Roberto Dipiazza. Nie takiej reakcji ze strony polityka się spodziewano.

„Dość tej historii o cenie kawałka ciasta. Jeśli chcesz Ferrari i nie możesz sobie na nie pozwolić, po prostu na nie popatrz” – powiedział burmistrz cytowany przez „La Repubblica”.

Słowa mężczyzny odbiły się szerokim echem. Niektórzy uznali je za „pogardliwe, wyniosłe, nie na miejscu”, a także za „pozbawione szacunku dla biednych, bo tacy bogaci, jak on, tam pójdą”. Inni zaczęli dopytywać z ironią, czy burmistrz zabierze ich na takie ciastko.

Sam polityk jednak zaczął tłumaczyć, jak on to widzi.

„Zamiast być dumnym, że mamy teraz takie miejsce, tutaj w Trieście, tłumaczymy się z kontrowersji. Przyjeżdżają do nas wielkie marki. Miasto działa, a my ciągle debatujemy o cenie ciastka. (...) Należy zadać pytania, ile kawiarnia wydała na inwestycję w Trieście, ile płaci czynszu. Stworzyła fantastyczne miejsce, więc ciastko będzie kosztowało. Mieszkańcy Triestu muszą to zrozumieć. Jeśli kosztuje cię to zbyt wiele, przechodzisz obok lokalu i do niego nie wchodzisz” – powiedział.

Co o tym sądzicie?

Czytaj też:
Powstrzymują falę napływających turystów. Włoskie miasto jednak z limitami
Czytaj też:
Ograniczenia na plażach, konieczność rezerwacji miejsc. Te wakacje będą inne niż zwykle

Opracowała:
Źródło: la Repubblica