Plany otworzenia turystyki przez władze odbywają się w tle dramatu mieszkańców, którzy stracili cały swój dobytek i do dziś mieszkają w pobliskich hotelach. Ponad 7000 wysiedlonych czeka na możliwość powrotu do swoich zrujnowanych domów, która ma nastąpić po zgodzie władz federalnych. Aktualnie na obszarze katastrofy może przebywać tylko wyspecjalizowany personel. Podczas oczekiwania mieszkają w hotelach przemianowanych na tymczasowe oddziały kryzysowe. Przypływ nowych turystów stwarza obawy przed wyrzuceniem ich na ulicę.
Turyści wrócą na zniszczoną pożarami wyspę
Zachodnie Maui zostanie ponownie otwarte dla zwiedzających 8 października. Stanie się to równo dwa miesiące po tragicznych pożarach na drugiej co do wielkości wyspie Hawajów. Podczas walki z ogniem zginęła ponad setka mieszkańców, co czyni ten pożar najbardziej śmiercionośnym w najnowszej, stuletniej historii Stanów Zjednoczonych. Według Hawajskiego Urzędu Turystyki jedynie główny historyczny ośrodek regionu, Lahaina, pozostanie całkowicie zamknięty dla zwiedzających. Miasto to najdotkliwiej odczuło sierpniową klęskę naturalną.
Decyzja o zaproszeniu turystów wywołała oburzenie znacznej części mieszkańców, z których wielu do dziś pozostaje bezdomnych. Ogień zabrał cały ich dobytek, a nawet członków ich rodzin. „Dlaczego codziennie tkwię w ośrodku wypoczynkowym i budzę się z myślą, że ja, moja żona i moja rodzina zostaniemy wyrzuceni, bo turyści potrzebują miejsca na nocleg?” – powiedział w wywiadzie dla ABC News mężczyzna zamieszkujący wyspę od 48 lat. „Dlaczego ci wysiedleńcy, którzy stracili członków rodziny – stracili wszystko, co posiadali – muszą teraz iść do pracy i uśmiechać się, serwując koktajle, przynosząc ręczniki i sprzątając swój pokój? Jakbyś się czuł, gdybyś stracił rodzinę i wszystko, co posiadasz?” – powiedział reporterowi Jeremy Delos Reyes.
Nie chcą turystów i podpisują petycję
O napiętej sytuacji między mieszkańcami a turystami mówiło się od sierpnia. Wtedy, mimo kryzysu, znaleźli się urlopowicze, którzy zdecydowali się skorzystać z planowanych wakacji i pozostać na wyspie. „Jeśli jesteś turystą, nie przyjeżdżaj do Lahainy. Nie obchodzi mnie, czy masz rezerwację, teraz nie czas na turystykę… Idź gdzie indziej, proszę” – nalegała tuż po klęsce żywiołowej radna Tamara Paltin. Wtedy wydawało się, że apele faktycznie przyniosły oczekiwany skutek, a Maui będzie mogło się odbudować bez wzroku turystów na leżakach. Dziś, gdy wielu mieszkańców wciąż pozostaje bez bezpiecznej wody pitnej, a dzieci muszą jeździć do szkoły na druga stronę wyspy, pomysł władz, aby otworzyć się dla podróżnych, wydaje się wielu absurdalny.
Mieszkańcy zdecydowali się wyrazić swój sprzeciw za pomocą petycji, którą podpisało już 5000 osób. „Biorąc pod uwagę, że minęły dokładnie dwa miesiące od tragicznych pożarów, takie działania to jak policzek” – skrytykowała pomysł władz Jordan Ruidas, działaczka społeczna i autorka petycji opóźniającej przyjęcie turystów na zachodnie Maui. Wśród przedsiębiorców pojawiają się głosy, że otwarcie rynku turystycznego może być niezbędnym krokiem ku upragnionej odbudowie. „Jako osobie tutaj urodzonej trudno mi chcieć ponownego otwarcia i powrotu turystyki. Jako właściciel firmy jednak wiem, że tego potrzebujemy. Wiem, że nasze rodziny tego potrzebują. Wiesz, musimy być w stanie wrócić do jakiejś normalności, aby móc działać dalej”- powiedział Noah Drazkowski, właściciel jednej z lokalnych firm.
Podstawą gospodarki Hawajów jest obsługa ruchu turystycznego, jednak w obecnej sytuacji wielu mieszkańców wolałoby opóźnić proces „powrotu do normalności” przynajmniej do czasu, w którym warunki im zaproponowane nie będą urągały godności. Rząd jest krytykowany za niewystarczające działania. Według Hawajczyków urzędujący prezydent Joe Biden, mimo odwiedzin na wyspie, nie wdrożył odpowiednio szybkich kroków usuwania szkód. „Praca, którą wykonujemy, zajmie trochę czasu. W niektórych przypadkach długo” – powiedział Biden podczas wizyty. Przywracanie porządku na Maui może jednak potrwać dłużej niż chcieliby tego mieszkańcy.
Czytaj też:
Wzrosła liczba ofiar pożarów na Hawajach. „Lahaina jest doszczętnie spalona”Czytaj też:
Masowa ewakuacja na Hawajach. Joe Biden mówi o „poważnej katastrofie”