Wioska Şirince położona jest w górach, niedaleko Efezu – starożytnej miejscowości, w której mieści się jedna z trzech najważniejszych, obok pergamońskiej i aleksandryjskiej, bibliotek antycznych. Stamtąd najłatwiej dostać się do niej dolmuszem lub taksówką. Miejscowość znajduje się wśród malowniczych wzgórz, sadów i ogrodów. Kiedyś nosiła nazwę Cirkince, co oznacza „wstrętne miejsce”. Obecna nazwa lepiej oddaje wrażenia, bo znaczy po prostu „urocze”. Niektórzy wierzą, że to właśnie tutaj narodził się grecka bogini Artemida oraz, że stąd Maria, matka Jezusa, doświadczyła wniebowstąpienia.
Şirince znajduje się na malowniczym wzgórzu, dlatego też już wjeżdżając tam, czekają nas niesamowite widoki, a także... wzbudzające lęk przepaście (na drodze nie ma żadnych barierek, więc czasami wrażenia są ekstremalne).
Wino, oliwa i najsmaczniejsze brzoskwinie
Mimo że osada liczy kilkaset mieszkańców, latem odwiedzana jest przez nawet 3 tysiące turystów dziennie! Wszystko za sprawą produkowanego lokalnie wina, które jest dostępne tylko tutaj. Uwidaczniają się greckie korzenie, co wyróżnia miejscowość spośród tureckich okolic w zakresie kuchni, muzyki oraz architektury. Symbolami wioski są cztery elementy: wino, oliwa z pierwszego tłoczenia, przetwory owocowe oraz wyroby tkackie. Wioska słynie także z brzoskwiń. Tutejsze przez znawców zostały okrzyknięte najlepszymi owocami na świecie.
Bez wątpienia największą atrakcją Şirince jest wino i to dlatego ciągną tu rzesze turystów. Produkuje je tu każdy mieszkaniec. Strudzeni podróżnicy mogą odetchnąć, uczestnicząc w degustacjach trunków od lokalnych wytwórców. A winem częstuje każdy z nich i do spróbowania ma kilka, a nawet kilkanaście gatunków. W Şirince produkuje się przede wszystkim wina owocowe, w mniejszej ilości gronowe i są to przeważnie wina słodkie. Można tu spróbować wina z morwy, brzoskwini, wiśni, granatu, pigwy, melona, czy nawet śliwek.
Tutejsza degustacja wygląda także zupełnie inaczej niż w krajach, które kojarzą się nam typowo z winem – np. Hiszpania, Włochy czy Francja. O ile europejskie winiarnie przyzwyczaiły nas do serwowania wina w odpowiednich kieliszkach, to tradycyjnym zwyczajem kultywowanym przez tutejszych winiarzy jest podawanie wina w kieliszkach przypominających te, które używane są w Europie do picia nalewek czy wódek. Wina te są jednak owocowe, a bogactwo oferowanych smaków przypomina segment nalewkowy. W tradycyjnych krajach winiarskich wina owocowe są raczej rzadkością. Natomiast Şirince wina owocowe uważa za flagowy produkt regionalny. Degustacja jest także niezwykle szybka, go gospodarze chcą pochwalić się jak największą ilością win, więc kiedy tylko opróżnimy kieliszek, nalewają nam następny. Może być to lekko zdradliwe, bo tamtejsze wina mają od 12 do nawet 20 procent alkoholu. Ceny za butelkę zaczynają się już od 5 euro.
Dodatkowo w Şirince można zaopatrzyć się w wiele lokalnych produktów, wytwarzanych tradycyjnymi metodami. Wśród nich godne polecania są oliwa z oliwek, ocet, miód, pekmez, czyli gęsty syrop owocowy oraz nar eksisi, czyli sos z granatów.
Ocalona przed zagładą
Senna zwykle turecka wioska Şirince w 2012 roku przeżywała prawdziwe oblężenie. Było to związane z przekonaniem, że ta niewielka osada będzie oszczędzona, gdy nadejdzie apokalipsa, co według kalendarza Majów miało nastąpić 21 grudnia. Boom turystyczny był efektem wierzeń, że Şirince, niedaleko miejsca, gdzie według jednej z tradycji nastąpiło Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, przenika wyjątkowo dobra energia. W hotelach, które dysponowały bazą około 400 łóżek, był już komplet. Z relacji miejscowych wynika, że turyści błagali o noclegi w prywatnych domach, spali na podłodze i przyczepach. Każdy dodatkowo był w stanie nieźle zapłacić za miejsce na ocalenie. W wiosce sprzedawano wówczas „wino apokalipsy”, które rozchodziło się na pniu. Koniec świata w końcu nie nadszedł. Turyści pozostali jeszcze przez kilka dni w oczekiwaniu na zagładę, ale kiedy ta nie nastąpiła nawet po Nowym Roku, rozjechali się do domów. Dla mieszkańców był to najlepszy okres, bo chociaż podczas sezonu turystycznego miejscowość ze względu na winne tradycje odwiedzają tysiące osób, to zimą jest tu zupełnie pusto i cicho.
Nie tylko wino
Nie samym winem człowiek żyje. Przyjeżdżając do Şirince, warto rozejrzeć się po okolicy. Wioska stanowi ciekawy przykład połączenia wpływów greckich i tureckich. Dawne greckie domostwa zachowały z zewnątrz swój tradycyjny wygląd, ale ich wnętrza są obecnie urządzone w stylu tureckim. Wiele z tych domów można zwiedzić, niektóre pełnią funkcje zajazdów, restauracji oraz lokali do wynajmu wakacyjnego.
W Şirince zachował się również kościół prawosławny pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela, obecnie ładnie odrestaurowany. W jego wnętrzu można obejrzeć wypłowiałe freski, które pochodzą jeszcze z czasów bizantyjskich. Drugim zabytkowym kościołem jest tu Kościół Świętego Demetriusza, również niedawno odrestaurowany.
Warto także zobaczyć okolicę. Tam, gdzie w Şirince kończą się domostwa, zaczynają się wzgórza, idealne do trekkingu. Większość z nich porośnięta jest winoroślą, co tworzy niesamowite widoki. Taki spacer, po degustacji wina, może okazać się zbawienny.
Czytaj też:
Najlepiej tu wyjechać po sezonie. Jest jeszcze taniej i bardzo ciepłoCzytaj też:
Tanio, pięknie i smacznie. 10 powodów, dla których warto przyjechać na Riwierę Turecką