Polacy walczą o odszkodowanie. Wizz Air przekładał ich lot przez 24 godziny i dwukrotnie zmieniał lotniska

Polacy walczą o odszkodowanie. Wizz Air przekładał ich lot przez 24 godziny i dwukrotnie zmieniał lotniska

Dodano: 
Samolot Wizzair
Samolot Wizzair Źródło:Pixabay
Horror polskich turystów trwał dobę. Zanim udało im się trafić do celu, dwa razy lądowali na zupełnie innych lotniskach. Na jednym z nich musieli nawet spać.

Polscy turyści, którzy pod koniec września lecieli z Wizz Airem z Wrocławia do Dubrownika, wciąż walczą o odszkodowanie. Jeden z pasażerów specjalnie dla nas relacjonuje przebieg lotu. Jak się okazuje, podróżni byli narażeni na spore opóźnienia, zmianę lotnisk, a nawet prowizoryczny nocleg w terminalu po tym, jak linia nie zapewniła im hoteli. Z niemal identyczną sytuacją musieli zmierzyć się pasażerowie Wizz Aira, którzy w podobnym czasie odlatywali z Chorwacji do Wrocławia.

Klientka Wizz Air przedstawia ciąg wydarzeń

Według zeznań pasażerki feralnego lotu samolot wystartował z Wrocławia bez opóźnienia. Wtedy ludzie nie wiedzieli jeszcze, że lot, który rozpoczął się 23 września, potrwa jeszcze okrągłą dobę. Pierwotnie powodem znacznego opóźnienia była burza w okolicy chorwackiego Dubrownika, którą pasażerowie mogli zobaczyć z okien samolotu.

„Pilot kilkukrotnie próbował obniżyć lot, jednak za każdym razem rezygnował z lądowania. Jak się później dowiedzieliśmy od ojca jednej z pasażerek, który śledził lot na stronie internetowej, krążyliśmy nad Dubrownikiem aż sześć razy. Po dłuższym czasie tego kołowania usłyszeliśmy od kapitana, że Split i Zagrzeb odmówiły nam lądowania, więc wylądujemy w Tiranie w Albanii i zostaniemy przewiezieni do Dubrownika autobusami” – opowiada kobieta.

Samolot wylądował na jedynym, międzynarodowym albańskim lotnisku około godziny 19:30. Osoby na pokładzie dowiedziały się, że spędzą tu około godziny w oczekiwaniu na nową załogę, która będzie kontynuować z nimi podróż do Chorwacji. Po chwilowym oczekiwaniu w samolocie pasażerowie zostali wypuszczeni do strefy wolnocłowej. Ostatecznie samolot wyleciał w drogę powrotną do Dubrownika po godzinie 23:00, jednak i tym razem nie mógł wylądować. Piloci zdecydowali się kontynuować lot w kierunku lotniska w Wenecji, gdzie pasażerowie mieli otrzymać nocleg. Obiecano im również, że lot zostanie wznowiony po ustaniu burzy, 24 września.

Poszkodowani pasażerowie nie otrzymali obiecanego noclegu

„We Włoszech wylądowaliśmy ok. godz. 1:45. Gdy przybyliśmy na lotnisko, nikt na nas na nim nie czekał. Nie było żadnego przedstawiciela linii, ani autobusów, które miały zawieźć nas do hoteli. Wszystkie sklepy o tej godzinie na lotnisku były pozamykane, nie otrzymaliśmy nawet wody. Część osób poszła do biura informacji zapytać się, kiedy będzie lot do Dubrownika i usłyszały, że takich lotów nie ma. W biurze informacji Wizz Air nikt nie odbierał telefonów, więc zostaliśmy pozostawieni sami sobie bez żadnej informacji. Z powodu zmęczenia zaczęliśmy się kłaść na podłodze obok siebie” – czytamy.

Osoby, które kupiły lot bezpośrednio u przewoźnika dostały o godz. 3:44 e-mail z wiadomością, że nie zostały nam zapewnione hotele i mają ich sobie szukać na własną rękę. Odniesiono się też do ewentualnego zwrotu kosztów za nocleg. „Muszą one być w przeciętnej cenie rynkowej” – relacjonuje klientka. Niestety, w tamtym momencie z uwagi na późną porę, dostępne były jedynie drogie hotele, a część recepcji w ogóle nie odbierała telefonu. Z tego powodu duża część osób zdecydowała się koczować na lotnisku.

W nocnym mailu od przewoźnika klienci otrzymali również informację o przewidywanej, nowej godzinie odlotu (która ulegnie jeszcze zmianie). Osoby, których bilety nie zostały zakupione bezpośrednio u przewoźnika, nie otrzymały żadnej informacji. Zgodnie z nową kartą pokładową lot miał odbyć się po godzinie 9:00 rano, jednak i on został kilkukrotnie przełożony. Wizz Air aktualizowało status lotu czterokrotnie – pasażerowie wylądowali w Dubrowniku dopiero o 16:15.

Podczas trwania tej sytuacji klienci tylko dwukrotnie otrzymali posiłek. Jak wspomina pasażerka, o pierwszym z nich (kanapki) komunikowali przez megafon w języku angielskim, co nie zostało zrozumiane przez część pasażerów. Na lotnisku w Wenecji pasażerowie z nadawanym bagażem otrzymali bon w wysokości 8 euro do wykorzystania na jedzenie, jednak klienci bez większych walizek nie mieli takiego udogodnienia.

Polacy chcą odszkodowania, Wizz Air milczy

„Na każdym kroku otrzymujemy informacje, że nie da się z tym nic zrobić i przemieszczanie nas z lotniska na lotnisko, pozostawianie bez żadnej informacji jest ok. Nie możemy liczyć na żadną rekompensatę od linii lotniczej. Na odpowiedź samego przewoźnika jeszcze czekamy” – żali się pani Izabela, która przez problemy w podróży straciła jeden dzień urlopu.

Nie wiadomo, jak sytuacja zostanie potraktowana przez przewoźnika, który może usprawiedliwić opóźnienie czynnikami niezależnymi od niego – ten zakres obejmuje również nieprzewidziane warunki pogodowe.

Czytaj też:
Samolot wypadł z pasa startowego. Lotnisko zostało tymczasowo zamknięte
Czytaj też:
Lot odwołany na kilka minut przed startem. Pasażer kłócił się o wojnę w Izraelu

Opracowała:
Źródło: Materiały prasowe