Władze hiszpańskiego miasta mają dość. Będą karać niesfornych turystów

Władze hiszpańskiego miasta mają dość. Będą karać niesfornych turystów

Dodano: 
Plaża w Calpe
Plaża w Calpe Źródło: Shutterstock / Go My Studio
„Król parawaningu” zdecydowanie nie miałby tu czego szukać. Władze jednego z hiszpańskich miast zapowiadają surowe kary za łamanie przepisów.

Nieodłącznym symbolem nadbałtyckich plaż są rozstawiane z samego rana parawany, których właściciele chcą sobie zarezerwować najlepsze miejsce.

Nie jest to tylko problem Polski. W mediach społecznościowych aż roi się od nagrań m.in. z Hiszpanii, Grecji czy Turcji, na których widać wyścigi turystów przepychających się, aby zająć najlepsze miejsce na leżaku przy basenie czy tuż przy brzegu na plaży. Walkę z tego typu praktykami podjęły władze hiszpańskiego miasteczka Calpe położonego nieopodal Walencji w prowincji Alicante.

Władze Calpe mają dość. Będą karać niesfornych turystów

Zgodnie z obowiązującymi w mieście przepisami, rezerwowanie miejsc na plaży przed godziną 9:30 jest surowo zabronione. Z samego rana na piasku nie można stawiać krzeseł, parasoli ani ręczników. Władze miasta tłumaczyły, że pozostawione przedmioty do wypoczynku na plaży utrudniają służbom miejskim ich sprzątanie. Ci, którzy mimo wszystko będą chcieli zarezerwować sobie wcześniej miejsce na plaży, mogą się spodziewać, że gdy dotrą na miejsce, ich rzeczy już dawno tam nie będzie.

Dodatkowo władze miasta wprowadziły przepis, zgodnie z którym sprzęt do plażowania czy ręczniki pozostawione w ciągu dnia na dłużej niż trzy godziny bez opieki, także będzie usuwany. Wszystkie przedmioty trafią do miejskiego depozytu, skąd plażowicze będą mogli je odebrać. Za łamanie przepisów może grozić kara w wysokości do nawet 250 euro.

„To nie jest krok przeciwko turystom”

Rada miasta wyjaśniła, że zdecydowała się na taki krok, ponieważ do polityków docierały liczne głosy oburzonych mieszkańców, którzy skarżyli się na problemy ze znalezieniem miejsca na plaży.

– To nie ma być bat na turystów, bo my tutaj żyjemy z turystyki. Chcemy po prostu zniechęcić do zachowań, które w przestrzeni publicznej nie powinny mieć miejsca. Plaża jest miejscem wspólnym, każdy może z niej korzystać. Rezerwowanie miejsca o 7 rano jest po prostu absurdalne. Dodatkowo pracownicy służb miejskich zamiast sprzątać plażę, muszą lawirować między leżakami i w efekcie nie mogą wykonywać swojej pracy – komentowała Carole Saunders, była brytyjska radna w Calpe.

Czytaj też:
Jak często Polacy czują się oszukani na wakacjach z biurem podróży? Sprawdziliśmy
Czytaj też:
Polacy kochają ten park narodowy z listy UNESCO. Ale wstęp kosztuje aż 172 zł za osobę

Źródło: ABC.es