Do mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło 27 lipca. Wtedy to z kolejki krzesełkowej na Polanie Szymoszkowej w Zakopanem wyskoczył pies.
Jak informowaliśmy wcześniej, zwierzak podróżował samotnie w wagoniku wyciągu. Spanikowany stał na krzesełku. W pewnym momencie skoczył z dużej wysokości, szacowanej na czwarte lub piąte piętro. Pan Łukasz, autor nagrania w rozmowie z dziennikarzami tvn24.pl relacjonował, że w kolejnym wagoniku podróżował z dwoma psami na smyczy właściciel zwierząt. Nie wiadomo jednak, jak psiak znalazł się w następnym, niezabezpieczonym wagoniku.
Tragiczny finał skoku z wagonika
Jeszcze dziś rano prokuratorka Justyna Rataj-Mykietyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu mówiła dziennikarzom TVN24, że pies przeżył upadek. Miał doznać jedynie stłuczenia płuca. Po godzinie 15 okazało się jednak, że zwierzę zmarło.
Zakopiańska policja zabezpieczyła monitoring i ustaliła dane pracowników, którzy w tamtym momencie obsługiwali kolejkę. Świadkowie za zdarzenie obarczają winą nie tylko opiekuna psa, ale i obsługę kolejki.
Jan Walkosz Jambor – prezes spółki zarządzającej kolejką – przyznał, że „jeśli został złamany regulamin, na pewno zostaną wyciągnięte konsekwencje”. Podkreślił, że sprawa na pewno zostanie wyjaśniona. Dopiero jednak po zakończeniu prowadzonych przez policję czynności prokuratura podejmie decyzję w sprawie ewentualnych dalszych działań.
twitter–
Czytaj też:
Zbiórka pod ważnym podpisem ws. zwierząt. „Czas, by Polacy zabrali głos”Czytaj też:
Tajemnicza śmierć wron w Warszawie. Są nowe tropy