Mowa o nadmorskiej wsi Trzęsacz położonej niedaleko Rewala i Pobierowa. Jest małą polską perełką, którą odwiedzają turyści spragnieni ciszy i spokoju. Nie zastaną tam tak wielu atrakcji jak w Trójmieście czy Władysławowie, jednak zobaczą zabytkowe mury kościoła owiane legendą. Wynika z niej, że kurort może być zagrożony.
Trzęsacz owiany legendą
O co właściwie chodzi z legendarnymi opowieściami? Mają one związek z gotyckim kościołem, po którym w Trzęsaczu zostały dziś tylko ruiny. Zobaczymy je bardzo blisko plaży, co tylko dodaje uroku atrakcji. Co ważne, to dziś jedyna taka w Europie.
Świątynie wybudowano na przełomie XVI i XV wieku, około 2 kilometrów od brzegu morza, pośrodku wsi. W 1868 roku krawędź klifu znajdowała się już tylko metr od budowli, bo morze podmywało plażę. Ostatecznie w połowie XIX wieku kościół trzeba było zamknąć. Po latach morskie fale odsłoniły fundamenty zatopionego zabytku, jednak wiele jego części zostało zniszczonych.
Władze Trzęsacza postanowiły działać i ochronić resztki kościoła. Stworzono przy nich specjalną konstrukcję z umocnieniami, które bronią ruiny przed morzem do dziś. Znajdziemy je przy platformie widokowej w Trzęsaczu i z łatwością zrobimy sobie z nimi zdjęcia. To właśnie te tereny owiane są legendami. W grę wchodzi m.in. historia pewnej syreny. Wiele osób boi się, że nawet specjalne wzmocnienia nie zdołają wygrać z przepowiedniami, a kurort kiedyś przepadnie.
Morze zabierze polski kurort?
Zdaniem niektórych mieszkańców, Trzęsacz zagrożony jest przede wszystkim przez syrenkę Zielenicę, która doświadczyła krzywdy na miejscu. Legenda głosi, że niegdyś młody rybak Boguchwał złapał ją w sieci i szybko się zakochał. Okazało się, że syrenka jest najpiękniejszą spośród córek króla Bałtyku Pluskona i chciała, aby rybak, wypuścił ją do morskiego królestwa. Ten jednak zabrał ją do Trzęsacza i zmusił do małżeństwa. Zrozpaczona Zielenica zmarła po kilku dniach od tego wydarzenia, a następnie została pochowana w krypcie pod kościółkiem, nad brzegiem. Kilka lat temu na pamiątkę tego postawiono pomnik Zielenicy na okolicznym deptaku.
Jako że historia jest smutna, wiele osób wierzy, że niegdyś król mórz upominał się o swoją córkę i właśnie dlatego uderzał falami, o kościół niszcząc go i zabierając ciało Zielenicy. Ich zdaniem gniew ojca syrenki wciąż trwa i spowoduje całkowitą zagładę Trzęsacza, a w ochronie kościoła nie pomogą nawet zabezpieczenia. Czy faktycznie tak się stanie? Tego nie wiadomo. Na ten moment pomnik Zielenicy i ruiny kościoła pozostają bezpieczne.
Czytaj też:
Potężny las wkrótce wyłoni się z morza. Wtedy można go zobaczyć nad BałtykiemCzytaj też:
Bałtyk oazą inwestycyjnego spokoju