Podróżowałam pociągiem przez Włochy. 5 regionów, 7 miast i obłędne widoki

Podróżowałam pociągiem przez Włochy. 5 regionów, 7 miast i obłędne widoki

Dodano: 
Pociągami przez Włochy
Pociągami przez Włochy Źródło: Archiwum prywatne / Paulina Kopeć
Czy myśleliście kiedyś o tym, by podróżować przez Włochy pociągiem? Przeżyć kilka city breaków w ramach jednego wyjazdu? Ten pomysł miałam w głowie od dawna. Wystarczył dobry plan i wybór odpowiednich biletów w dobrej cenie. Odwiedziłam 7 miast w 10 dni, czując, że to mój żywioł.

Dłuższa podróż przez Włochy była jednym z moich marzeń. Nie chciałam, by skończyła się już po trzech dniach, choć jednocześnie wiedziałam, że na ten moment nie będę w stanie poświęcić na nią miesiąca czy dwóch – to zdecydowanie zbyt kosztowne i wymagające. Ostatecznie udało mi się zrealizować 10-dniową wyprawę, która na pewno zostanie w mojej pamięci na zawsze. Na liście miejsc do odwiedzenia umieściłam najpopularniejsze miasta w kraju, choć nie zabrakło też przestrzeni na uroczą i klimatyczną perełkę nad morzem – tam dało się odpocząć od tłumów. Idealnie byłoby jeździć z miejsca na miejsce kamperem, jednak ostatecznie postawiłam na pociągi. Wraz z moim współtowarzyszem minęliśmy nimi aż 5 regionów. W niektórych widoki były wyjątkowo bajeczne.

Pociągami przez Włochy

Czy warto podróżować pociągami po Włoszech? Jeśli zadajecie sobie to pytanie, być może moje ostatnie doświadczenie ułatwi wam znalezienie odpowiedzi. Planując taką podróż, warto wziąć pod uwagę, że tamtejsze pociągi są szybkie, wygodne, a bilety da się kupić w przystępnych cenach.

Najpierw doleciałam do Wenecji samolotem, a z tego miasta przez cały czas przemieszczałam się już pociągami do kolejnych. Sprawdziłam, w jakim tempie można się przedostać z punktu A do B i na podstawie tego zdecydowałam, jakie rodzaje biletów wybrać. Warto pamiętać, że najlepiej kupić je poprzez oficjalną stronę internetową tamtejszego przewoźnika trenitalia.com, którą można przeglądać także w języku angielskim. Tam sprawdzicie wszystkie informacje na temat aktualnych ofert – w tym promocyjnych – oraz dostępnych połączeń.

W trakcie podróży

Jest wiele możliwości. Pociągi regionalne mają ważną zaletę

Wybierałam głównie pociągi regionalne. Są najtańsze i jeżdżą wolniej niż ich konkurenci np. pociągi dużych prędkości Frecciarossa, Frecciargento czy Frecciabianca. Mimo to jednym z ekspresowych też udało mi się pojechać. Skorzystałam m.in. z biletu 3-dniowego w ramach Italia in Tour, który uprawnia do nieograniczonych przejazdów oraz przesiadek, jednak tylko w ciągu trzech następujących po sobie dniach. W tym przypadku nie miało znaczenia, czy zakupiłam bilet z wyprzedzeniem. Cena biletów na pociągi regionalne zawsze jest taka sama, choć różni się w zależności od długości odcinka trasy.

Inaczej jest w przypadku pociągów dużych prędkości. Wtedy im szybciej kupimy bilet, tym mniej zapłacimy. We Włoszech można to zrobić nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem! Przykładowo mnie udało się kupić bilet z Pizy do Rzymu na pociąg Frecciabianca za 14,90 euro, czyli około 63,68 zł. Tutaj obowiązuje rezerwacja miejsca. Więcej zapłacicie m.in. za pierwszą klasę. Trenitalia każe też dopłacać do biletów, jeśli chcecie mieć możliwość ich wymiany lub zwrotu. Ja wybrałam klasyczną i najbardziej ekonomiczną opcję.

Warto dodać, że w tym przypadku do pokonania była dość długa trasa – 335 km. Podróż zajęła 3 godziny i 10 minut. Są pociągi jeszcze szybsze i droższe, które jadą nawet 2 godziny. Rezygnując z pociągów regionalnych, zapłacicie więcej, ale skrócicie czas podróży. Przykładowo z Wenecji do Bolonii można dojechać już w 1,5 godziny, a ja jechałam nieco ponad 2 godziny, jednak płacąc ponad połowę mniej.

Pociąg regionalny

Tyle kosztowały pociągi:

  • Bilet 3-dniowy Italia in Tour – 35 euro (przejazd do Bolonii, Florencji i Pizy), czyli ok. 149,50 zł
  • Bilet z Pizy do Rzymu – 14,90 euro, czyli około 64 zł
  • Bilet z Rzymu do Anzio – 3,60 euro, czyli około 15 zł
  • Bilet z Anzio do Neapolu – 13,75 euro, czyli około 58 zł

To daje łącznie ok. 286,50 zł za 6 przejazdów. Czy to dużo? Warto zauważyć, że czasem w Polsce płacimy tyle za jeden bilet w Pendolino, więc na pewno nie uważam, że przepłaciłam.

Jadę przez WłochyNa dworcu we Florencji

„Regionale jest chyba tak szybki jak nasz Pendolino”

Zapytacie: „A co z komfortem jazdy, punktualnością przewoźników i czasem przejazdów?” Odpowiedź pozytywnie was zaskoczy. Nie spodziewałam się aż tak dobrych warunków. Pociągi regionalne są wygodne, klimatyzowane, piętrowe i mają dużo miejsca na bagaże czy rowery. Łatwo też zająć miejsce siedzące. Podczas mojej podróży niemal nigdy nie przeciskałam się w tłumach, choć na niektórych stacjach dosiadało się więcej osób i bywało tłoczno. Mimo to na miejscu zawsze byliśmy o planowanej godzinie, bez opóźnień. Myślę, że ciągu tak wielu dni w Polsce na pewno zdążyłabym trafić na jakąś awarię, ale kto wie? Może też miałabym szczęście?

Co ciekawe wbrew pozorom, jedynym pociągiem, który przyjechał później, był ten szybszy i droższy typu Frecciabianca. Mimo to opóźnienie wyniosło około 10 minut, więc nie było aż tak odczuwalne. Druga klasa we włoskich pociągach ma podobny standard do tego w PKP Intercity. Na pasażerów czekają stoliki, gniazdka do ładowania telefonu i Wi-Fi, które jednak nie zawsze działało.

Nowoczesne miejsca na rowery w pociągu regionalnym

Czy pociągi jeździły szybko? W moim odczuciu tak. „Regionale jest chyba tak szybki jak nasz Pendolino” – takim zdaniem podzielił się raz ze mną mój współtowarzysz. Ze śmiechem przyznałam, że to całkiem trafne spostrzeżenie. Zwykle przejazd z miasta do miasta zajmował około dwóch godzin. Najszybciej dojechałam z Florencji do Pizy czy Rzymu do Anzio – w ok. godzinę.

Warto wspomnieć jeszcze o tamtejszych kontrolach. Podczas całej podróży wewnątrz pociągu regionalnego nawet raz nie musiałam pokazywać biletu. Wyjątkiem była Frecciabianca z obowiązkową rezerwacją miejsca. Tam z kolei konduktor nie wymagał pokazania dowodu osobistego, tak jak u nas w PKP. Zawsze korzystałam z biletów w wersji elektronicznej z kodem QR gotowym do zeskanowania – aktualnie one nie wymagają już żadnego kasowania. Kontrole się zdarzały, ale przed wejściem na peron np. w Rzymie. Osoby bez biletu nie mogły na niego wejść. Obsługa wszędzie była uprzejma i pomocna.

Spokój we włoskim pociągu regionalnym

Najlepsze widoki na pociągowej trasie

Powód, dla którego warto podróżować po Włoszech pociągami to nie tylko punktualne, wygodne, względnie niedrogie i dobre połączenia, ale też piękne widoki, które można obserwować na trasie. Pamiętam, że już jadąc z Wenecji do Bolonii, zachwycałam się uroczymi polami i górami, jednak prawdziwy raj czekał w Toskanii, na trasie z Pizy do Rzymu oraz z Anzio do Neapolu.

To było coś niesamowitego. Na pierwszej ze wspomnianych tras, czyli Piza – Rzym jechałam wzdłuż Morza Liguryjskiego i Tyrreńskiego. Były takie momenty, że trasa pociągu biegła niemal tuż przy wodzie. Z jednej strony widać było góry, z drugiej rajski błękit, do tego charakterystyczne nadmorskie sosny i urocze domostwa. Wrażenie robiły też ciemne tunele wydrążone w skałach. Co jakiś czas pociąg wtapiał się w całkowitą ciemność, a ja miałam świadomość, że dopiero za kilka minut znów ujrzę światło.

W drodze do Rzymu. Wzdłuż morza

Przez szczególnie długie tunele jechaliśmy na trasie z Anzio/Rzymu do Neapolu. Na odcinku Rzym-Cassino-Neapol widać było też wyjątkowo wysokie i potężne wzniesienia oraz zatokę. Przez większość czasu z trudem odrywałam wzrok od widoków za oknem. Próbowałam też robić zdjęcia, choć, gdy pociąg pędził, nie zawsze się to udawało. Podsumowując, podróż pociągiem z miasta do miasta we Włoszech to ciekawa i warta rozważenia atrakcja. Szczególnie mogę polecić dwa wspomniane odcinki – jeden łączy Toskanię z Lacjum, drugi Lacjum z Kampanią.

W drodze do Neapolu

„Ale czy w 10 dni to wszystko zobaczysz?”

Takie słowa usłyszałam od jednej z osób, której przedstawiłam swój plan podróży. Był to raczej głos sceptycyzmu, ale też zmartwienia, spowodowanego brakiem wiary w to, że mój pomysł może mieć sens. Takie zdania mogą zasiewać ziarna zwątpienia i tak, też było w moim przypadku. Ostatecznie szybko się z nich otrząsnęłam. Myślę, często wystarczy, że sami wierzymy w nasze marzenia – nawet szalone, a może zwłaszcza w te szalone! Od nich czasem najłatwiej nas komuś odwieść.

Ja zechciałam odwiedzić Wenecję – w tym wyspę Burano, Bolonię, Florencję, Pizę, Rzym, Anzio i Neapol – w tym wejść na wulkan Wezuwiusz. To łącznie 5 regionów – Wenecja Euganejska, Emilia-Romania, Toskania, Lacjum oraz Kampania. Przeglądając różne blogi podróżnicze, widziałam, że wiele osób organizowało takie lub podobne podróże objazdowe. Niektórzy co prawda realizowali je samochodem lub z biurem podróży, jednak to nadal bardzo podobny klimat – jest dość dużo do zobaczenia w krótkim czasie, więc trzeba być gotowym na intensywne tempo.

W moim odczuciu najważniejsze jest to, by wiedzieć i rozumieć, na co się piszemy oraz to zaakceptować. Zrealizowany przez ze mnie plan nie byłby dobry dla osób, które nie lubią dużo chodzić, wstawać wcześnie rano czy codziennie pakować plecaka. To też nie dla tych, którzy czują, że zawsze muszą pobyć dłużej w danym mieście, by poczuć jego klimat. Oczywiście, tak byłoby idealnie i też lubię, gdy mam taką możliwość, z drugiej strony, wiem, że szybko się nudzę i wolę to uczucie, że ciągle jestem w drodze. Każdego dnia czekały na mnie zupełnie inne przygody, pełne nowych wyzwań, kolejny odcisk na palcu czy inna stacja kolejowa. Tym razem wybrałam właśnie taki styl, a włoskie pociągi na pewno mnie nie zawiodły.

Przez Włochy w 10 dni

Czy w tak intensywnym tempie podróży dało się zwiedzić wszystko, co mogłam w danym mieście? Oczywiście, że nie! Pomijałam m.in. wejścia do większości muzeów, galerii czy kościołów, choć np. w niewielkiej Pizie skorzystałam ze wszystkich najważniejszych obiektów. W Wenecji byłam dwa dni, a miasto to nie należy do dużych. Zwiedzając je nie tylko pieszo, ale też przy pomocy tramwajów wodnych można zobaczyć wiele, a na pewno to, co najpopularniejsze. To się udało.

Podobnie było z Neapolem, w którym też byłam prawie dwa dni, czy Rzymem i Watykanem, na które poświęciłam półtora dnia. Ważny był czas na regenerację i odpoczynek, który miałam m.in. na plaży nad morzem w Anzio. To, co się liczyło w przypadku tego wypadu, to dobry plan zwiedzania, dyscyplina i organizacja. Nigdzie nie jechałam nieświadomie, lecz zawsze z mapkami i trasami. Miałam też przy sobie wspierającą i pozytywną osobę, która Włochy znała znacznie lepiej ode mnie. Na końcu to, co najważniejsze, czyli dobre nastawienie, wiara w marzenie, humor i radosne podejście do każdej chwili. Dzięki temu mimo trudniejszych momentów czy zmęczenia, wszystko szło po mojej myśli.

Czytaj też:
Dojechałam rowerem z Gdańska na granicę z Rosją. Odkryłam mniej znane oblicze Mierzei Wiślanej
Czytaj też:
Przejechałam rowerem ze Świnoujścia do Gdyni. Było pięknie, ale momentami też niebezpiecznie

Źródło: WPROST.pl