Wymarzone miejsce na podróż blisko Polski. Góry z łatwą trasą i piękne schronisko czekają

Wymarzone miejsce na podróż blisko Polski. Góry z łatwą trasą i piękne schronisko czekają

Dodano: 
Przełęcz Pustevny w Czechach
Przełęcz Pustevny w Czechach Źródło: Wprost / Marzena Tarkowska
Czeski kraj morawsko-śląski przy południowej granicy Polski to niezwykła różnorodność – z byłych zakładów przemysłowych blisko tu do rzeki, parków i roślinnych zdobień na secesyjnych budynkach. A gdy oddalimy się od Ostrawy, odkryjemy piękno Beskidów – wszystko to bez wydania dużych sum.

„Jak w polskim mieście” – tak można pomyśleć, przyglądając się budynkom podczas spaceru po uliczkach Ostrawy. Trudno znaleźć bardziej przyjazne polskiemu turyście miejsce na krótką zagraniczną wycieczkę niż kraj morawsko-śląski w Czechach (odpowiednik naszego województwa). Ze względu na bliskość geograficzną każdy zrozumie tu język polski, a oferta i usługi turystyczne (w tym wycieczki) są adresowane także do Polaków. Polskie tłumaczenia przymocowano nawet w laminowanych obwolutach, do drewnianych ramp ścieżki widokowej w koronach drzew. Zwiedzanie od razu jest łatwiejsze.

Najbardziej „polskie” miejsce za granicą

Bliskość granicy sprawia, że to popularny kierunek dla wycieczek szkolnych z południowych województw Polski, ale z Warszawy też dostaniemy się tu szybko, w nieco ponad 4 godziny pociągiem lub autem, autostradą A1, a od granicy D1. Sposoby na poznanie tego regionu są dwa: na początek weekendowe zwiedzanie samej Ostrawy i jej atrakcji, albo poszerzenie wycieczki o okoliczną przyrodę(szczególnie wygodne dla zmotoryzowanych).

Bo choć trzecie co do wielkości miasto Czech turystom może się kojarzyć z byłym zakładem przemysłowym, to z poindustrialnych terenów Witkowic szybko można sobie zorganizować ucieczkę na łono natury. Teren tego kraju kształtem przypomina odwróconego konika morskiego, na dwóch jego końcach są góry – na pograniczu Czech i Słowacji znajduje się Beskid Morawsko-Śląski, a na północnym krańcu, bliżej jego „trąbki" dotykającej Polski – pasmo Jesioniki.

Przed górską wycieczką można odpocząć na leżakach w Pavilon w Ostrawie – bistro w parku, które otwiera się przy sprzyjającej pogodzie. Znajduje się pomiędzy zabytkowym centrum miasta a rzeką Ostrawicą.

Pavilon w Ostrawie

Ostrawa. Miasto-puzzle

Specjalista ds. polskiego rynku w Visit Ostrava Filip Witkowski porównuje układ miasta do puzzli. Najstarsze części to Morawska Ostrawa ze średniowiecznym rynkiem oraz Śląska Ostrawa z zamkiem – należąca jeszcze do 1919 r. do Polski. Chociaż w 1924 r. powstała Wielka Ostrawa, która wchłonęła jeszcze 6 morawskich gmin (wraz z przemysłowymi Witkowicami), to obie najbardziej znane turystom części – Morawska i Śląska połączyły się dopiero w 1941 roku.

Ostrawa rozrastała się jeszcze w XX wieku. W latach 50., we wsi Poruba powstała zabudowa mieszkaniowa, oddalona od huty i kopalni, żeby mieszkańcy oddychali czystym powietrzem, a już siedem lat później była wioska stała się częścią miasta.

Jak ułożyć swoje puzzle, zwiedzając kraj morawsko-śląski? Można wybrać np. przyrodę, historyczną architekturę Ostrawy i nowoczesne oblicze kraju morawsko-śląskiego, które chce przyciągnąć nowe grupy turystów, miłośników sztuki i sportu.

Z widokiem na góry

Z wieży Nowego Ratusza – siedziby władz miasta i najwyższego ratusza w Czechach sięgamy wzrokiem do szczytów Beskidów i przełęczy Pustevny.

Widok na Ostrawę z Nowego Ratusza

Żeby się tam dostać, z Ostrawy wystarczy niecała godzina drogi samochodem. Miejski krajobraz stopniowo zmienia się wtedy w zielone polany z niskimi domami. Docieramy do gminy Trojanovice. Tutaj znajduje się najstarszy wyciąg krzesełkowy Europy.

Wjazd kolejką na Pustevny

Wjazd kolejką na przełęcz Pustevny (1020 m n. p. m.) to z pewnością nie jest atrakcja dla osób z lękiem wysokości. Tym bardziej, że wsiadamy tylko do wagonika z poręczą zabezpieczającą, a nie gondoli, w której można się poczuć bezpieczniej. Widoki są jednak najlepszą nagrodą za pokonanie strachu.

Choć nie zdążyłam uchwycić na zdjęciu zająca, który w kilku pewnych susach pokonywał górską polaną, to jedno z tych wspomnień z podroży, które wracają od razu, gdy myślę o Pustevnym.

To bardzo popularne, turystyczne miejsce w Beskidzie Morawsko-Śląskim – widać to już po nowoczesnym, przeszklonym budynku restauracji przy górnej stacji kolejki czy corocznej wystawie zwierząt z piasku. „Zoo” na otwartym powietrzu to charytatywna wystawa, która ma zaprezentować gatunki zagrożone wyginięciem w Afryce, a figury są ich naturalnej wielkości.

Mimo mocno „przekształconego” charakteru tego miejsca w dzień powszedni, nawet na łatwym niebieskim szlaku Pustevny-Radhost (4 km długości) nie było tłoczno. Tego samego dnia spacerowaliśmy też po ścieżce w koronach drzew Stezka Valaška (Ścieżka Wołoska), gdzie pod górę wchodzi się drewnianymi platformami. Widok ze szklanego tarasu był zachwycający.

Na Pustevnym napotkaliśmy prawie wszystkie warunki pogodowe, z wyjątkiem śniegu i gradu. Podczas przejażdżki kolejką okolice spowijała mgła, w czasie obiadu zaczęła się ulewa, a gdy szliśmy w stronę posągu słowiańskiego boga Radegosta, wyszło słońce. Parująca woda stworzyła wymarzoną scenerię do zdjęć.

Altana na Pustevnym

Dzieła „poety drewna” na Pustevnym

Jeśli lubicie drewnianą architekturę zakopiańską, koniecznie trzeba zatrzymać się przy nieco kojarzących się z tym stylem budynkach schronisk Libusin i Mamenka. Mieszcząca się w tym pierwszym restauracja Libusin od wejścia zachwyca tak bardzo, że na początku zapomina się o jedzeniu.

W restauracji Libusin

Budynek odrestaurowano po pożarze w 2014 i otwarto pięć lat temu. Dzięki stylowemu wnętrzu to najbardziej „instagramowe” miejsce na Pustevnym (a przy tym o autentycznym charakterze) – przez długą chwilę każdy zachwyca się wnętrzem, zanim wybierze coś z dań lokalnej kuchni. Budynki w stylu „ludowej secesji” zaprojektował słowacki projektant Dušan Jurkovič, nazywany „poetą drewna”. Fascynowała go m.in. technika ludowych cieśli. W okolicy można też odpocząć na drewnianych ławkach zdobionych wyrzeźbionymi bobrami na oparciu.

Na Pustevnym

Restauracja oferuje tradycyjne posiłki lokalnej kuchni wołoskiej (czyli typowej dla Wołoszczyzny Morawskiej) i kilka ich wegańskich odmian – np. kaszę z warzywami.

Secesja i słynny ratusz

Skoro za sprawą Libusin sięgamy aż do końca XIX wieku, do naszych puzzli dodajmy jeszcze detale architektoniczne w Morawskiej Ostrawie. Miłośnicy secesji nie raz zrobią przystanek, by przyjrzeć się tutejszym budynkom – blisko hotelu City.City, przy ulicy Chopinovej zauważyłam ten budynek z wieżyczką i rzeźbionymi twarzami dziewcząt – po bliższym przyjrzeniu widać, że różnią się one od siebie.

Budynek przy ul. Chopinovej w Ostrawie

Wspaniały jest także pierwszy secesyjny budynek w Morawskiej Ostrawie – willa Juliusza Eisnera z 1903 r., która znajduje się tuż obok pomnika znanej piosenkarki Very Spinarowej. Nawet w tej zdobionej fasadzie znajdziemy przemysłowe odbicie historii regionu – kawałki węgla umieszczono w stiuku z roślinnymi zdobieniami. Eisner był dyrektorem generalnej dyrekcji kopalni węgla kamiennego Kolei Północnej Ferdynanda– stąd zlecony przez niego budynek nawiązuje do profesji właściciela.

Willa Eisnera w Ostrawie

Przypisanie stylu architektonicznego do budynku w Ostrawie może czasem spłatać figla. Wszyscy uczestnicy wycieczki początkowo uznali, że Nowy Ratusz w Ostrawie to pozostałość czasów komunizmu – nie tylko z zewnątrz stalowa wieża widokowa robi takie wrażenie. We foyer można się poczuć trochę jak w środku warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. Jednak modernistyczny budynek powstał jeszcze w 1930 r. W najbliższą niedzielę 28 września można go zwiedzić w ramach drzwi otwartych.

Kraj morawsko-śląski zmienia wizerunek

Ostatnim elementem układanki będzie nowoczesne oblicze kraju morawsko-śląskiego, zupełnie odmienne od schronisk Libusin. Region ma różne pomysły na zagospodarowanie terenów poprzemysłowych oraz terenów zielonych, by turystyka ożywiła koloryt tego miejsca. Jednym z nich jest galeria Plato, która z zewnątrz nie raczej nie kojarzy się z jej pierwotną funkcją.

To była rzeźnia – pozostałość po historii XIX wieku, jeszcze z czasów Austro-Węgier. Dalszy postęp sprawił jednak, że produkcja weszła na wyższe obroty, aż w końcu budynek przestał pełnić swoją rolę. Po wielu latach miasto zwróciło się do architektów z prośbą o nową koncepcję dla tego zabytku. W ten sposób była rzeźnia zamieniła się w galerię sztuki współczesnej. Za nowy projekt odpowiada polski architekt Robert Konieczny z Katowic.

Jeszcze do 26 października w tym minimalistycznym wnętrzu obejrzycie wystawę polskiej artystki, Doroty Jurczak. Na zewnątrz galerii znajduje się ogród – w jednej z jego części można coś samodzielnie zasadzić.

Galeria Plato

Golf i artystyczny hotel

Turyści szukający aktywnego wypoczynku mogą znów zrobić skok na południe od miasta – do malowniczej miejscowości Czeladna, 38 km od Ostrawy. Tym razem nie po to, by zwiedzić miasteczko, ale pograć w golfa albo wziąć pierwszą lekcję pod okiem instruktora. To wszystko z widokiem na szczyty Beskidów.

Według naszego przewodnika Czesi wcale nie kojarzą tego sportu ze snobizmem. Ale nie jest tajemnicą, że takie ośrodki mają przekierować zainteresowanie bogatych turystów na mniej odkryte regiony Czech. To dobry pomysł, bo założony w 2001 roku Prosper Golf Resort Celadna Golf jest położony w pięknym miejscu – na rozległym zielonym terenie z oczkiem wodnym. Zamożni goście, a podobno także niektórzy artyści występujący na festiwalu muzycznym Colours of Ostrava, nocują też w artystycznym hotelu Miura w tej miejscowości. W hotelu znajduje się kolekcja dzieł sztuki, a na zewnątrz gości witają futurystyczne rzeźby Miejsce posiada nawet lądowisko dla helikoptera.

Golf w Czeladnej, po prawej hotel Miura

City break z tanią kawą

Ostrawa na pewno nie może konkurować pod względem liczby turystów z Pragą, która przyciąga tłumy do zamkowego kompleksu Hradczanów i imponujących mostów na Wełtawie. Dla osób szukających spokoju będzie jednak idealnym wyborem – miasto robi wręcz czasem wrażenie niepokojąco pustego. Jest jednak świetnie skomunikowane, dobrze się po nim spaceruje i oferuje wiele wycieczek tematycznych.

Trochę na przekór spokojowi Ostrawa w prospektach reklamowych promuje się trzema wykrzyknikami (VISIT OSTRAVA!!!) A czemu? Oznaczają one energię, kreatywność, siłę miasta. Hasło projektowało praskie studio, co nie wszystkim w Ostrawie się podobało.

– Dlatego miejska legenda mówi, że Prażak wpisał sobie wykrzykniki przy deadlinie tego zlecenia, ale o nim zapomniał. I tak oto powstało logo, które bardzo dobrze się sprawdza – mówi nam Filip.

Skoro ma być wyraziście – to nie obejdzie się bez gastronomii. W okolicach centrum i rynku Ostrawy znajdziemy zagłębie restauracji i kawiarni. Na uwagę zasługuje np. HogoFogo – bistro, które powstało w ceglanym domu, najstarszym przy ulicy Sokolskiej. Ceny będą w nim zbliżone do tych w warszawskich lokalach (56 zł za lunch z napojem). Blisko ratusza na kawę „speciality” wybierzcie się do Black Tree Cafe (ok. 14 zł za flat white).

Turyści podróżujący tropem dobrych smaków mogą zapoznać się ze stroną internetową Pojez (pojez.cz/pl)– mapy kulinarnej łączącej najlepsze lokale gastronomiczne w kraju morawsko-śląskim.

Wiecej obserwatorów po… powodzi

Filip Witkowski zauważył ciekawy paradoks – promocji Ostrawy w mediach społecznościowych nieco pomogła nie tylko przemyślana strategia, ale… powódź z września ubiegłego roku, o której na bieżąco informowano na polskojęzycznym profilu organizacji Visit Ostrava PL na Facebooku. Potrzeba śledzenia aktualnych informacji na temat przejazdu przez ważny węzeł komunikacyjny sprawiła, że profil zyskał nowych obserwujących. Dziś znajdziemy na nim informacje o najbliższych wydarzeniach kulturalnych, ciekawych miejscach i wycieczkach z polskim przewodnikiem w sezonie letnim. Miejsca w okolicy, które przez powódź ucierpiały, raczej nie są odwiedzane przez turystów, za wyjątkiem dworców, które po krótkiej przerwie spowodowanej kataklizmem znów są dostępne.

Z racji na swoje położenie Ostrawa przyciąga wielu jednodniowych turystów z Polski, którzy nie musza wydawać tu na nocleg i tego samego wieczora wrócą do domu. Ale jeśli chcemy poznać bliżej to miasto i kraj morawsko-śląski, nocleg lepiej zarezerwować. Nawet trzy dni w tym regionie można wypełnić atrakcjami po brzegi.

Jedni dla festiwalu, inni dla gór

Niestety, w Ostrawie nie przenocujemy w Domu Polskim. Była ostoja polskości w tym mieście w ostatniej fazie swojej działalności była hotelem. Pomimo dobudowania do niej nowej części, nie podołała problemom finansowym i dziś stoi pusta. Jednak nie trzeba tu tropić polskich śladów. Każdy dociera z innych powodów. Jedni – jak ja, poznają je przy okazji festiwalu Colours of Ostrava w Dolnych Witkowicach, inni zaczynają z dala od miasta. Na przełęczy Pustevny spotkałam Polaków z Krakowa, którzy na wędrówkę przyjechali, wracając z wycieczki objazdowej po Niemczech.

230 koron czeskich, czyli 49 zł za przejazd kolejką w obie strony – tyle kosztuje oderwanie się od codzienności na szczytach położonych bliżej słowackiej granicy. Warto poszukać swojego sposobu na odkrywanie kraju morawsko-śląskiego – znanego z przemysłu, ale znajdującego się objęciach gór na obu końcach.

Do kraju morawsko-śląskiego zaprosiła nas Czeska Centrala Ruchu Turystycznego CzechTourism. Organizator nie ingerował w treść relacji.

Czytaj też:
Festiwal i znana atrakcja turystyczna w jednym. Można na niego spojrzeć z blisko 80 metrów
Czytaj też:
Powodzie nie odstraszyły turystów. W 2025 r. poznają region blisko Polski

Źródło: Wprost