Byłam nad najpiękniejszym jeziorem w Europie. Nigdzie nie znajdziecie tak dobrych kremówek

Byłam nad najpiękniejszym jeziorem w Europie. Nigdzie nie znajdziecie tak dobrych kremówek

Dodano: 
Jezioro Bled w Słowenii
Jezioro Bled w Słowenii Źródło:Archiwum prywatne / Alicja Miłosz
Jedno z najgorętszych jezior w Alpach zachwyca o każdej porze roku. Zjecie tu popularny deser i popłyniecie tradycyjną łodzią na wyspę.

To mój trzeci raz w Słowenii i, choć z upływem czasu widok na bledzkie jezioro wywołuje u mnie nieco mniejszy zachwyt, wciąż wracam tu z wielką radością. Polecam je też bez zastanowienia turystom spoza Europy jako topową atrakcję na Starym Kontynencie. Jedno z najgorętszych jezior alpejskich, które zachwyca zarówno latem, jak i zimą, króluje w wielu rankingach na najpiękniejszy zbiornik wodny tej części świata. Rezerwujcie hotel lub camping na weekend w Bledzie, bo naprawdę warto. Szczególnie dla ciastek z kremem.

Jezioro Bled w Słowenii

Niewielki kraj ściśnięty gdzieś pomiędzy Europą Zachodnią, Włochami i bałkańskim tyglem oferuje znacznie więcej, niż wskazywałby na to jego rozmiar. Obok Lublany, Jaskini Postojnej i nadmorskiego miasteczka Piran, turyści chętnie wybierają się do Triglavskiego Parku Narodowego, jedynego tego typu obszaru w całej Słowenii. To tu znajduje się najwyższy szczyt kraju i całych Alp Julijskich, Triglav, wznoszący się na wysokość 2864 m n.p.m. Jadąc w jego kierunku autostradą E61 mijamy Bled, 5-tysięczną miejscowość z jeziorem o tej samej nazwie. To właśnie jezioro jest odpowiedzią na niespodziewany wzrost liczby „mieszkańców” miejscowości, która w trakcie wysokiego sezonu ulega podwojeniu. Turyści najchętniej odwiedzają Bled latem, kiedy mogą oddawać się kąpieli w krystalicznej i wyjątkowo jak na Alpy ciepłej wodzie, którą jezioro zawdzięcza położeniu w starym zagłębieniu tektonicznym i źródłom termalnym położonym w jego północno-wschodniej części. Zimą Bled przeżywa swój renesans podczas organizowanego w położonej nieopodal Planicy finału sezonu w skokach narciarskich, gdzie w tym roku powody do świętowania mieli również Polacy.

Jezioro Bled w Słowenii latem

Bled widziałam w sumie trzykrotnie – dwa razy w 2017 roku i ponownie dwa tygodnie temu, pod koniec marca. Przez lata nie zmieniło się tu właściwie nic. Wciąż jest tu ten sam senny deptak, to samo serce do zdjęć na drewnianym pomoście, te same kremówki. Nie wiem, czy od mojej ostatniej wizyty otworzono więcej obiektów gastronomicznych i czy znacząco wzrosły ceny hoteli. Siedem lat temu w sierpniu nocowałam tu na campingu tuż przy publicznej plaży, a zakupy robiłam w supermarkecie. Pobyt nad jeziorem w Bledzie będzie jednak udany w każdej wersji budżetu. Fani luksusowego wypoczynku znajdą ekskluzywne apartamenty z widokiem, centrum wellness Živa i restaurację fine diningową w zamku w Bledzie (no tak, jest tu jeszcze zamek!), a pozostałym z zupełności wystarczy krajobraz, który w Bledzie jest naprawdę nieziemski.

Wyspa na jeziorze i zamek

Turystyka uzdrowiskowa w Bledzie ma swój początek w XVIII wieku, a po I wojnie światowej rozpoczęła się tu budowa nowych hoteli, z których wiele pozostało do dziś. Sama miejscowość pierwszej wzmianki doczekała się prawie 1000 lat wcześniej. Znakiem wczesnego osadnictwa jest m.in. Kościół Matki Bożej Marii na Jeziorze, który w fundamentach skrywał ślady pięciu poprzedników – najwcześniejsza absyda pochodziła z VIII wieku, czasów popularyzacji chrześcijaństwa w Europie. Przez wieki udanie się na wyspę powstałą naturalnie w wyniku działań tektonicznych było związane z pielgrzymowaniem. Dziś rejsy tradycyjnymi słoweńskimi łodziami pletna, kajakami i deskami SUP są ulubioną rozrywką turystów. Większość wypożyczalni, przy dobrych warunkach pogodowych, działa również zimą, oferując możliwość obejrzenia ośnieżonej, bajkowej wysepki przypominającej słynną wioskę Hallstatt, która zainspirowała twórców Disneya do stworzenia „Krainy Lodu”. W tym przypadku sama podróż jest główną atrakcją – innych na niewielkiej wysepce o powierzchni niecałego hektara, oprócz rzeczonego kościoła, nie ma wielu. Znajdziemy tu posąg Marii Magdaleny, małą gotycką latarnię morską, plebanię, zakrystię i dwa domy. Turystom podoba się szczególnie zawieszony w kościele dzwon, który podobno spełnia życzenia.

Tradycyjne łodzie w Bledzie

W samej okolicy Triglavskiego Parku Narodowego jezior jest więcej. Jadąc samochodem w głąb kraju, w niecałe 30 minut możemy wybrać się nad Bohinij, największy słodkowodny zbiornik w Słowenii. Otoczone przez niewielkie wioski morenowe jezioro będzie dobrym wyborem dla osób, które uważają Bled za zbyt skomercjalizowany, lub tak jak ja, widziały go już kilkukrotnie. Obok znajduje się 78-metrowy wodospad Savica. Po uiszczeniu opłaty za wstęp (3 euro w przypadku osób dorosłych) dojdziemy jednak do metalowej bramy, która oddziela nas od przepaści. Bryzę wodospadu możemy sobie więc jedynie wyobrazić, podziwiając roztrzaskującą się o skały wodę z daleka. W tym roku po raz pierwszy wybrałam się także nad jezioro Jasna, choć tu wizytę zdecydowanie zakłócił szalejący w pierwszych dniach wiosny deszcz. Choć to wyjątkowej urody miejsce, połączone ze sobą jeziora składające się na Jasną są sztucznymi zbiornikami, które urządzono jedynie dla uciechy turystów przyjeżdżających do Kranjskiej Gory.

Jezioro Bohnij w SłoweniiJezioro Bohnij w Słowenii

Bledzkie kremówki

Gdy zapytasz obcokrajowców, z czym kojarzy im się Bled, część wskaże na wyspę i średniowieczny zamek na wzgórzu. Druga połowa (w tym ja) z pewnością wspomni o łodziach i kremówkach. Skupmy się więc na najważniejszym – jedzeniu. Słoweńska kuchnia raczej nie ma szans na kulinarny podbój Europy, choć ze względu na położenie kraju, znajdziemy tu wiele międzynarodowych wpływów. Znalazło się też miejsce dla kremówek, które wielu Polakom kojarzą się z Wadowicami. To ciastko jest symbolem wakacji w Bledzie – znajdziemy je w każdej restauracji. I choć to kontrowersyjne, od tych zjedzonych raz w przypadkowej kawiarni w Wadowicach, bledzkie lubię zdecydowanie bardziej.

Kremówka z Bledu

Koszt takiej przyjemności? Od 4 do 7 euro za solidną porcję pochodzącego z Francji specjału, który stał się towarem eksportowym niewielkiej słoweńskiej miejscowości. W 1953 roku oryginalną recepturę opracował Ištvan Lukačević pracujący wówczas w hotelu Sava. Kampania marketingowa zdecydowanie się udała. W mieście mijam billboardy z kremówkami, w sklepach z pamiątkami kremówkowe magnesy. Brakuje jedynie wielkiego pomnika-kremówki, ale jestem pewna, że kiedyś powstanie i zdetronizuje „Serce Bledu” w konkursie na najbardziej przereklamowaną atrakcję miasteczka.

Serce w BledzieCzytaj też:
To miejsce nazywane jest „polskim Como”. Włoski klimat tylko 60 km od Wrocławia
Czytaj też:
Unikatowe jeziorko w Beskidach zagrożone. Warto je zwiedzić, zanim zniknie

Źródło: WPROST.pl