W sobotę 30 grudnia doszło do śmiertelnego wypadku z udziałem rekina. Jednak zagraniczne media dopiero teraz podają szczegóły zdarzenia. Drapieżnik zaatakował 39-letniego surfera tuż u wybrzeży hawajskiej wyspy Maui. Mimo szybkiego udzielenia pomocy nie udało się go uratować.
Atak rekina. Nie żyje 39-latek
Władze podały, że 39-letni Jason Carter zmarł w wyniku ataku rekina na Hawajach. Do wypadku doszło w sobotę 30 grudnia. Drapieżnik rzucił się na ofiarę. Na pomoc poszkodowanemu ruszyli świadkowie zdarzenia, którzy też wezwali na plażę policję.
Policja przybyła na miejsce w pobliżu zatoki Paia na Maui około godziny 11:20. Funkcjonariusze zajmujący się bezpieczeństwem oceanicznym przetransportowali Cartera na brzeg po tym, jak doznał obrażeń podczas „spotkania z rekinem”. Następnie zabrano go do szpitala. Niestety w placówce stwierdzono zgon.
Szokująca relacja świadków zdarzenia
W wywiadzie dla NBC świadek tragedii opowiedział o ataku i porównał wielkość rekina do samochodu terenowego.
„Rekin zaczął go gryźć i ciągnąć w dół” – powiedział jeden mężczyzna. „Płetwa grzbietowa była prawie tak duża jak ciało poszkodowanego. Trudno było usłyszeć jego krzyk” – dodał.
Po incydencie Baldwin Beach Park i Lower Pā’ia Park zostały zamknięte i ustawiono przy nich znaki ostrzegawcze. Ratownicy patrolowali obszar na lądzie, ale też z góry, z helikoptera.
Według szacunków NBC w 2023 r. na Hawajach zgłoszono osiem zetknięć z rekinami, a sobotni atak był pierwszym, który zakończył się tragicznie. Z kolei w 2022 r. w raporcie dotyczącym ataków rekinów znajdującym się w Muzeum Historii Naturalnej Florydy odnotowano 108 interakcji rekin-człowiek na całym świecie. Spośród nich 57 dotyczyło niesprowokowanych ataków rekinów, a dziewięć zakończyło się śmiercią ofiar.
Czytaj też:
Niespodziewany atak rekina. Nie żyje nastolatekCzytaj też:
Wieloryb podpłynął tak blisko, że turyści mogli go pogłaskać. Zwierzę nie żyje