Popularna wśród Polaków wyspa po raz kolejny stała się miejscem protestów przeciwko zbyt dużej liczbie odwiedzających. Lokalni aktywiści zablokowali plażę w stolicy Majorki, aby mieszkańcy mogli w spokoju cieszyć się odpoczynkiem na wybrzeżu. Konflikt na Balearach pomiędzy przyjezdnymi zza granicy a rezydentami zaostrza się od kilku miesięcy. Sytuacja jest poważna nie tylko na Majorce, ale także słynącej z głośnych imprez Ibizie.
Kolejna odsłona protestów na Majorce
Przeciwko turystom pogarszającym jakość życia na wyspie mieszkańcy Majorki protestują niemal w każdym tygodniu. Zrzeszeni w lokalnych organizacjach aktywiści gromadzą się nie tylko na ulicach miast, ale także w zatłoczonych kąpieliskach. W niedzielę 11 sierpnia niezadowoleni Hiszpanie udali na obleganą przez zagranicznych gości plażę Playa de Palma w stolicy wyspy. „Zatrzymaj niszczenie Majorki” czy „Zajmijmy nasze plaże” – między innymi takie hasła tym razem można było znaleźć na transparentach. Następnie cały zebrany tłum wspólnie wskoczył do morza. Protestujący domagają się do rządu przede wszystkim wprowadzenia limitów odwiedzających. Niestety do tej pory nie doczekali się spełnienia nawet części swoich postulatów.
Liczba turystów rośnie
„W 2023 roku Baleary odwiedziło około 14 milionów gości z zagranicy. W tym roku tuż przed wakacjami liczba turystów zagranicznych przekroczyła 6 milionów, co oznacza wzrost o 8 procent” – czytamy w hiszpańskich mediach. To właśnie Palma de Mallorca jest pierwszym miejscem, do którego przylatują zagraniczni goście. Wielu z nich zostaje w miejscowości, podróżując do położonych w okolicy turystycznych atrakcji. Wpływa to na wysokie ceny nieruchomości oraz trudności w korzystaniu z miejskiej infrastruktury. Nie do zniesienia staje się także przebywanie na plażach. Podobne problemy spotykają także mniejsze miasteczka na wyspie.
Czytaj też:
To nie koniec protestów przeciwko turystom. W tym miejscu mogą wybuchnąć kolejne zamieszkiCzytaj też:
Problemy w najsłynniejszym polskim uzdrowisku. Chodzi o przykry zapach