Podróżni, którzy kilka dni temu postanowili kupić bilety na podróż z australijskimi liniami Qantas, mieli sporo szczęścia. Korzystali z tanich lotów pierwszą klasą z Australii do USA, a wszystko to z powodu usterki przewoźnika. Co teraz z ich kartami pokładowymi?
Usterka w Qantas. Bilety za grosze
O sprawie poinformowały zagraniczne media m.in. CNN. Odkryto, że bilety, które kosztują od 11 do nawet 28 tys.dolarów australijskich, czyli około 73 tys. złotych można było nabyć o 85 proc. taniej. Wyjątkowa zniżka przypadła do gustu klientom, dlatego ci postanowili działać.
Przez błąd w Qantas bilety za grosze kupiło przez internet 300 osób. Za jeden płacili po około 3400 zł dolarów. Warto dodać, że cena dotyczyła klasy biznes. Później błąd został naprawiony i kwota była już taka jak zwykle.
Qantas skomentował sprawę
Linia lotnicza szybko wyjaśniła, że chodziło o usterkę i błąd w kodowaniu systemu. „Niestety w tym przypadku cena biletu była zbyt dobra, aby mogła być prawdziwa” – stwierdzono w oświadczeniu.
Osoby, które kupiły dobre bilety za bezcen, nie stracą swoich miejsc, jednak będą musiały liczyć się z drobnymi zmianami. Qantas zapowiedział, że dokona zmiany rezerwacji pasażerów klasy biznes „w geście dobrej woli” bez dodatkowych kosztów. Osoby, które nie będą zadowolone z takiego rozwiązania, otrzymają pełny zwrot gotówki.
Przewoźnik zachował się bardzo ostrożnie i starał się nie zdenerwować pasażerów. Wyciągnięto wnioski z sytuacji, która miała miejsce rok temu. Wtedy, gdy podróżni kupili tanie bilety przez bardzo podobny błąd, linia postąpiła inaczej. Odwołano „tanie loty”, a ponad 86 tys. osób straciło możliwość podróży. Australijskie organy regulacyjne oskarżyły wtedy Qantas o sprzedaż biletów na ponad 8 000 lotów, które linia lotnicza odwołała. Nie obyło się bez kary w wysokości około 80 mln dol. Część tych pieniędzy przyznano poszkodowanym klientom w ramach rekompensaty.
Czytaj też:
Przez pomyłkę sprzedawali bilety po 5 zł. Linia stwierdziła, że będzie je uznawaćCzytaj też:
Linia pomyliła karty pokładowe pasażerek. Wsiadły do złych samolotów