Irlandzki przewoźnik Ryanair wprowadził niecodzienny obowiązek dla osób podróżujących z Republiki Południowej Afryki. Pasażerowie lecący do Wielkiej Brytanii zostali zobligowani do udowodnienia swojego pochodzenia. W tym celu podróżni muszą zdać test z języka afrikaans. Osoby, które nie przejdą sprawdzianu, nie mogą wejść na pokład. Przewoźnik zwraca im koszt zakupu biletu.
Test z języka przed wejściem do samolotu Ryanair
Skąd pomysł na testy językowe? Ryanair w oświadczeniu przesłanym redakcji BBC wyjaśnia, że ma to związek ze „znacznie zwiększoną liczbą przypadków używania fałszywych paszportów południowoafrykańskim w celu wyjazdu do Wielkiej Brytanii”. Jak podkreśla brytyjska telewizja, za przewiezienie pasażera na podstawie sfałszowanego paszportu liniom lotniczym grożą wysokie kary rzędu 2 tys. funtów.
Od decyzji przewoźnika odcina się brytyjski rząd, który tłumaczy, że nie wymagał dodatkowych testów. Kontrowersje wywołuje fakt, że Ryanair nie potwierdza stosowania podobnej praktyki wobec mieszkańców jakiegokolwiek innego kraju.
Kontrowersyjny afrikaans. „To był język apartheidu”
Jak podkreśla BBC, afrikaans to zaledwie jeden spośród 11 języków urzędowych, które obowiązują w RPA. W dodatku kojarzony jest z kolonializmem jako język białych Afrykanerów. Linie lotnicze nie wyjaśniają, dlaczego zdecydowały się na test właśnie z tego języka. W RPA posługuje się nim wg szacunków około 60 proc. społeczeństwa, z czego tylko poniżej 1 proc. czarnej populacji. Według spisu powszechnego z 2011 roku afrikaans jako pierwszy język wymienia tylko 13 proc. mieszkańców.
BBC rozmawiała z jednym z pasażerów, który musiał rozwiązać test. – To był język apartheidu – oburzał się Dinesh Joseph. Reporterka BBC z RPA Nomsa Maseko mówi, że po ukończeniu szkoły przysięgła nigdy nie mówić w afrikaans i że nie zdałaby testu.
Narzucenie języka afrikaans było jedną z przyczyn powstania w Soweto w 1976. W trakcie zrywu przeciwko apartheidowi zginęło co najmniej 170 osób, głównie uczniów.
Czytaj też:
Tanie loty na wakacje? Do Włoch za mniej niż 200 zł. Jest też urlopowa perełka