Szczecińska Arkonka, bo tak oficjalnie nazywa się pływalnia zwana „szczecińską Majorką”, nie ma ostatnio dobrej passy. Basen już drugi raz w tym miesiącu musiał zostać zamknięty z powodu wykrycia w wodzie bakterii ropy błękitnej. Walka o uzdatnienie wody nie będzie łatwa.
„Szczecińska Majorka” zamknięta. Podjęto już działania mające uzdatnić wodę
We wtorek przed południem miejskie służby poinformowały o zamknięciu najpopularniejszego kąpieliska w Szczecinie – Arkonki. Powodem było wykrycie przez Zakład Usług Komunalnych bakterii ropy błękitnej. Niestety bakterie wykryto we wszystkich zbiornikach, przez co pływalnia będzie zamknięta do odwołania.
Zaledwie dzień wcześniej, w poniedziałek 27 czerwca miasto poinformowało o rekordowej frekwencji. „W piątek, sobotę i niedzielę obiekt odwiedziło ponad 16,5 tysiąca osób” – informowało miasto.
We wtorek komunikat nie był już tak optymistyczny. „Plusem tłumów na Arkonce jest zawsze gwarancja doskonałej zabawy. Minusem – zwiększone zagrożenie spowodowane zanieczyszczeniem wody. Niestety, nie mamy dobrych wiadomości. We wszystkich nieckach basenowych pojawiła się bakteria ropy błękitnej. Wykazały to badania przeprowadzone przez laboratorium” – pisano w komunikacie.
Rzecznik miasta ds. komunalnych i ochrony środowiska poinformował jednak, że już podjęto działania, których celem jest jak najszybsze otwarcie kąpieliska. – Już dzisiaj rozpocznie się mocne chlorowanie i obniżanie pH wody. Nie ma możliwości, by ktokolwiek w niej przebywał – informował. Dodał również, że w kolejnym etapie woda zostanie ponownie przebadana. – Na wynik trzeba będzie poczekać 2-3 dni. Jeśli w próbkach nie będą namnażały się bakterie – bramki obiektu ponownie zostaną otwarte dla mieszkańców – zakończył.
Nie ma pewności, w jaki sposób bakterie znalazły się w wodzie. Mogły one do niej trafić z ziemi. Przyczyną zanieczyszczenia wody mogli być również pływacy, którzy np. mieli w tym czasie problemy z pęcherzem.
Czytaj też:
Bilety wstępu i dwie godziny na opalanie. Tak Włochy chcą ochronić plaże przed turystami
Bakterie ropy błękitnej niebezpieczne, ale nie dla każdego
Bakterie ropy błękitnej powszechnie występują w środowisku. Znajdziemy je m.in. w wodzie, glebie, a także w przewodzie pokarmowym ludzi i zwierząt. Nie są one niebezpieczne, dopóki w organizmie nie pojawią się sprzyjające warunki do ich rozwoju. Mogą nimi być np. problemy z odpornością.
Lista objawów spowodowanych rozwojem tej bakterii jest bardzo długa i zależy od tego, gdzie doszło do zakażenia. Jeżeli rozwój następuje w układzie oddechowym, to pacjenci skarżą się na gorączkę, dreszcze, duszności, czy kaszel. Gdy bakterie atakują ucho, wówczas chorzy narzekają na ostre bóle, świąd, a w uchu pojawia się ropa. Skutkiem ich występowania w przewodzie pokarmowym są biegunki, bóle głowy i gorączki.
Leczenie zakażenia bakterią ropy błękitnej nie jest łatwe, ponieważ jest ona odporna na wiele antybiotyków. Właśnie dlatego podczas kuracji najczęściej wykorzystywane są dwa różne środki, a lekarze sprawdzają, który jest skuteczniejszy w danym przypadku.
Czytaj też:
Tłum turystów w basenie. W tle koncert gwiazdy disco polo