Brak pracowników na lotniskach oraz strajki i protesty pracowników, m.in. kontrolerów ruchu lotniczego oraz załóg linii, coraz bardziej daje się we znaki podróżnym. Europejskie lotniska zmuszają przewoźników do ograniczenia liczby połączeń. Ci sprawdzają z kolei, ile pasażerowie są w stanie zapłacić za lot – informuje „Rzeczpospolita”. Lufthansa oferuje jedynie najdroższe bilety, przez co chce ograniczyć popyt na latanie.
Dziennik zwraca m.in. uwagę na ceny połączeń z Warszawy do Nowego Jorku przez Frankfurt. „W LOT biletów w ekonomii na najbliższe rejsy już nie ma” – dodaje „Rz”. Podrożały też bilety do Azji. Połączenia do Tajlandii, Wietnamu, Japonii, czy na Bali realizowały Qatar Airways, czy Emirates. Bilety po 3-4 tysiące złotych nie są już dostępne. Za taką podróż trzeba zapłacić dwa razy tyle, co przed pandemią koronawirusa i to pod warunkiem, że bilet wykupi się wiele miesięcy wcześniej.
Prezesi linii lotniczych ostrzegali przed wzrostem cen
Wypełnienie trasy z Modlina do Barcelony Ryanaira wynosi już ponad 90 proc. O podwyżkach cen biletów prezesi linii lotniczych ostrzegali od miesięcy. Jako główny powód podawali wzrost cen za paliwo. „Rzeczpospolita” zauważa jednak, że „paliwo było drogie już wcześniej, a bilety były tańsze”. Wydatki linii lotniczych zwiększyły się w tej materii o jeden punkt procentowy.
Wyższe ceny biletów spowodowały również obniżenie procentu zajętych miejsc w samolocie, aby przewoźnik mógł na nich zarobić. Lotów jest jednak mniej, a linie mają za mało miejsc w maszynach i za dużo chętnych. Dotkliwe są również ograniczenia ze strony lotnisk, które powodują straty u przewoźników.
Koszt biletu z Warszawy do Amsterdamu wzrósł z 700 złotych do 2 600 zł
W drugiej połowie lipca za podróż LOT-em lub holenderskimi liniami KLM z Warszawy do Amsterdamu trzeba zapłacić 2 600 zł. Na początku maja bilet kosztował jedynie 700 zł. Problemu nie rozwiązuje np. wylot z innego miasta. Za wylot do stolicy konstytucyjnej Holandii z Gdańska trzeba liczyć się z ceną wynoszącą 3 100 zł. Z kolei Lufthansa poinformowała pasażerów z wyższym statusem w programie Miles&More o zamknięciu tzw. szybkich przejść dla pasażerów klas biznes i pierwszej.
Czytaj też:
Tej podróży z pewnością nigdy nie zapomną. Odwołany lot to dopiero początek