Turyści z Chin chcieli wynająć willę w Seulu. Nie sprawdzili jednak ceny i lokalizacji apartamentu. Gdy okazało się, że położony jest on na przedmieściach stolicy Korei Południowej, domagali się zwrotu wpłaconych już pieniędzy. Właściciele nieruchomości, zgodnie zresztą z regulaminem aplikacji Airbnb, nie zgodzili się na taki ruch.
Zemsta chińskich turystów
Zagraniczni goście nie zamierzali spędzić urlopu w dojazdach. Wynajęli inny apartament, a upartym właścicielom willi postanowili maksymalnie uprzykrzyć życie. Przez cały okres urlopu, czyli 25 dni, zużywali prąd i wodę w maksymalnych ilościach. Odkręcili wszystkie krany i zapalili światła we wszystkich pomieszczeniach. Zostawili też włączoną kuchenkę gazową, nie dbając o związane z tym ryzyko, czy nawet zwykłe marnowanie zasobów.
Przez 25 dni para 5 razy wróciła do apartamentu na przedmieściach, by sprawdzić jego stan. Poza tym jednak cały czas przebywała poza willą. Do właścicieli budynku w pierwszej kolejności zgłosił się dostawca gazu, ostrzegając o podejrzanie wysokim zużyciu. Następnie to samo powtórzyło się w przypadku wody i prądu.
Ogromne koszty zużycia mediów
Ostatecznie okazało się, że przez niecały miesiąc w willi zużyto 120 ton wody. Dziennikarze „South China Morning Post” policzyli, że tyle samo przeciętny człowiek zużyłby ww 3,5 roku. Łączny rachunek za media miał wynieść 1,5 tys. dolarów, czyli w przeliczeniu ponad 6,5 tys. zł. Z turystami oczywiście nie dało się już skontaktować. Opuścili Koreę Południową i wrócili do Chin.
Czytaj też:
Bilet elektroniczny rządzi się swoimi prawami. O tym muszą pamiętać turyściCzytaj też:
Nowe połączenie z polskiego lotniska. Nad morze w godzinę