Wyjazd na Majorkę przypłaciła rozwodem. Tak jej się dzisiaj żyje na wyspie

Wyjazd na Majorkę przypłaciła rozwodem. Tak jej się dzisiaj żyje na wyspie

Dodano: 
Kasia Jurkowska na Majorce
Kasia Jurkowska na Majorce Źródło:Archiwum prywatne / Kasia Jurkowska
Wyjechała na Majorkę jako szczęśliwa mężatka. Teraz jest sama, ale o powrocie do Polski nawet nie pomyślała przez sekundę. – Wiele osób pytało, czy Majorka mi coś zabrała, czy kazała sobie tak słono zapłacić za ten raj, który tutaj mam – mówi w rozmowie z Wprost.pl blogerka Kasia Jurkowska, która od czterech lat mieszka na Majorce. – Szczerze powiem, że nie do końca tak jest.

Polacy kochają Majorkę. Wyprzedzili Amerykanów i Rosjan pod względem zakupów nieruchomości w Hiszpanii. Szczególnie upodobali sobie właśnie tę wyspę. Na dom wydają tutaj minimum trzy miliony euro. Reklamę temu regionowi zrobił m.in. Robert Lewandowski. Ale Kasia Jurkowska przeprowadziła się na wyspę, zanim "Lewy" o tym pomyślał.

– Decyzja o przeprowadzce rodziła się przez parę lat. Zaczęło się od tego, że wyjechaliśmy wtedy jeszcze z moim mężem do Grecji i tam poznaliśmy człowieka, który ma ogromną agencję turystyczną organizującą wycieczki po Grecji. Byliśmy z nim na wyprawie i zaproponował mi pracę. No i zaczęłam się zastanawiać, że w sumie mogłabym się wyrwać z Polski do ciepłych krajów, pracować z ludźmi w fajnych okolicznościach. Ale potem zaczęliśmy myśleć racjonalnie: puścimy córkę do greckiej szkoły, ale po co ona ma się uczyć greckiego. Myśl o wyprowadzce została zasiana i zaczęliśmy myśleć o Hiszpanii, ze względu na język, który jest popularny na całym świecie – wspomina Kasia Jurkowska.

Dodaje, że na Majorkę trafiła z byłym mężem zupełnie przypadkiem.

– Akurat w tym terminie, w którym mieliśmy obydwoje urlop, nie było nic innego. Jechaliśmy z takim nastawieniem: aby było ciepło, aby było morze, plaża. Ale jak przyjechaliśmy, to się totalnie zakochaliśmy. Przyjechaliśmy tutaj pięć lat temu w lipcu, potem dwa razy w październiku i już w październiku podjęliśmy decyzję, że córka kończy szkołę podstawową w Polsce za kilka miesięcy i to jest bardzo dobry moment, aby zmienić jej otoczenie – dodaje blogerka. – Wpływ na decyzję o przeprowadzce miały różne aspekty: po pierwsze hiszpański, po drugie góry i morze w jednym miejscu, a także bliskość Polski. Ale później, jak zaczęliśmy jeździć po wyspie, to urzekło nas po prostu wszystko. Poznaliśmy tutaj także niesamowitych ludzi, w tym Polaków, którzy osiedlili się na wyspie. Pogadaliśmy trochę z nimi i uświadomiliśmy sobie, że tu jest wszystko inaczej.

Kasia Jurkowska na Majorce

Nie dbają o rzeczy, ale o relacje

Nie bez znaczenia był fakt, że na wyspie nie ma zimowej aury.

– Po czterech latach życia na Majorce jestem pewna, że słońce naprawdę odgrywa ogromną rolę w naszym życiu. W Polsce zawsze dobijało mnie to, że jak przychodziła zima, to było ciągle ciemno. Wstawałam rano do pracy – ciemno, wychodziłam z biura – ciemno. Wtedy nawet chyba nie byłam świadoma tego, jak to na mnie wpływa. Teraz wiem, że destrukcyjnie – przede wszystkim na psychikę – nie ma wątpliwości Kasia Jurkowska.

Jej zdaniem to właśnie ilość promieni słonecznych sprawia, że na Majorce żyją bardziej otwarci, uśmiechnięci i przyjacielscy ludzie. Co więcej, bardziej niż o rzeczy czy majątek dbają o relacje między sobą.

Tutaj jest dużo większa otwartość, taka życzliwość, tu się żyje. Na przykład na początku bardzo mnie zdziwiło, bo my w Polsce chcemy mieć coraz większe mieszkanie, coraz lepszy samochód, dom wykończony przez architekta... A tutaj w ogóle ludzie do tego nie przywiązują wagi. Oczywiście są tu fantastycznie wykończone rezydencje. Ale nawet milionerzy nie zawsze to robią. My przez trzy lata wynajmowaliśmy mieszkanie od bardzo zamożnego człowieka, ale nasz dom poza widokiem nie miał za wiele do zaoferowania. Co więcej jego prywatny dom wyglądał tak samo. Wszystko dlatego, że oni w domu tylko śpią. Dla nich życie się toczy na zewnątrz, życie się toczy z ludźmi – potwierdza Kasia Jurkowska. – Jak przeprowadziliśmy się na Majorkę, to kupiliśmy sobie duży telewizor i każdy, kto wchodził do naszego domu, zwracał uwagę na ten telewizor, że wow, jaki wielki. W Polsce to coś normalnego. Każdy ma duży telewizor, bo oglądamy dużo telewizji. Dla nich to nie jest normalne. Oni albo nie mają w domu telewizorów, albo mają jakieś takie malutkie, żeby obejrzeć wiadomości...

Rajskie życie i rozwód

Nie wszystko jednak po przeprowadzce na Majorkę ułożyło się jak w raju. Po wyjeździe okazało się, że o ile wyspa jest idealnym miejscem do życia dla Kasi, to dla jej męża już niekoniecznie. Para podjęła decyzję o rozwodzie. I chociaż Kasia była przerażona, jak poradzi sobie w obcym kraju sama, postanowiła pozostać na Majorce.

– Nawet przez chwilę nie miałam takiej myśli, aby po rozwodzie wrócić do Polski i opuścić Majorkę. Na moim blogu często pojawiało się pytanie, czy w związku z moim rozwodem Majorka mi coś zabrała, że kazała sobie tak słono zapłacić za ten raj, który tutaj jest. Ale to nie do końca tak jest. Rzeczywiście, rozwiedliśmy się po przeprowadzce na Majorkę. Ale to w ogóle mój drugi rozwód w życiu. Jestem taką osobą, która po prostu nie tkwi w czymś na siłę. Mam nadzieję, że mój były mąż Maciek był i będzie moim najlepszym przyjacielem i bardzo sobie cenię wszystkie lata, które spędziliśmy razem. Ale na Majorce okazało się, że jakby nie do końca jest nam razem po drodze. W związku z tym stwierdziłam, że musimy iść każdy z nas swoją drogą. Natomiast nigdy nie pomyślałam nawet przez chwilę, żeby wrócić do Polski – mówi Kasia Jurkowska. – Maciek natomiast podjął taką decyzję i się wyprowadził i teraz znów mieszka w Warszawie. On się chyba tutaj nigdy nie do końca czuł się u siebie. Na pewno brakowało mu zawodowych wyzwań.

Rozwód okazał się także nowym otwarciem. Psychologowie podkreślają, że często zamknięcie jednych drzwi, otwiera drugie.

– Rzeczywiście, jak się rozstałam z Maćkiem, wydarzyło się sporo zmian w moim życiu. Poznałam pewnych Niemców, którzy wciągnęli mnie w branżę eventową i w tej chwili pracuję głównie dla nich i organizuję różne imprezy i wydarzenia. Wcześniej zajmowałam się marketingiem internetowym – dodaje Kasia Jurkowska.

Polka na Majorce

Gruby Niemiec na plaży i wyjątkowy przewodnik

A po związku została wspaniała pamiątka w postaci przewodnika po Majorce napisanego wspólnie przez Kasię i Maćka.

– Od początku urzekło nas w Majorce i urzeka mnie to za każdym razem, że tutaj jest wszystko. W Polsce też mamy jeziora, morze, góry. Tylko wszystko bardzo daleko. A na Majorce w zasadzie wszędzie jedziesz godzinę. To jest taka podstawowa jednostka czasu na Majorce. Wstajesz w sobotę rano, jest ładna pogoda, myślisz sobie, poszłabym w góry. I po prostu jedziesz, za godzinę jesteś w górach, masz przepiękne trasy trekkingowe. Poza tym są też bardzo urokliwe miasteczka. Wiadomo plaże są też piękne, ale jak zdecydujesz się odkryć coś więcej niż te plaże, to naprawdę Majorka ma bardzo dużo do zaoferowania – wylicza Kasia Jurkowska. – Polacy kojarzą Majorkę z takim grubym, opalonym na czerwono Niemcem na plaży, że to są zatłoczone plaże, że jest głośno, rubasznie. I rzeczywiście w sezonie plaże są zatłoczone. Ale jeśli wyjdziesz z tego schematu plaża- morze, pójdziesz w góry, do pięknego zamku, pojeździsz po miasteczkach, zajrzysz do restauracji, które nie mają gwiazdek Michelin, ale za to są lokalne, to zobaczysz zupełnie inne oblicze wyspy.

Po spostrzeżeniach Kasi i jej byłego męża powstał specjalny przewodnik po Majorce widzianej właśnie ich oczami.

– Chcieliśmy pokazać ludziom coś innego niż tylko plaże. Ta część wyspy, w której my mieszkamy, czyli na wschodzie, ma piękne zatoczki, maleńkie, bardzo urokliwe plaże. Ale Majorka to też są wspaniali ludzie, fantastyczna kuchnia w małych lokalnych knajpach. No i piękne góry – gdziekolwiek nie wejdziesz wyżej, to widzisz morze. I wtedy wpadliśmy na pomysł, żeby napisać przewodnik. Sama chciałabym, żeby ktoś mi dał taki gotowy przepis na wycieczkę: tu zaparkujesz, tyle czasu zajmie ci dojście, tu smacznie zjesz. I tak stworzyliśmy ten przewodnik, który jest dostępny tez jako e-book. Każde miejsce zaznaczyliśmy w Google Maps, aby można było wygodnie znaleźć sobie to na telefonie czy czytniku – zapewnia Kasia Jurkowska.

Kasia Jurkowska w górach Majorki

Najwięcej restauracji na mieszkańca

To, co urzekło Kasię w Majorce, to także wspólnota, jaką tworzą jej mieszkańcy i ich chęć do bycia razem codziennie, w zwykłych życiowych czynnościach, ale i ważnych wydarzeniach.

– Majorkanie żyją na zewnątrz. W ogóle w Hiszpanii jest chyba najwięcej barów, kafeterii i kafejek na jednego mieszkańca. Oni rzeczywiście zaczynają i kończą dzień w knajpie. I młodzi, i starzy – potwierdza Kasia Jurkowska. – Majorka jest naprawdę bardzo fajnym miejscem, żeby zasmakować życia wspólnie: na przykład te rynki, te mercado, które się odbywają na całej wyspie w różne dni, w różnych miasteczkach. Jak pójdziesz na takie mercado, to w sezonie oczywiście jest tam tłum turystów, ale także tłum miejscowych, którzy właśnie tam idą, żeby wypić kawę, porozmawiać, poplotkować. Tam jest głośno, gwarno, gorąco i przyjaźnie. To właśnie jest atmosfera Hiszpanii i Majorki.

Kasia dodaje, że mieszkańcy Majorki są bardzo rodzinni, ale cechy tutejszych mężczyzn, mogą zdecydowanie przeszkadzać kobietom z Polski.

– Są bardzo rodzinni. Mam znajomego, około czterdziestki. Każde święta spędza z rodzicami, urlopy też rodzinnie, wolne dni. Tu wszystko dzieje się właśnie rodzinnie i generalnie oni tutaj tacy są. Oczywiście z jednej strony nam, polskim kobietom, nie do końca to może pasować, bo Majorkanie są bardzo silnie związani z matkami, ale z drugiej strony to przekłada się właśnie na to, że jednak ci młodsi pomagają tym rodzicom i nie są oni samotni i opuszczeni, tak jak czasami w Polsce – dodaje blogerka.

Kataloński i hiszpańska szkoła

Dzięki temu, że córka Kasi trafiła do typowej publicznej szkoły na Majorce, rodzinie udało się poznać uroki hiszpańskiej edukacji.

– Na samym początku okazało się, że nie odrobiliśmy pracy domowej, bo myśleliśmy, że na Majorce, ponieważ leży w Hiszpanii, mówi się po hiszpańsku. Ale okazało się niestety, że językiem urzędowym i szkolnym na Majorce jest kataloński. Zależało nam na tym, żeby córka nauczyła się hiszpańskiego i rzeczywiście, mimo tych różnych trudności, tak się stało. No i teraz ona swobodnie komunikuje się po katalońsku i po hiszpańsku – przyznaje Kasia Jurkowska.

Dodaje, że poziom nauczania w szkole na Majorce jest zdecydowanie niższy od tego w Polsce.

– Ale czy to źle? Prawda jest taka, że większość rzeczy, których się uczyłam w polskiej szkole, nie była mi do niczego potrzebna. Na pierwszej klasówce z fizyki na Majorce pan przyszedł na lekcje i napisał na tablicy wzór. W polskiej szkole byłoby to nie do pomyślenia, bo musisz się wszystkiego wykuć na pamięć. Oni tutaj mają inne podejście: nie musisz znać tego wzoru na pamięć. Musisz umieć go wykorzystać. Dla mnie najważniejsze, że po tej przeprowadzce moja córka mówi biegle po polsku, po angielsku i po hiszpańsku, potrafi się komunikować po katalońsku i żadna fizyka, czy matematyka nie są w stanie z tym konkurować – podsumowuje Kasia Jurkowska. – Dziś córka skończyła zdawać tutejsza maturę i wybiera się na studia. Do Danii – kończy z uśmiechem.

Czytaj też:
Tyle Polacy wydadzą na wakacje w 2023 roku. Zaskakujące kwoty
Czytaj też:
Ostrzeżenia przed wakacjami w europejskim kraju. Jest tu problem z hotelami

Źródło: WPROST.pl