Nad morzem potaniały... gofry. Kosztują mniej niż w majówkę

Nad morzem potaniały... gofry. Kosztują mniej niż w majówkę

Dodano: 
Budka z goframi
Budka z goframi Źródło:WPROST.pl / Katarzyna Świerczyńska
Ceny w turystycznych miejscowościach w sezonie szybują w górę, ale okazuje się, że tego lata jest coś, co nie tylko nie podrożało, ale w niektórych miejscach wręcz potaniało. To wszechobecne nad Bałtykiem gofry.

Być nad morzem i nie zjeść gofra z bitą śmietaną i owocami? Wielu powie: nie liczy się! Jeśli też należysz do tej grupy, mamy dla ciebie dobrą wiadomość. Choć ceny gofrów w nadbałtyckich miejscowościach niskie nie są, to oparły się wszechobecnym podwyżkom. – Mamy te same ceny od lat. A teraz to nawet obniżyliśmy ceny niektórych gofrów, na przykład tych z bitą śmietaną i truskawkami – mówi jeden ze sprzedawców w punkcie z goframi i lodami tuż przy molo w Międzyzdrojach.

Najtańsze gofry po 7 zł

Międzyzdroje to jedna z tych miejscowości, które w sezonie potrafią zaszokować cenami. Tym razem turyści mogą być miło zaskoczeni, a przynajmniej w kwestii tak popularnych nad Bałtykiem gofrów. Sprawdziliśmy ceny w najbardziej gorącym miejscu nadbałtyckiego miasteczka, czyli przy miejscowym molo. Suche gofry kosztują zwykle 8 zł, ale można znaleźć gofra bez dodatków nawet za 7 zł. Gofry z sezonowymi owocami i bitą śmietaną można kupić za mniej niż 20 zł. – Jest taniej niż w majówkę. Ale to też dlatego, że owoce takie jak truskawki czy maliny są teraz po prostu tańsze. Czego sprzedaję najwięcej? To gofry z bitą śmietaną i truskawkami – opowiada kobieta w jednej z międzyzdrojskich cukierni.

Sprzedawcy zgodnie potwierdzają, że ceny są niższe niż w majowy weekend, kiedy najdroższe gofry (to zwykle firmowe propozycje z bitą śmietaną, owocami i kawałkami batoników czy polewami) potrafiły kosztować ponad 30 zł za sztukę. Teraz za te najbardziej „wypasione” trzeba zapłacić w zależności od punktu i dodatków 26-29 zł.

Turyści oszczędzają na gastronomii

Przedsiębiorcy z branży turystycznej zwracają uwagę, że ze względu na inflację tegoroczny początek lata jest dla nich wyjątkowo ciężki. Turyści, którzy przyjeżdżają nad Bałtyk, w pierwszej kolejności oszczędzają właśnie na gastronomii. To w restauracjach i barach wzrost cen jest najbardziej odczuwalny. Bo choć można znaleźć obiadowe promocje i zjeść ziemniaki ze schabowym za 24 złote, to przeciętnie za nadmorski klasyk, czyli rybę z frytkami i surówką trzeba zapłacić 40-50 zł.

Czytaj też:
O krok od tragedii w Międzyzdrojach. Ratownicy opublikowali film
Czytaj też:
Szok w nadmorskich miejscowościach. „Tak złego początku sezonu nie pamiętam”

Źródło: WPROST.pl