Jedno z piękniejszych miast w Europie ma dość turystów. „Osiągnęliśmy czerwoną linię”

Jedno z piękniejszych miast w Europie ma dość turystów. „Osiągnęliśmy czerwoną linię”

Dodano: 
Brugia
Brugia Źródło:Unsplash
Kolejne europejskie miasto ma dosyć turystów, którzy przyjeżdżają tłumnie w okresie letnim, aby zrobić sobie tu selfie i zjeść gofra. Czy w związku z tym wprowadzone zostaną ograniczenia, które przywrócą komfort życia mieszkańcom? Koniecznie przeczytajcie.

Kilka miesięcy temu, zanim nastał okres wakacyjny, informowaliśmy, że tegoroczne lato w Europie będzie wyglądało nieco inaczej niż dotychczas. Wiele regionów i miast – m.in. we Włoszech – zapowiadało, że wprowadzi limity dla turystów. Dotyczy to np. odwiedzin we Florencji czy wizyt na niektórych plażach. Wszystko po to, aby zadbać o jakość życia lokalnych mieszkańców, a także o to, by zadbać o środowisko.

Wygląda na to, że na podobne rozwiązanie może zdecydować się inny europejski region – tym razem leżący w Belgii. Tutejsi mieszkańcy mają dość turystów i otwarcie mówią, że dotarli do „czerwonej linii”.

Brugia walczy z turystami

Myśląc o domkach z piernika, kanałach i tradycyjnych europejskich barach, jedyne miejsce, które przychodzi nam na myśl, to właśnie Brugia. Położone we Flandrii w Belgii miejsce od XII wieku cieszy się statusem miasta. I od dawna też może pochwalić się dużą popularnością wśród odwiedzających. Zainteresowanie doskwiera jednak lokalnym.

„Nie potrzebujemy więcej turystów!” – mówią miejscowi, którzy mieszkają w Brugii. Belgijskie miasto przeżywa co lato prawdziwe oblężenie. Nie ma się zresztą co dziwić – uchodzi za jedno z najpiękniejszych w Europie.

Mieszkańcy Brugii są przekonani, że turystyka letnia osiągnęła właśnie swoje granice. Arnout Goegebuer, 55-letni architekt, stwierdził, że teraz naprawdę miasto dotarło do „czerwonej linii”. Nie dość, że nie potrzeba tu więcej przyjezdnych, wszyscy myślą o tym, jak zmniejszyć ich liczbę.

Mieszkańcy nie chcą więcej przyjezdnych

Brugię odwiedza rocznie osiem milionów turystów, z których większość przyjeżdża latem na jednodniowe wycieczki. Miejscowi nie są przeciwni turystyce, ponieważ generuje ona dochody, prestiż oraz zatrudnienie. Twierdzą jednak, że musi być ona zrównoważona, aby miasto nie przekształciło się w skansen Disneya.

Kurt Van Der Pieter, 62-letni emeryt, który całe życie spędził w mieście, twierdzi, że turystyka w Brugii wraca do poziomu sprzed pandemii. Dotyczy to również statków wycieczkowych cumujących w sąsiednim porcie Zeebrugge i wyrzucających turystów, którzy zostają w tym miejscu tylko przez kilka godzin. A mieszkańcy borykają się w związku z tym z wieloma kłopotami.

„Mieszkańcy Brugii mówią, że to za dużo. A w niektóre dni nawet o wiele za dużo” – mówi.

Sytuacja nie dotyczy wyłącznie Brugii. Inne czołowe europejskie miasta znajdujące się nad kanałami – typu Wenecja czy Amsterdam – podjęły kroki w celu ograniczenia liczby przyjezdnych. Nie pozwoliły np. statkom wycieczkowym dokowania w swoich portach.

W 2019 roku Brugia wdrożyła pięcioletnią strategię mającą na celu zwiększenie liczby noclegów, rozłożenie liczby turystów geograficznie i każdego roku oraz zwabienie gości bardziej zainteresowanych kulturą i gastronomią niż selfie i goframi.

„Naszym celem nie jest pozyskanie większej liczby odwiedzających, nie liczba jest ważna, ale rodzaj odwiedzających” – powiedziała Anne De Meerleer, rzeczniczka Visit Bruges.

Co o tym myślicie?

Czytaj też:
Kolejne państwa ostrzegają przed podróżą tutaj. Wicepremier uspokaja
Czytaj też:
Idealny pomysł na niedrogi city break. To miasto w Europie staje się coraz popularniejsze

Opracowała:
Źródło: Travel and Tour World