Koniec darmowego zwiedzania popularnej atrakcji. Władze wprowadzają podatek turystyczny

Koniec darmowego zwiedzania popularnej atrakcji. Władze wprowadzają podatek turystyczny

Dodano: 
Itsukushima Shrine
Itsukushima Shrine Źródło:Unsplash
Kolejny kraj wprowadzi dodatkowe opłaty dla przyjezdnych. Związane jest to z nadmierną turystyką w danym regionie. Co obejmie podatek turystyczny w Japonii? Goście nie będą zadowoleni.

W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej informacji o podatkach turystycznych wprowadzanych przez kolejne kraje. Amsterdam ma zamiar pobierać od przyjezdnych najwyższą opłatę w Europie – aż 12,5 proc. za nocleg za osobę. Myślicie, że to odstraszy podróżnych od wypraw do tego miejsca?

Takie same kroki podejmuje od pewnego czasu również Japonia, która boryka się z nadmierną turystyką. Władze ogłosiły, że będą pobierać opłaty od osób zwiedzających jedną z najsłynniejszych japońskich atrakcji.

Zwiedzanie japońskiej atrakcji za opłatą

Aby walczyć z nadmierną turystyką, Japonia wprowadza podatek turystyczny obejmujący słynną w „pływającą świątynię”. Zwiedzanie Itsukushima-jinja będzie droższe.

Jasnopomarańczowa brama, która stanowi wejście do wyjątkowego miejsca kultu i wydaje się unosić w jeziorze, jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej rozpoznawalnych miejsc do robienia zdjęć w Japonii.

Położona w mieście Hatsukaichi w prefekturze Hiroszima torii – brama do świątyni – jest częścią 1400-letniego kompleksu Shinto wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jej wygląd sprawia, że to jedna z najbardziej rozpoznawalnych atrakcji w Japonii. Na początku 2023 roku odwiedził ją nawet prezydent USA Joe Biden.

Jednak taka popularność ma wady. Hatsukaichi od dawna zmaga się z nadmiernym turystyką, co skłoniło urzędników do wprowadzenia podatku turystycznego. Wszedł on w życie 1 października. Pierwotnie podatek miał zostać wprowadzony w 2021 r., ale opóźniła to pandemia.

Każdy odwiedzający tę wyjątkową bramę musi obecnie zapłacić 100 jenów (ok. 3 zł). Z kolei ci, którzy myślą o regularnych wizytach w tym miejscu, mogą pokusić się o karnet za 500 jenów – uprawnia on do odwiedzin przez cały rok.

Fundusze zostaną przeznaczone na budowę i poprawę infrastruktury turystycznej, takiej jak toalety, utrzymanie sanktuarium i wspieranie ekoturystyki w okolicy.

„Mamy nadzieję, że przyszli goście staną się strażnikami wyspy, tak jak mieszkańcy” – głoszą przedstawiciele inicjatywy o nazwie Another Thousand Years, którzy opiekują się świątynią.

Nadmierna turystyka w Japonii

Turyści tak tłumnie odwiedzają górę Fudżi w Japonii, że dochodzi tu do absurdalnych sytuacji. Tworzą się tu ogromne kolejki, znajduje się tu mnóstwo śmieci, a do tego można zaobserwować wędrowców kompletnie nieprzygotowanych do podbijania takiego szczytu – potrafią to robić np. w sandałach.

Urzędnicy twierdzą, że boom turystyczny, który nastał po pandemii koronawirusa, sprawił, że kolejne tysiące przybyły i będą przybywać, by odwiedzić popularny szczyt. A ponieważ góra Fudżi obchodzi w tym roku 10. rocznicę wpisania jej na listę UNESCO, obawiają się, że sytuacja osiągnęła „punkt krytyczny”.

„Nadmierna turystyka – i wszystkie jej konsekwencje, takie jak śmieci, rosnąca emisja CO2 i lekkomyślni turyści – to największy problem, przed którym stoi góra Fudżi” – mówi Masatake Izumi, urzędnik rządowy prefektury Yamanashi i ekspert ds. słynnego szczytu.

Aby nadmiar turystów nie doprowadził do katastrofy, każdy powinien zacząć dbać o górę. Na przykład wolontariusze z Fujisan Club, organizacji non-profit zajmującej się ochroną Fudżi, przeprowadzili 992 akcje sprzątania u podnóża szczytu, a w latach 2004-2018 ponad 74 tysiące uczestników zebrały 850 ton śmieci. To jednak nie wystarczy, jeśli liczba ludzi będzie rosła i nikt nie będzie tego nadzorował.

Czytaj też:
400 ton skał osunęło się na turystów. Wypadek w pobliżu popularnej atrakcji
Czytaj też:
Ten kraj chce nałożyć dodatkowe podatki na turystykę. Wycieczka będzie nas słono kosztować

Opracowała:
Źródło: CNN