Obecność wilków na terenach pobrzeża bałtyckiego nie jest niczym niezwykłym. Wciąż jednak spotkanie oko w oko z tym drapieżnikiem może budzić lęk wśród mieszkańców i turystów. Nic dziwnego – całkiem niedawno opisywaliśmy przypadek pogryzienia turystów przez wilka w Międzyzdrojach. Czujni mieszkańcy tym razem „zebrali się” pod jednym ze zdjęć „wilków” umieszczonym w internecie. Jak się okazało, zwierzęta na fotografii mają z groźnym drapieżcą niewiele wspólnego.
Wilczaki to nie to samo co wilki
Zdjęcia „wilków” szwendających się nocą po Gdyni zostały przesłane do portalu Trójmiasto.pl. Bystrzy internauci w mgnieniu oka zweryfikowali, że mamy do czynienia z wilczakiem czechosłowackim, czyli rasą psa powstałą w wyniku krzyżówki wilka karpackiego i owczarka niemieckiego.
„To wilczaki, a nie wilki. Przecudna rasa. Oby wróciły bezpiecznie do domu” – stwierdziła jedna z internautek.
„To wilczak czechosłowacki, rasa psów pierwotnych. Piękne” – potwierdziła inna osoba.
Co zwierzęta robiły na ulicy?
Wiele osób wciąż jednak nurtowało pytanie, co te zwierzęta mogły robić na gdyńskich ulicach w środku nocy. „To są psiaki kierowcy, który pływa promami do Szwecji. Wczoraj rano też płynął. Pewnie przyjechał w nocy i byli na spacerze. A tu panika, że wilki” – przekazał okoliczny mieszkaniec.
Coraz większa działalność człowieka w lasach skłania zamieszkałe tam zwierzęta do eksplorowania terenów miejskich. Często też zwierzęta przyzwyczajone do ludzi szukają ich towarzystwa w celu otrzymania łatwego dostępu do pożywania – dlatego tak ważne jest, aby nie dokarmiać dzikich zwierząt. Doniesienia o lisach, wilkach i dzikach przechadzających się po centrach wielkich miast lub spacerujących wzdłuż autostrad nie wprawiają nikogo z zadziwienie. W przypadku zdarzenia z Gdyni mieszkańcy nie mieli się czego obawiać – wilczak czechosłowacki to spokojny pies, który pod odpowiednią opieką może być najlepszym przyjacielem człowieka.
Czytaj też:
Niedźwiedzie w Tatrach wyszły na ulicę. Wydano ostrzeżenie dla turystówCzytaj też:
Wilk z Międzyzdrojów złapany. Co będzie dalej z Kamykiem?