Turyści zabrali niemowlę na Rysy. Przewodnik ujawnił szokujące szczegóły

Turyści zabrali niemowlę na Rysy. Przewodnik ujawnił szokujące szczegóły

Dodano: 
Turyści zabrali 9-miesięczną córkę na Rysy, pomagał im przewodnik Szymon Stoch
Turyści zabrali 9-miesięczną córkę na Rysy, pomagał im przewodnik Szymon Stoch Źródło: Shutterstock / Tatromaniak, Instagram/szymon_stoch
Historia turystów z Litwy, którzy poszli na Rysy z niemowlakiem, wywołała falę oburzenia. Przewodnik Szymon Stoch opowiedział o kulisach akcji.

Para turystów z Litwy postanowiła wybrać się na Rysy z dziewięciomiesięcznym dzieckiem. Gdy schodzili ze szczytu, pomógł im polski przewodnik Szymon Stoch. Historia wywołała w sieci ogromną burzę. Na rodziców spadła fala krytyki. Internauci zarzucali im lekkomyślność i narażanie zdrowia i życia dziecka.

Zabrali 9-miesięczne dziecko na Rysy. Przewodnik ujawnił kulisy

Szymon Stoch ujawnił, jak cała sytuacja wyglądała z jego perspektywy. Przewodnik podkreślił, że „już na samym początku rozmowy z parą Litwinów zaznaczył, że najbezpieczniej dla dziecka byłoby przetransportować je helikopterem na dół”.

Turyści nie chcieli się jednak zgodzić na takie rozwiązanie i zawiadomienie służb. Nie jest jednak prawdą, że wynikało to z braku ubezpieczenia.

– Powiedzieli, że będą schodzić z góry. Tłumaczyłem im, że to nie jest w porządku. Zwróciłem im uwagę na braki sprzętowe – tłumaczył. Para co prawda miała na nogach raczki, jednak nadawały się one głównie do spacerów w dolinach a nie wchodzenia w wyższe partie gór.

– Warunki były dobre, ale to były warunki alpejskie. Więc nadal potrzebne były raki, kaski. Gdyby oni mieli cały sprzęt i wszystko byłoby tak jak trzeba, to ja bym nie zareagował – dodawał.

Turyści zabrali niemowlę na Rysy. Na jaw wyszły nowe fakty

Litwini wyrazili natomiast zgodę na to, aby Szymon Stoch zniósł ich dziecko przez najtrudniejszy odcinek. – Wziąłem to dziecko, zacząłem z nim schodzić. Pokazywałem im, gdzie mają schodzić. W trzech miejscach wyrąbałem nawet stopnie, oddałem im kijki, żeby mieli się czym zapierać – relacjonował przewodnik w rozmowie z Radiem Zet.

Przewodnik dodał, że „dobrze chodzi w rakach, całe zejście było w pełni bezpieczne i nie ma sobie w tej kwestii niczego do zarzucenia”.

Szymon Stoch przyznał, że był zażenowany całą sytuacją. – Gdy zeszliśmy w bezpieczne miejsce oddałem im dziecko i nie chciałem dłużej z nimi rozmawiać – powiedział.

Czytaj też:
Zabrali niemowlę na Rysy, Litewka nie przebiera w słowach. „Przeliczyli życie na pieniądze”
Czytaj też:
Rekord Pendolino. Pociągiem w Tatry w mniej niż dwie godziny

Źródło: Radio Zet